Niezapowiedziana wizyta

549 36 24
                                    

Popatrzyłam na napis.

Maria Castlon.

Położyłam kwiaty na ziemi.

-Białe róże. Takie jakie lubiłaś.-powiedziałam i zamilkłam na chwile.-Żebyś wiedziała co teraz się dzieje.-mruknełam. Mój telefon zawibrował.

Od: Steve

Jennifer? Gdzie jesteś?

Do: Steve

Na cmentarzu.

Od: Steve

Zaraz będę. Nie ruszaj się stamtąd.

Przecież nie musi.. A z resztą.. Niech przyjdzie.

-To Steve. Jest miły. Polubiłabyś go.-powiedziałam. Po krótkim czasie Steve przyszedł.

-Jennifer. Martwiłem się.-powiedział i mnie przytulił.

-Wiem Stevie. Przepraszam. Ja po prostu musiałam tu przyjść.

-Rozumiem.-powiedział i odkleił się ode mnie. 

-Chodźmy stąd.-powiedziałam. Złapałam Steva za rękę.

-Dlaczego po mnie przyszedłeś? Przecież przyszłabym.

-Nie możesz być teraz sama a poza tym martwię się i nie wybaczył bym sobie gdy by coś Ci się stało.

-Dziękuję.-powiedziałam. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Szliśmy dalej. Nagle złapał mnie w tali.

-Ufasz mi?

-Tak.-odpowiedziałam bez zastanowienia.

-Zamknij oczy.-powiedział. Wykonałam jego polecenie. Steve zaczął mnie gdzieś prowadzić. Po kilku minutach wędrówki zatrzymał się.

-Już.-powiedział. Otworzyłam oczy. Ujrzałam łąkę usłaną różnymi kwiatami.

-Pięknie tu.-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Steve usiadł na trawie i uśmiechnął się. Usiadłam na jego kolanach. Urwałam parę kwiatów i zaczęłam robić wianek.

-Jennifer. Musisz wiedzieć że Cię kocham...-nie dałam mu dokończyć.

-Steve. Ja.. Nie wiem czy Cię kocham.

-Nauczę Cię.-powiedział i ujął moją twarz.

-Nauczę Cię.-powtórzył i pocałował mnie w czoło. Kwiaty zrobiły się szare. Steve posłał mi pytające spojrzenie.

-To przez moją moc. Jeśli dotknę rośliny ona zwiędnie, zwierzęta się mnie boją a ludziom przywołuje złe wspomnienia. Jestem potworem.

-Nie jesteś potworem.-powiedział i złapał mnie za ręke.

-A jak inaczej mnie nazwać?

-Królowa, kruszynka, skarb.-zaczął wymieniać Steve.-Tylko proszę nie uważaj się za potwora. Nie jesteś nim. Jesteś cudowną osobą...-jego monolog przerwał telefon. Odebrał szybko.

-Tak.. Dobra.. Zaraz będę.-powiedział i zakończył połączenie.

-Musimy się zbierać.-powiedział. Wstałam z Steva. Steve wstał i wziął mnie na barana.

-Steve!

-Do wieży jest ładny kawałek a ty nie możesz się przemęczać. 

-Dziękuję.-powiedziałam. Po 15 minutach byliśmy w wieży. Zeszłam z Steva.

-Dziękuję jeszcze raz.-powiedziałam. Stanęłam na palcach i pocałował go w policzek. Steve uśmiechnął się. Poszłam do pokoju. Zdjełam bluze Steva. Sprawdziłam telefon.

1 wiadomość.
Od: Sue

Nie chcę Cię martwić, ale musisz to zobaczyć
Link:xxxxxx

Klinkełam szybko w link.

Clara: Widzieliście tą szmate Williams?

Zayne: Nie. Podobno ma żałobę.

Clara: Taka kurwa żałoba że mieszka u Avengersów.

Tom: Co?

Alex: Williams mieszka u Avengersów. Jak ta suka tam się dostała to nie wiem.

Jessica: Gdy wróci do szkoły zrobimy jej piekło.

Zayn: A co ona Ci zrobiła?

Jessica: Wystarczy że mieszka z Tonym Starkiem. Tony jest mój.

Alex: A ty co? Stajesz w obronie tej suki?  Coś Ci się przedstawiło w tej główce? A może też chcesz mieć piekło jak ona?

Zayne: Nie.

Tom: Ja tam jestem z dziewczynami.

Alex: I to rozumiem! Za 15 minut przy Avengers Tower. Zrobimy jej niezapowiedzianą wizytę.

Wysłane 12 minut temu.

Zajebiście.

Do: Sue

Dzięki.

Wyszłam szybko z pokoju.

-Panienko Jennifer. Pięć osób z panienki szkoły jest w wieży.

-Jak? Przecież nie dałam im dostępu.

-Sharon Carter dała dostęp.

-Kto?

-Agentka Tarczy. Jest w Avengersami Tower.

-Cholera.-powiedziałam i weszłam do salonu.

-Cześć Jennifer.-powiedziała i uśmiechnięła się sztucznie Alex.

What Is Love?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora