14.

2.2K 89 76
                                    

|Ticci Toby|

Nie mam pojęcia ile uderzałem toporkami w drzewo, ale przestałem dopiero, kiedy zwaliło się na ziemię z głośnym hukiem. Usłyszałem za sobą łamane gałęzie, więc impulsywnie odwróciłem się, przykładając ostrze postaci.

- Mam małe deja vu... - mruknął, mrugając kilkakrotnie.

Opuściłem toporek, biorąc się za kolejne drzewo.

- Hej, zostaw te drzewa. - złapał moją rękę. - Drzewka dają nam tlen potrzebny do życia, niczym nie zawiniły. - oparł się o to, które chciałem zabić.

Przewróciłem oczami i zaatakowałem kolejne drzewo.

- A ty nadal swoje... - westchnął. - Co cię tak frustruje, huh?

- Zgadnij. - warknąłem, uderzając bronią w drzewo, przez co się odbiła i wypadła mi z ręki.

- Rozumiem o co ci chodzi.

Westchnąłem zrezygnowany.

- Jakim cudem po tym masz dobry humor? Nie denerwują cię ich docinki? - ściągnąłem brwi.

Czarnowłosy odepchnął się plecami od pnia.

- Mam na nich wywalone. - wzruszył ramionami, po czym objął mnie ramieniem i splótł palce swoich dłoni, zamykając mnie w pętli. - Bo to co, z kim i kiedy robię to nie ich interes.

- U ciebie to proste, narcyzie. - podkreśliłem ostatnie słowo, uśmiechając się złośliwie.

- Narcyzm to bardzo dobra cecha. - powiedział bez nici kpiny, ani wyrzutu. - Bo nikt nie podważy tego, że kocham tylko siebie, mnie... - oparł się swoim czołem o moje. - ...i ciebie. Nas oczywiście też. - uśmiechnął się lekko.

- Jej, nie jestem na ostatnim miejscu. - zaśmiałem się cicho.

Przed chwilą byłem w stanie wyrżnąć całe miasto, a teraz jestem potulny jak baranek. Co ten chłopak ze mną robi...

- Nigdy nie będziesz na nim. - szepnął, a mi się zrobiło odrobinę cieplej.

Położyłem wolną dłoń na jego splecionych, uśmiechając się sam do siebie. Uwielbiałem te chwile, kiedy byliśmy sami i niekt nam nie przeszkadzał. Wtedy najzwyczajniej w świecie rozmawialiśmy, nie zwracając uwagi na otoczenie. Te rozmowy bardzo szybko mnie uspokajały. Niby rozmowa nie była niczym szczególnym, ani wyjątkowym, ale właśnie to je lubiłem.

- Chodź, bo widzę, że niezbyt radzisz sobie z dobijaniem celu. - zaśmiał się cicho, wypuszczając mnie z objęć i pozostawiając po sobie chłód i pustkę.

Podniósł mój toporek i spojrzał na mnie.

- Umiesz się tym posługiwać? - uniosłem brew, przypinając drugi toporek do paska i zawiązując ręce.

W odpowiedzi zamachnął się, uderzając w drzewo, które katowałem, przecinając je do połowy, a jego średnica to było około 20 centymetrów. Po chwili z wcięcia zaczęła płynąć krew i dopiero po chwili zauważyłem, że jest tam martwa wiewiórka.

- Jakoś ujdzie. - wzruszył ramionami, wyjmując sprawnie broń. - Ale wolę noże. - podał mi toporek. Zmarszczyłem czoło, patrząc na niego. - No co? Myślisz, że nazywałbym się "The Killer", gdybym umiał obsługiwać się tylko nożami? - zaśmiał się cicho. - Jestem mordercą od trzynastego roku życia i byłbym już totalnym debilem, gdybym nie nauczył się innych rzeczy.

Wziąłem broń zmieszany. Jakoś nigdy nie pokazywał zdolności obsługiwania się brońmi różnorodnego rodzaju. Przynajmniej nie mi.

- Pozycja bojowa. - zmarszczyłem na chwilę czoło, ale po chwili stanąłem odpowiednio.

Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu