3.

3.4K 177 221
                                    

|Ticci Toby|

Obudziłem się i jak zwykle nie miałem czasu żeby się ubrać. W piżamie usiadłem przy stole, przy którym było cicho. Zawsze myślałem, że będzie tu wrzawa, a tu zaskoczenie. Siedziałem obok Jeffa. To znaczy... Sally chciała się zamienić z nim miejscami. Nie wiem czemu. Może się mnie bała? Nagle poczułem czyjąś rękę na udzie. Zerknąłem na Jeffa, a on jak gdyby nigdy nic jadł. Za wszelką cenę próbowałem się nie zarumienić. Dlaczego do niego nic nie dociera? Westchnąłem i dokończyłem posiłek. Wstałem od stołu i poszedłem do pokoju. Właśnie się ubierałem, kiedy usłyszałem zamykane okno.

- Musisz się tu zakradać? - mruknąłem.

- Owszem, muszę, a ty nie musisz się ubierać, bo i tak zaraz to z ciebie zdejmę. - wyszczerzył się.

Przewróciłem oczami.

- Chciałbyś.

Dosłownie sekundę później poczułem jak ktoś mnie chwyta w tali.

- A żebyś wiedział, że chciałbym. - wyszeptał mi do ucha, przejeżdżając palcem po kręgosłupie.

Wyprostowałem się przez ciarki.

- Dasz mi się ubrać? - zapytałem cicho, zerkając na niego zza ramienia.

- Może... - uśmiechnął się. Ugh... Dlaczego on jest taki?

Zaczął mnie głaskać go ręce, przez co wyszła mi gęsia skórka, po której przejechałem palcem.

- Jesteś pewny, że jesteś hetero? - zapytał wprost do mojego ucha, na co się zaczerwieniłem.

Właśnie zacząłem w to odrobinkę wątpić...

- A co cię to?

- Chce po prostu wiedzieć. - wzruszył ramionami.

- To moja prywatna sprawa. - założyłem jakoś bluzę.

- Wiesz co? Sprawdzę to.

- Co.

Po chwili leżałem na łóżku, a on na mnie, trzymając moje nadgarstki, które próbowałem wyrwać.

- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - uśmiechnął się i zaczął mnie namiętnie całować.

Otworzyłem szerzej oczy, patrząc na niego. Chciałem go odsunąć od siebie, ale mimowolnie zacząłem odwzajemniać. Chłopak się uśmiechnął i puścił moje nadgarstki, by zacząć głaskać kciukiem moją szyję. Poddałem się. Pod wpływem tego pocałunku i jego dotyku można było się rozpłynąć. Wplotłem palce w jego włosy i zacząłem lekko za nie ciągnąć. Westchnął cicho i zaczął wkładać język do mojej buzi. Byłem okropnie czerwony, ale zacząłem robić to samo. Mój plaster był już cały przesiąknięty śliną. Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na niego. Opamiętałem się i go odsunąłem, cały czerwony. Brałem głębokie wdechy, bo było mi naprawdę gorąco. Jeff patrzył na mnie i zlizał ślinę z ust i uśmiechu.

- I jak, księżniczko? - ciągle się uśmiechał.

Patrzyłem na niego, uświadamiając sobie moją orientację. To takie... Dziwne... Jeszcze kilka minut temu nigdy nie powiedział bym, że jestem homo, a teraz lizałem się z chłopakiem i - co ważniejsze - podobało mi się to. Jeszcze dziwniejsze jest to, że ktoś wiedział o tym szybciej niż ty sam. Normowałem oddech, patrząc na niego. On patrzył na mnie wyczekująco. Miałem już się odezwać, kiedy usłyszałem głos w głowie.

- Przyjdź do mnie.

- Jaa... - odchrząknąłem i zabrałem ręce z jego głowy. - Ja muszę iść...

Wygrzebałem się spod niego.

- Jasne... - powiedział cicho.

- To... Ja już pójdę...

Wstałem i skierowałem się do drzwi.

- Ale to twój pokój.

- Wiem. - powiedziałem i wyszedłem.

Udałem się do biura Operatora. Zapukałem i wszedłem do środka. Gdy tylko to zrobiłem, otoczył mnie Shadow. Położyłem się na stole operacyjnym, jak pokazywał.

- Jak się czujesz, Toby?

- Dziwnie... - zmarszczyłem lekko czoło, gdy podwinął moją bluzę.

- A czemuż to? - zaczął wymieniać mi szwy.

Wiedziałem, że mogę ufać Operatorowi. W końcu nie chciałby nigdy dla mnie źle.

Patrzyłem jak Hoodie i Masky trenują. Sam jeszcze nie mogę, bo rana nie do końca się zagoił. Po prostu siedziałem na werandzie i oglądałem.

- A ty czemu nie z Jeff'em?

- Bo nie.

Bezoki usiadł obok mnie.

- Ale serio byście do siebie pasowali. Tylko, ze ty się ciągle upierasz, że jesteś heteroo...

Przewróciłem oczami. Co on tak się na nas uwziął?

- Wcale nie.

- O wilku mowa... Cześć Jeff.

Zerknąłem na czarnowłosego i poczułem ciepło na policzkach. Chłopak usiadł na barierce.

- Cześć. - mruknął.

Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Jeff. Prawda, że pasujecie do siebie z Toby'm? - odezwał się Jack.

Przewróciłem oczami. Co. Za. Debil.

- Nie wiem... Może... - wzruszył ramionami czarnowłosy.

- No widzisz? Zostań gejem i tyle, jaka w tym filozofia?

- Debilu tu chodzi o geny. - mruknąłem. - To nie jest tak, że jednego dnia będę hetero, drugim homo, a trzecim bi. Z tym się rodzisz. - wystawiłem język.

Dziwnie jest zrozumieć to, że praktycznie od zawsze podobali mi się chłopcy. Była taka jedna sytuacja...

Jack mruknął coś pod nosem i poszedł sobie, a Jeff usiadł przede mną. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Po dłuższej chwili postanowiłem się odezwać.

- Dlaczego to robisz?

- Hmh? - potrząsnął głową i znowu na mnie spojrzał.

- Dlaczego się do mnie przystawiasz?

- Bo mi się podobasz, mówiłem już. - przewrócił oczami.

- No i w końcu nie wiem czy warto było przerywać całowanie cię, czy nie. - westchnął, a ja bardziej się zaczerwieniłem.

- W jakim sensie? - uniosłem lekko brew.

- Gdybyś był homo nie musiałbym przerywać, księżniczko. - uśmiechnął się zawadiacko i oblizał wargi. Co za...

- Pomarzyć sobie możesz... - burknąłem, zawiązując ręce.

- Zobaczy się. - szerzej się uśmiechnął.

- I co? Zgwałcisz mnie? - prychnąłem, przywracając oczami.

- Jeśli będzie trzeba, ale wolał bym, żebyś sam tego chciał. - wyszczerzył się.

Jaki on głupiii... I przez to uroczy... Chwila, co?

Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›Where stories live. Discover now