Bakugou Katsuki x Reader

161 16 1
                                    

PRZENIESIONE Z INNEJ KSIĄŻKI!

Z Katsukim znałam się praktycznie od zawsze. Nasze mamy były bliskimi przyjaciółkami i dlatego od małego się spotykaliśmy. Chodziliśmy nawet do tego samego przedszkola, jednak mieliśmy też innych przyjaciół i wraz z wiekiem spędzaliśmy coraz mniej czasu ze sobą.

Mimo to zawsze go podziwiałam. Jego dar był od początku bardzo imponujący i dość widowiskowy. Nie taki jak mój. Nie miałam zbyt wielu koleżanek, bo większość odsunęła się ode mnie po incydencie z pierwszym pojawieniem się mojego daru.

Wszyscy siedzieliśmy przy stolikach i czekaliśmy na jedzenie, rozmawiając o swoich dziecięcych sprawach. Prawie każdy miał już swoją porcję, gdy pierwszy raz użyłam telepatii. Na początku usłyszałam wszystkie myśli obecnych na raz i przerażona złapałam się za uszy, prawie spadając z krzesełka. W momencie, w którym się zachwiałam, przedszkolanka zaczęła do mnie biec, omijając przeszkody w postaci zabawek, krzeseł i stolików. Ale to nie ona uratowała mnie od bolesnego spotkania z podłogą, tylko Kacchan. Jako że za mną siedział, mógł złapać mnie i popchnąć z powrotem do pozycji siedzącej. Nie usłyszał ode mnie jednak żadnego "dziękuję", bo ciągle trzymałam się za uszy i byłam bliska płaczu. I wcale nie dlatego, że myśli wszystkich dudniły mi w głowie, tylko z powodu...

-[imię]! Co się dzieje? - To była przedszkolanka, której udało się dotrzeć do mnie.

- Głosy... ja... ja słyszę co inni myślą... -wyszeptałam i wybuchnęłam płaczem. Wszyscy nagle patrzyli na mnie, nic nie mówiąc. Płakałam, bo nie mogłam znieść tego, co moja (jak myślałam) przyjaciółka i jej koleżanki o mnie myślały.

Beksa.

Słaba.

Biedna.

Głupia.

Brzydka.

Gruba.

Było mi przykro, ale to co potem pomyślała moja "przyjaciółka" wściekło mnie. Taka słaba? Przecież taki dar w porównaniu z moim to słabizna. Ja zostanę najlepszą bohaterką, tak jak chce moja rodzina. A [imię]? Ona zostanie na dnie i pewnego dnia będzie się przede mną płaszczyć. Wściekłam się, bo najwyraźniej zapomniała, że mój ojciec był bohaterem, tak jak i znaczna część mojej rodziny, a jej rodzina nie. Oni byli w porównaniu do innych tylko trochę bardziej wpływowi i pozwalali sobie na poniżanie słabszych od siebie. Zagotowało się we mnie, i z mojego ciała wystrzeliły na wszystkie strony długie i ostre jak brzytwa sztylety. Jeden z nich wbił się w udo przedszkolanki, a drugi przeleciał przez pół pokoju i trafił "przyjaciółkę" w klatke piersiową.

Na szczęście darem jednej z opiekunek była regeneracja tkanek i zdołała całkowicie wyleczyć rany do przybycia karetki. Ja musiałam być przez jakiś czas pod ścisłą obserwacją psychologa i odbyć z nim rozmowę. Udało się udowodnić, że było to niekontrolowane użycie daru i nie poniosłam żadnych konsekwencji. Miałam w końcu tylko 4 lata.

W wieku 8 lat zaczęłam trenować codziennie, żeby zostać bohaterką. Starałam się poprawić zasięg i możliwości telepatii, często kończąc z krwotokiem z nosa lub mdlejąc, ale nie poddawałam się i codziennie dawałam z siebie wszystko. Uczyłam się też walki z bronią, żeby mieć też użytek z drugiej części mojego daru. Oprócz treningów chodziłam oczywiście do szkoły, ale do mojej podstawówki nie poszedł nikt z przedszkola, więc nikogo nie znałam. Przez to, że katowałam siebie treningiem nie miałam też czasu z nikim się spotykać.

Mój ojciec stał się w tym czasie bohaterem numer 11, z czego oczywiście byłam bardzo dumna. Mi też udało się wiele osiągnąć - dostałam się do wymarzonej szkoły - Akademii U.A. (w następnym shocie może Shiketsu czy cóś? xD bo zawsze szkołą jest U.A.) Pierwszego dnia szkoły, gdy weszłam do klasy, od razu rozpoznałam dwie osoby, ale to jedna z nich pierwsza do mnie podeszła.

Anime One-Shots PL | ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTEWhere stories live. Discover now