Patrzyłem na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Chodź – powiedział, po czym ruszył w stronę parku.
- Nie – Pokręciłem głową – Nie idę przez park.
Rye odwrócił się i na mnie spojrzał. Na jego ustach malował się szyderczy uśmieszek.
- Czyżbyś się bał?
Przygryzłem wargę. Było mi trochę głupio, ale no cóż. Taka była prawda.
- Droga przez miasto jest o wiele dłuższa – Westchnął brunet.
- Tak – Pokiwałem głową – Ale nie ma szans, żebym szedł przez park. Zapomnij.
- Jezu... - jęknął – Jest dopiero siódma, jest w miarę jasno.
- Zapomnij.
Chłopak westchnął, po czym zaczął się nad czymś zastanawiać. Po chwili zaczął iść w zupełnie innym kierunku. Stałem i patrzyłem zdziwiony na oddalającego się chłopaka, który dopiero po chwili zauważył, że nie idę za nim. Zatrzymał się i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Mój dom jest w innym kierunku, pacanie – powiedziałem.
- Tak, ale mój jest w tym – Wskazał na drogę przed siebie.
- Okej – wzruszyłem ramionami, po czym odwróciłem się i zacząłem zmierzać w kierunku miasta – Narka!
Myślałem, że chłopak da mi odejść, jednak po zrobieniu kilku kroków poczułem, jak łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłem się do niego i spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Nie idę do ciebie – powiedziałem szybko.
- Idziesz – Złapał mnie mocniej, po czym zaczął ciągnąć – Mieszkam jakieś sto metrów stąd.
- Nie idę! – Próbowałem się wyrwać, jednak pieprzony Rye mięśniak Beamont był silniejszy.
- Mam motor – Spojrzał na mnie nie przestając iść – Odwiozę cię.
- Ale...
- Nie marudź! – przerwał mi, a ja zamilkłem.
***
- No chyba cię jaja bolą – powiedziałem patrząc na jego motocykl – Nie wsiądę na to!
- Wsiądziesz – Podał mi kask.
- Kurwa, nigdy w życiu.
- Boże – westchnął ciężko, po czym podszedł do mnie i siłą założył mi kask na głowę.
Patrzyłem na niego zły, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Założył swój kask, po czym wsiadł na motor i poklepał siedzenie za sobą. Pokręciłem szybko głową. Chłopak po raz kolejny westchnął, po czym wstał, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz? – Próbowałem się wyrwać, jednak chwilę później siedziałem już na jego motorze.
Rye bez słowa ponownie usiadł.
- Lepiej się trzymaj – powiedział z uśmieszkiem, po czym odpalił silnik.
Chciałem zejść, jednak nim się obejrzałem Beaumont ruszył, a ja przerażony mimowolnie objąłem go mocno w pasie.
Gdy wyjechał na ulicę zamknąłem oczy. Nie chciałem nawet na to patrzeć.
***
Jazda niemiłosiernie mi się dłużyła. Otworzyłem oczy dopiero wtedy, gdy Rye zgasił silnik.
- Co. Do. Chuja – wycedziłem przez zaciśnięte zęby, po czym zszedłem z motora.
Beaumont nie zawiózł mnie do domu, ale na jakąś plażę. Staliśmy na betonowej ścieżce, a obok nas były schody, dzięki którym można było spokojnie zejść na piasek.
![](https://img.wattpad.com/cover/172201159-288-k803439.jpg)
CZYTASZ
Uzależniony | Randy | bxb ✅
RomanceZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ - jest to moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie, które zaczęłam pisać w 2018 roku. Zawiera wiele błędów, nieścisłości i nielogiczności. Kiedyś postaram się je poprawić, jednak na razie nie mam na to wystarczająco dużo czasu...