Wyznania

1.6K 64 12
                                    

Położyłam się na łóżku i zamknełam oczy.

Zaczełam myśleć.

Mogłam im nie mówić że mam brata. On ma 20 lat. Może mnie odebrać.

Ja nie chcę.

W moich oczach pojawiły się łzy. Pozwoliłam im się uwolnić.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

-Moge wejść?-spytał ktoś. Rozpoznałam ten głos to Steve. Uspokoiłam się trochę i odpowiedziałam w miare normalnym głosem.

-Tak.-odpowiedziałam a Steve wszedł do mojego pokoju.

-Pomyślałem że nie możesz zasnać więc przyszedłem.

-Dzięki za troske.

-Jennifer co się stało? Masz inny głos. Płakałaś?-pytał zmartwiony i podszedł do mnie.

-N-n-nie. Nic mi nie jest.

-Jennifer możesz mi powiedzieć o wszystkim.

-Steve.-wyszeptałam i przytuliłam się do niego. W skutku czego wylądowaliśmy na łóżku.

-Gdy się urodziłam wywróciłam życie całej mojej rodziny do góry nogami. Mama nie planowała mnie. Jak się dowiedziała nie chciała mnie usunąć. Ojciec zaś się wkurzył. Wogule mnie nie chciał. Kolejne dziecko, kolejne wydatki. Brat w dziedziństwie codziennie mi dokuczał. Jakoś to wytrzymywałam lecz jednego dnia nie wytrzymałam. Poszłam do mamy i wszystko jej powiedziałam. Oczywiście nie uwierzyła. To mnie zabolało. Od tamtej pory już wogule się nie skarżyłam. Zaczełam być niewidoczna dla mamy. Jak miałam 8 lat moja mama miała wypadek.
Jechała taksówką do pracy. Taksówkarz uderzył w drzewo i oboje zgineli na miejscu. Po tym indycendcie ojciec musiał się nami zaopiekować. Uciekłam do babci. Potem zaczeła się anhedonia, cięcie się, myśli samobójcze. W przybliżeniu i pominięciu kilku rzeczy tak wygląda moje życie.

-Mam tak zjebaną psychike i charakter a ty mnie adoptowałeś... Dlaczego?

-Jennifer... Adoptowałem cię, ponieważ zacząłem coś do ciebie czuć.-odpowiedział. Ta odpowiedź zaskoczyła mnie.

-Zaskoczyłeś mnie tą odpowiedzią. Myślałam że takiego potwora jak ja nie można darzyć jakimkolwiek pozytywnym uczuciem.

-Nie jesteś potworem.

-A jak byś nazwał człowieka bez uczuć? Nie czuje żadnej pozytywnej emocji... Czuje się jak maszyna. Robie codziennie czynności bez jakichkolwiek uczuć...-wyszeptałam i rozpłakałam się.

-Jestem bezużyteczna... Nic nie znacze... Najlepiej by było jeśli bym umarła... Nikogo bym nie denerwowała.. Żadne duchy by mnie nie straszyły. Nikt by mnie nie wyzywał. Miałabym spokój. Ten cholerny spokój, który zawsze czuje..-wyszeptałam i usiadłam pod ścianą.

-Mam dość Steve. Tego życia tutaj. Nie wytrzymuje tego. Tych zjaw, snów, ludzi.-powiedziałam i wyciągnełam żyletke. Steve znieruchomiał. Zrobiłam dwa cięcia. Widok krwi troche mnie uspokoił. Steve wyciągnął chusteczke z kieszeni i przyłożył do ran.

-Jennifer..-wyszeptał i przytulił mnie.

-Nie rób tego więcej. Prosze.

-Postaram się ale nie obiecuje.

-Dlaczego się tniesz?

-Próbóje zastąpić ból psychiczny bólem fizycznym.-wyszeptałam i przytuliłam się Steve.

-Dziękuje że tu jesteś.-powiedziałam. Nie dostałam odpowiedzi.

-Steve? Mam prośbe.

-Jaką?

-Zostań tutaj. Nie opuszczaj mnie. Prosze.

-Zostane.-odpowiedział. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Położył się obok mnie i zaczął głaskać mnie po włosach. Po pewnym czasie zasnęłam.

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz