*22*

1.3K 131 66
                                    

Słyszałem nad sobą stłumione głosy. Przez długi czas nie byłem w stanie wychwycić ani jednego słowa, jednak bez problemu stwierdziłem, że ktoś się kłóci.

Powoli i z trudem otworzyłem oczy. Leżałem na kanapie, a kilka kroków ode mnie stała moja mama wraz z Robertem. Kobieta była odwrócona do mnie tyłem, a na przeciwko niej był brunet. Byli tak zajęci kłótnią, że nie zwracali na mnie uwagi.

- Jak mogłeś go uderzyć? - wykrzyczała moja rodzicielka.

Po jej głosie mogłem bez problemu stwierdzić, że jeszcze kilka minut temu zalewała się łzami.

- Jeżeli będziesz dla niego taka pobłażliwa to gówniarz będzie się panoszył! - powiedział brunet podniesionym głosem - Musisz trzymać go krótko!

- To jest mój syn, a nie jakiś pies, którego się trzyma na smyczy!

Słysząc słowa mojej mamy mimowolnie uśmiechnąłem się w duchu.

Stanęła w mojej obronie, mimo że ostatnio w ogóle się nie dogadujemy i traktujemy bardzo źle.

- Zaufaj mi - Spojrzał jej w oczy - Trochę dyscypliny, do tego szkoła wojskowa i będzie Ci chodził jak w zegarku.

Moja mama nic nie odpowiedziała. Nie wiedziałem czy to dobrze, czy źle. Bałem się, że ona może mu ulec. Dobrze wiem, że ona bardzo chciała się w końcu z kimś związać i teraz, kiedy to zrobiła nie chce znowu być sama. Będzie starała się zatrzymać go przy sobie, nawet jeśli musiałaby przez to wysłać mnie do szkoły wojskowej.

Nagle mężczyzna spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok. Po chwili spojrzał na mnie z opóźnionym refleksem. Moja mama widząc to odwróciła się i spojrzała na mnie.

- Andy... - powiedziała słabo, po czym podeszła do mnie i kucnęła przy kanapie - Jak się czujesz? Wszystko dobrze?

Patrzyła na mnie z wielką troską, a mnie serce zabolało na ten widok.

Ostatnio powiedziałem jej, że jej nienawidzę... Strasznie tego żałuję.

- W głowie mi dzwoni - powiedziałem cicho.

Kobieta posmutniała jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe. Położyła rękę na moich włosach i zaczęła je delikatnie gładzić, a ja mimowolnie uśmiechąłem się lekko.

- Może lepiej zabrać go do szpitala? - zapytała odwracając głowę w stronę bruneta. Jej ręka ciągle przesuwała się po moich włosach.

- O, wielkie mi halo! - Wywrócił oczami - Ledwo co go dotknąłem.

- Dobra, Robert - powiedziała wstając - Lepiej będzie, jeśli już pójdziesz.

- Wyganiasz mnie? - Spojrzał na nią z szokiem - Przecież nic mu nie jest. Gówniarz udaje.

Chciałem coś na to odpowiedzieć, jednak nie miałem siły. W głowie ciągle niemiłosiernie mi dzwoniło, a nos pulsował dużym bólem.

- Po prostu wyjdź... - powiedziała cicho, ale stanowczo.

Brunet stał i patrzył na nią chwilę, po czym bez słowa wyszedł z salonu. Przez chwilę było słychać ciche szmery, bo zakładał buty. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami, a w pokoju zapanowała cisza.

Patrzyłem na moją mamę, która spojrzała na mnie po chwili. W jej oczach ciągle widziałem troskę i smutek.

- Przepraszam - zaczęła cicho - Nie wiedziałam, że on jest w stanie cię uderzyć.

- Widzisz? - zapytałem cicho - On nie jest dla ciebie. To pacan.

- Nie, Andy - Spojrzała na mnie z powagą - Po prostu go poniosło, to już nigdy się nie powtórzy.

Uzależniony | Randy | bxb ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz