4.

3.3K 175 244
                                    

|Ticci Toby|

Z transu wyrwała mnie ręka przed moją twarzą i cichy śmiech. Zamrugałem kilka razy i rozejrzałem.

- Żyjesz? - zaśmiał się Jeff. Pokiwałem potakująco głową i przetarłem oczy. - Od pięciu minut siedzisz tutaj i patrzysz się na mnie jak na obrazek. Nawet nie mrugnąłeś.

To tłumaczy ten piasek pod oczami. Zmrużyłem je lekko i znowu zamrugałem.

- Zapatrzyłem się. - wymamrotałem.

- Na mnie? - uniósł brew, uśmiechając się.

Chyba tak...

- No chyba nie. - burknąłem i wróciłem do siebie.

Gdy tylko to zrobiłem, dostałem mini zawału.

- No chyba tak. - dalej się uśmiechał i stał na wprost mnie.

- Operator cię zabije, jak cię tutaj zobaczy.

- Ojoj... Toby się o mnie martwi... Urocze. - poczułem jego dłoń na policzku.

Spojrzałem na jego rękę i na niego, rumieniąc się lekko.  On złapał moją dłoń swoimi i ją pocałował, na co bardziej się zaczerwienilem, a serce przyśpieszyło. Co się ze mną dzieje? Dlaczego przy nim? Patrzyłem na nasze dłonie. Dlaczego taki ich widok mi się spodobał? Co. Jest. Grane.

Czułem jego wzrok na sobie i to, jak się uśmiecha. Przy nikim nigdy się tak nie czułem. Boję się, że on zaczyna mi się podobać... Nie. On już mi się podoba, a ja się zakochuje...

- Chyba znowu się zapatrzyłeś. - uśmiechnął się lekko.

Odwróciłem wzrok, bardziej się czerwieniąc. Jeff zgarnął moje włosy za ucho i pocałował w czoło. Ygh... Nie rumień się...

Ręka mi zaczęła drżeć. No tak... Leki... I cała chwila poszła w łeb.

Odchrząknąłem i podeszłem do biurka. Otworzyłem szufladę i wyjąłem z niej tabletki. Wziąłem po jednej z każdego opakowania.

- Sporo tego. - znowu zawał.

Zamknąłem oczy i połknąłem tabletki, popijając je wodą, którą podał mi Jeff. Odwróciłem się i chciałem iść, ale wpadłem na chłopaka. Jak się okazało, dalej trzymał moją rękę, a ja nawet nie zwróciłem na to uwagi. Podniosłem na niego wzrok. Staliśmy tak blisko siebie... Przystanąłem na palcach i dosłownie na chwilkę złaczyłem nasze usta. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, po prostu odczułem taką potrzebę... Potrzebę poczucia smaku jego ust. Patrzył na mnie zaskoczony, a ja na niego zawstydzony. Spuściłem wzrok i zacząłem gryźć wargę.

- No, nie spodziewałem się, panie "nie jestem gejem".

Mocniej przygryzłem wargę, pesząc się. Jeff złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę tak, że musiałem na niego spojrzeć. Wyjął kciukiem moją wargę i przejechał nim po niej, na co uchyliłem usta. Pociągnął ją, patrząc na nią, a ja stałem zarumieniony i zawstydzony.

Spojrzał mi prosto w oczy, puszczając wargę. Serce powinno bić mi tak szybko? Założę się, że nawet on je słyszał. Zaczął głaskać zewnętrzną stroną dłoni mój policzek i się nade mną nachylił, trzymając drugą ręką moją dłoń. Dlaczego tu jest tak gorąco? Gładził kciukiem moją skórę na dłoni i patrzył mi prosto w oczy, a ja w jego. Miękły mi kolana od tego spojrzenia. Z każdą chwilą zbliżał się bardziej, a ja coraz szybciej oddychałem. Już dotykaliśmy swoich ust...

- Wiedziałem, kurwa, wiedziałem!

Natychmiastowo od niego odskoczyłem, odwracając zawstydzony wzrok, jednak Jeff dalej trzymał moją dłoń. Jack, kurwa... Dlaczego w takim momencie?

Przeklnąłem cichutko pod nosem.

- Masz słabe wyczucie czasu. - mruknął Jeff.

- Toby, kurwa no... Jesteśmy przyjaciółmi, a mi nic nie powiedziałeś. - powiedział oskarżycielsko Jack.

Jeff zauważył moje zakłopotanie i przytulił mnie. Tak po prostu. Objął mnie rękami, a ja się wtuliłem, chowając się w jego ramionach. Zerknąłem na Jack'a kątem oka.

- Ahhh... Rozumiem. - uśmiechnął się szeroko. - Chcecie pobyć sami.

Mruknąłem coś cicho, czego sam nie zrozumiałem. Byłem okropnie czerwony i zawstydzony.

- No dobra... Ale od kilku minut jest obiad i wszyscy czekają na was.

- Nie jestem głodny. - powiedział Jeff.

- Ja też nie. - odezwałem się cicho.

- Ookeeej. - zaśmiał się Jack i opuścił mój pokój z uśmiechem.

Bardziej się w niego wtuliłem. Był taki cieplutki... Poczułem jego rękę na głowie, która mnie głaskała.

- Too... Heh... Na czym stanęło?

Podniosłem na niego wzrok. To nie fair, że on jest wyższy i to o głowę, a do niskich nie należę. Jestem starszy i powinienem to ja być wyższy.

Wstrzymałem oddech, kiedy nagle zostałem przycisnięty do ściany przez chłopaka. Przylgnął do mnie tak ściśle, że nie było między nami wolnej przestrzeni.

- C-co robisz...? - zapytałem zestresowany.

- Spokojnie, księżniczko. - uśmiechnął się dziwnie i nachylił nad moim ramieniem.

Przęłknąłem głośno ślinę, czego nie mógł nie usłyszeć. Zaczął jeździć nosem po mojej szyji, na co zacząłem szybciej oddychać. Nie miałem pojęcia co kryje się w jego głowie i co może planować.

Poczułem jak przechodzą mnie przyjemnie dreszcze, kiedy muskał ustami moją skórę. Zacisnąłem nagle ręce na jego bluzie.

- Jeszcze nawet nie zacząłem. - zaśmiał się cicho.

Zerknąłem na niego.

- Jeff... Co ty planujesz? - zapytałem cicho, na co on się uśmiechnął.

- Lubię jak mówisz moje imię, ale chyba wolał bym, żebyś je wyjękiwał z rozkoszy...- szepnął mi do ucha, a ja się bardziej zaczerwieniłem. Zerknął na moje policzki i cicho się zaśmiał. - Wstydzioch. - cmoknął mnie krótko, a ja nawet nie zdążyłem odwzajemnić.

Czułem jego natarczywy wzrok na sobie, ale ja na niego nie patrzyłem. Byłem zbyt zawstydzony tą całą sytuacją.

Żyjesz pod jednym dachem z gościem, z którym praktycznie nie gadasz, on zaczyna się do ciebie przystawiać, zostajecie przyłapani przez przyjaciela na całowaniu się, kiedy zrozumiałeś, że jesteś innej orientacji niż myślałeś, w międzyczasie się w nim zakochując. Mam dziwne życie...

Poczułem jak podnosi moją głowę za podbródek, przez co musiałem na niego spojrzeć. Patrzył mi prosto w oczy, a ja w jego. Mogłem utonąć w tym spojrzeniu. Było takie czułe, ale z nutką szaleństwa. Znowu złączył nasze usta na dosłownie sekundę, która mogła trwać wieczność, po czym zszedł pocałunkami na moją szyję. Włożył mi ręce pod bluzę i zaczął błądzić rękami po mojej tali. Zamknąłem oczy, skupiając się tylko na jego dotyku. Jęknąłem cicho i przechyliłem głowę w drugi bok, kiedy przyssał się do mojej skóry. Zaplotłem dłonie na jego karku i objąłem go nogą w pasie, by bardziej go przybliżyć, co o dziwo się udało. Chłopak oderwał się ode mnie, zostawiając ciemnoczerwony, mokry ślad, po czym zabrał się za kolejny. Kolejne jęknięcie wyrwało się z moich ust. Głaskał mnie po udach, co zaczęło mnie bardziej podniecać. Przygryzłem wargę, odchylając głowę do tyłu, na co Jeff przejechał powoli językiem po moim gardle. Chwycił moją głowę w dłonie i oparł się swoim czołem i moje.

- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś mój, księżniczko.

Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›Where stories live. Discover now