5.

3K 161 298
                                    

|Ticci Toby|

Jeff zniknął tak samo szybko jak się pojawił. Po prostu wyszedł bez słowa, uśmiechając się. Padłem na łóżko i zamknąłem oczy, próbując zrozumieć tego chłopaka.

Obudziło mnie potrójne pukanie do drzwi. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem. Nie mogłem spać kilka dni, więc to chyba dobrze...

- Otwarte. - mruknąłem, przecierając oko.

Nawet nie musiałem patrzeć, żeby wiedzieć, że to była Jane. Tylko ona puka trzy razy.

- Toby, kolacja. - potrząsnęła mną lekko.

- Już idę... - niechętnie usiadłem i odgarnąłem włosy do tyłu, ziewając.

Dziewczyna opuściła mój pokój, a ja moment po niej. Wszedłem do jadalni jako ostatni i usiadłem na wyjątkowo jedynym wolnym miejscu. Między Jack'iem, a Jane. Czułem na sobie wzrok kilku osób, ale postanowiłem to zignorować. Jestem przyzwyczajony.

Skończyłem jeść i wracając do pokoju zaczepił mnie Jack. Dosłownie. Złapał mnie za rękę i pociągnął gdzieś w korytarz.

- Co to jest? - pokazał na mnie.

Wykrzywiłem się, kiedy przeszedł mnie tik.

- No ja, a co?

- Ale tutaj. - pokazał na moją szyję. - Czy to... Czy to jest to, o czym myślę? - szeroko się uśmiechnął.

Zabrałem jego rękę.

- Ubrudziłem się. - wymamrotałem, leciutko zarumieniony.

- O nie, mój drogi. - zaśmiał się cicho. - Co się tam działo? - jego mina ułożyła się w perfekcyjnego lennyego.

- Nic. - wymamrotałem.

- No gadaj. - szturchnął mnie lekko w ramię. - Mi nie powiesz?

Westchnąłem.

- My naprawdę nic tam nie robiliśmy...

- Mhm... A to to sobie odkurzaczem zrobiłeś.

Przewróciłem oczami. Co on sobie wyobraża?

- Całowaliśmy się tylko... - wymamrotałem cicho.

- I...?

- I Jeff zaczął całować mnie po szyji i robić mi malinki... - zacisnąłem lekko usta, kiwając się delikatnie na boki i rumieniąc.

- A tobie się to podobało. - stwierdził na co powoli pokiwałem głową, po czym oparłem się o ścianę, kucając. Odgarnąłem włosy do tyłu i westchnąłem. Podobało to za mało powiedziane... Chcę więcej i przez to mi wstyd...

- Bardzo... - powiedziałem ciszej.

- Dobra, mniejsza o to... Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś gejem? - zaczął machać rękami jak ostatni debil.

- Bo to moja sprawa. - mruknąłem.

- Gościu! Ja tobie i Jeff'owi kibicuje od kilkunastu tygodni! A to w tym ważne! - prychnąłem na to cicho i przewróciłem oczami. - Słyszałem jak nazywa cię księżniczką... - uśmiechnął się.

- Nie twoja spra...

- Zostawicie mnie do jasnej cholery?! - obok nas stanął Jeff, za którym szła Nina i Jane. Pomachałem tej drugiej, a ona mi odmachała. - Możecie się w końcu odpierdolić?

- Ale Jeffiiiik... - zaczęła Nina, łapiąc go za rękę. - To przeznaczenie!

- Jakie znowu, kurwa, przeznaczenie?! - zabrał rękę. - Ty jesteś po prostu jakąś lalą, która się do mnie przypierdoliła!

- A wtedy, co przyszedłeś do mojego domu?

- Chciałem cię po prostu zabić! Skąd mogłem wiedzieć, że wyjdziesz z tego?!

- Nasza miłość na to nie pozwoliła! - uśmiechnęła się szeroko i mocno go przytuliła.

Zaśmiałem się cicho, na co spojrzał na mnie i jakby trochę złagodniał. Nawet uśmiechnął się na chwilkę. Po chwili jednak wrócił do rzeczytwistości i odepchnął dziewczynę.

- Nie ma między nami żadnej miłości, a ja już kogoś mam na oku. - wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać, po czym przytulił od tyłu, opierając się podbródkiem o moją głowę.

Stałem tam zarumieniony, patrząc na zazdrość Niny, szok Jane oraz satysfakcję Jack'a. Jeff chwycił moje ręce, zaplatając nasze palce, a ja się w niego wtuliłem. Spojrzałem zaskoczony na czarnowłosego zza ramienia, a on jak gdyby nigdy nic krótko pocałował. Uśmiechnąłem się mimowolnie i spojrzałem na resztę. Dziewczyny stały z szeroko otworzonymi buziami, a Jack wypiął dumnie pierś. Pewnie myślał, że to jego zasługa. Idiota...

- Idziemy do mnie, czy do ciebie, księżniczko? - szepnął mi do ucha. Przygryzłem lekko wargę.

- Zależy co chcesz robić. - powiedziałem równie cicho.

- A, zobaczysz... - mogłem wyczuć jak się uśmiecha.

- Jak wolisz... - powiedziałem cichutko. Bo co może się stać?

Mruknął coś cicho i pociągnął mnie za rękę w stronę mojego pokoju. Szliśmy razem, ściskając się za ręce. Zerknąłem jeszcze na Jane, Ninę i Jack'a. Dziewczyny dalej były w szoku, a Jack tańczył jak pojebany. Przewróciłem oczami i szedłem za uśmiechniętym. Gdy byliśmy już na miejscu, pierwsze co to leki.

- Serio musisz aż tyle tego brać? - zapytał Jeff zza moich pleców. Mruknąłem coś twierdząco. - Antydepresanty? Leki na uspokojenie? Nasenne? Witaminy?
 
- To i tak nie wszystko. - mruknąłem, popijając kolejno tabletki.

Jeff chwycił pudełko z antydepresentami i zaczął czytać.

- Przedawkowanie grozi depresją? - zaśmiał się. - Serio?

Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się lekko. Wyciągnąłem z szafy jakieś dresy i bokserki oraz ręcznik. Podszedłem do drzwi i już miałem wychodzić, ale przypomniałem sobie, że nie jestem tutaj sam.

- Gdzie moja księżniczka idzie? - zapytał tuż obok mojego ucha Jeff, na co przeszły mnie dreszcze.

- Wykąpać się. - odchrząknąłem. - A co, nie wolno mi? - zerknąłem na niego.

Zaśmiał się cicho.

- Wolno, wolno... Ja też chyba pójdę. - przeciągnął się.

- Okej. - mruknąłem i poszedłem do łazienki, gdzie mogłem z siebie zmyć cały ten dzień.

Umyłem się. Wyszorowałem zęby i zgoliłem poszczególne włoski z twarzy, zacinając się. Muszę poprosić Jane, żeby znowu mi to powyrywała tym mazidłem, bo nie chcę codziennie chodzić z pokaleczoną twarzą, a mój wiek do czegoś zobowiązuje. Niby dziewiętnaście lat to młodo, ale no... Nie oszukujmy się, że i tak jestem dosyć stary.

Wróciłem do pokoju. Stanąłem jak wryty w progu, kiedy zobaczyłem  moim łóżku Jeffa w samej bieliźnie. Oglądał moje toporki, siedząc jak gdyby nigdy nic. Włosy miał związane w kucyka i zmyty "makijaż". Tak, Jeff sobie tylko maluje, że ma wypalone powieki. Tak serio, to je posiada, ale robi jakieś sztuczki z charakteryzacją, że wyglądają jak spalone, jednak rozcięte policzki są prawdziwe. Jak kiedyś Liu pokazywał nam jego zdjęcie przed "wypadkiem", to nikt nie mógł uwierzyć, że to on. Wolę jednak go takiego jakim jest aktualnie.

Potrząsnąłem głową i podszedłem do szafki. Zerwałem powoli plaster i patrzyłem na dziurę w policzku. W lustrze zobaczyłem odbicie Jeffa, który do mnie podchodził. Udając, że tego nie widzę rozsmarowałem maść na brzegach skóry. Poczułem jak obejmuje mnie ciepłymi rękami i przytula do swojego rozgrzanego od gorącej wody ciała. Zakręciłem maść i odłożyłem na miejsce, patrząc na niego w lustrze.

- Pytał się ktoś o to? - zapytał szeptem i cmoknął delikatnie oba czerwone ślady.

- Jack. - wydusiłem, powstrzymując jęknięcie.

- Mhm. - schował głowę w mojej szyji. - Mam pytanie... - tracił płatek mojego ucha nosem.

- J-jakie?

- Chciałbyś zostać oficjalnie moją księżniczką?

Moja Księżniczka | JeffxToby ‹Yaoi›Where stories live. Discover now