*3*

1.7K 119 40
                                    

Kolejne trzy dni minęły mi bardzo szybko.

W środę pojechałem z mamą na naprawdę duże zakupy. Kupiliśmy mnóstwo jedzenia, środków czystości i rzeczy dekoracyjnych do domu. Najbardziej jestem zadowolony ze świecącej figurki kaktusa.

Moja mama oczywiście musiała kupić sobie jakąś sukienkę. Gdyby tego nie zrobiła to chyba nie byłaby sobą.

W czwartek wraz z Mike'iem udałem się do kina. Chłopak koniecznie chciał zobaczyć horror, który wszedł do kin niespełna tydzień temu. Nienawidzę horrorów, więc nie chciałem na niego iść, jednak ostatecznie uległem. Cały ja. Mimo, że film był hucznie reklamowany i polecany okazał się jedną wielką klapą. Nie był za straszny, a sama fabuła była oklepana. Cobban był bardzo rozczarowany, ale mimo, że film był słaby chłopak zabrał mnie na pizzę w podziękowaniach za zgodzenie się na oglądanie horroru.

W piątek natomiast do południa pomagałem mamie w rozpakowywaniu jej rzeczy. Miała ich chyba trzy razy więcej niż ja. Po południu natomiast poszedłem z nią do parku, żeby trochę odpocząć. Na wieczór zadzwonił do mnie Mike i zaprosił do siebie. Do późnej nocy graliśmy na konsoli i jedliśmy niezdrowe żarcie.

W sobotę obudziłem się o pierwszej po południu co mnie bardzo zdziwiło. Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno. Była bardzo ładna pogoda. Słońce świeciło naprawdę mocno.
Wyciągnąłem z szafy świeżą bieliznę, czarne rurki z dziurami na kolanach, biały t-shirt i czerwoną rozpinaną bluzę, po czym poszedłem do łazienki wziąć prysznic.
Na śniadanie zjadłem tosty, które swoją drogą uwielbiam. Wcale nie dlatego, że to jedyna rzecz, którą umiem przygotować. Jestem bardzo utalentowany kulinarnie. Umiem przygotować herbatę, płatki z mlekiem, odgrzać gofry, zrobić zupkę z torebki, kisiel i wiele, wiele innych, ale tosty to moje danie popisowe.

Nim się obejrzałem było wpół do trzeciej. Mike zadzwonił, że już prawie są przy moim domu, więc ubrałem szybko czerwone adidasy i wyszedłem na zewnątrz, uprzednio żegnając się z mamą, która oglądała jakiś serial na Netflixie.

- Hej – przywitał się kuzyn Mike'a, gdy tylko wsiadłem do samochodu – Jestem Jim.

- Hej, Jim – uśmiechnąłem się, po czym zapiąłem pasy – Andy jestem.

- Tak, wiem – zaśmiał się.

- Grasz w drużynie? – zapytałem widząc niebiesko żółtą kurtkę chłopaka z logo szkoły.

- Tak – odparł patrząc na mnie w lusterku – Jeżeli chcesz mogę cię wkręcić do drużyny.

- Nie, nie – powiedziałem natychmiast – Ja i sport jesteśmy raczej wrogami.

- Ahhh... Skądś to znam – zaśmiał się patrząc wymownie na Mike'a, który wybuchł śmiechem.

***

Jim odprowadził nas na halę, po czym poszedł do szatni, aby się przebrać.
Ja i Mike zaczęliśmy rozglądać się w poszukiwaniu wolnych miejsc, których nie było już za dużo.

Gdy w końcu znaleźliśmy dwa wolne miejsca zaczęliśmy rozmawiać.

- Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą – powiedziałem do Mike'a rozglądając się.

- Nikt cię nie zna, dlatego – odparł patrząc na mnie – To małe miasteczko. Wszyscy się znają lub chociaż kojarzą.

Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć na salę wbiegły drużyny, które miały grać przeciwko sobie. Ludzie zaczęli krzyczeć i dopingować, mimo że gra jeszcze się nie rozpoczęła.

***

Rozległ się gwizdek i speaker ogłosił dwudziestominutową przerwę. Zarówno mi, jak i Mike'owi chciało się pić, dlatego też postanowiłem pójść coś kupić. Przed wejściem na halę jest kilka stanowisk, na których można kupić coś do picia lub jedzenia.

- Dwie oranżady poproszę – powiedziałem wyciągając portfel z kieszeni.

Zapłaciłem, schowałem portfel z powrotem, po czym ruszyłem na halę. Czułem się niekomfortowo, gdyż wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Szukałem wzrokiem Mike'a, gdyż nie pamiętałem gdzie siedzieliśmy. Po chwili go zauważyłem. Stał i do mnie machał. Chciałem mu odmachać, jednak nagle na kogoś wpadłem z mocną siłą. Upadłem wraz z nieznajomym wylewając na niego zawartość obydwu kubków. Czułem ból w klatce piersiowej poprzez zderzenie.

- Co ty robisz, mazgajo? – zapytał wściekły chłopak, na którego wpadłem – Jak chodzisz?

Chłopak był wysoki i umięśniony. Miał brązowe włosy i karnację ciemniejszą ode mnie.

- Zamyśliłem się – wstałem z ziemi starając się ukryć zażenowanie

- Ta? Tlenione blondynki potrafią myśleć? – powiedział z kpiną patrząc na moje farbowane włosy.

- Nawet lepiej od ciebie – rzuciłem zły – Myślisz, że grasz w drużynie i możesz mnie obrażać? Nawet mnie nie znasz.

- I nie mam zamiaru poznać – zmrużył wściekły oczy – Takim, jak ty daleko do takich, jak ja.

- Tak, masz rację. Daleko mi do bycia debilem.

- Jeszcze jedno słowo – zbliżył się do mnie – A rodzona matka cię nie pozna.

Nic nie mówiąc szybko odszedłem. Wiedziałem, że chłopak może mi naprawdę coś zrobić. Nie wygląda na takiego, który się „cacka".

- Andy, nic ci nie jest? – zapytał Mike patrząc na mnie przerażony – Co on ci powiedział? Wyglądasz na oszołomionego.

- A co mógł mi powiedzieć? – zapytałem nadal zły – Zaczął mnie obrażać i grozić.

- Lepiej na niego uważaj – powiedział cicho – To Rye Beaumont. Jest starszy od nas o rok. Strasznie się na wszystkich wyżywa. Krążą plotki, że w wakacje pobił swojego kuzyna tak, że wylądował w szpitalu i walczy teraz o życie i to tylko dlatego, że nazwał go debilem.

- Mike, co ty gadasz? – wystraszyłem się nie na żarty – Też go tak nazwałem, dosłownie przed chwilą.

- Uważaj na siebie – popatrzał na mnie smutno – I trzymaj się od niego z daleka.

Uzależniony | Randy | bxb ✅Where stories live. Discover now