Uniwersum Roku 2008 #2

7 0 0
                                    


Czwarty stycznia. Piątunio. Niedługo będzie wolne od szkoły. Natan tego dnia postanowił zaprosić trójkę swoich przyjaciół do siebie po raz kolejny. Obdzwonił ich i wszyscy mieli się stawić za dwadzieścia minut, czyli tak około dziewiątej rano. Gdy przybyli...

- Na-Tan! - krzyczał Tomasz.

- Co!? - krzyknął Natan z drugiego piętra.

- Drzwi! - krzyknął Tomasz.

Natan otworzył drzwi od klatki, a Maciej, Miłosz i Tomasz poszli do kumpla. Przywitali się należycie. Tym razem spotkanie odbyło się w dużym pokoju.

- Jacek robi imprezkę u siebie na chacie. Wbijamy? - zapytał Miłosz.

- Ten Jacek, który drwi ze wszystkich i wjeżdża na rodzinę? - na pytanie pytaniem odpowiedział Maciej.

- A ciul, że drwi. Wbijamy! - oznajmił Miłosz. - Impra zaczyna się około siedemnastej. Jego starszych nie będzie, więc on może robić co chce. - kontynuował.

- No dobra, chodźmy! - z uśmiechem oznajmił Tomek.

- Ale po co? Żeby się zanudzić u tego dekla? - zapytał Natan.

- No co? Nażremy się za darmo. - mówił dalej Tomek.

- OK, ale idziemy tylko dla żarcia i picia. - rzekł Maciek.

Godzina siedemnasta zbliżyła się dość szybko. Wiadomo. Krótkie dni, długie noce jak to czwartego stycznia w Polszy. Czwórka przyjaciół poszła do Jacka. Zapukali do jego drzwi i w nich stał Jacek, który nawet drwiąco na nich spojrzał i powiedział:

- O, ludzie! Kompania zawitała! Proszę o brawa!

Miłosz na to:

- Jacek, druhu! Kopę lat! - i go przytulił, również drwiąco, co spowodowało, że Jacuś zrobił się czerwony jak burak.

Na imprezie byli praktycznie sami mężczyźni, a raczej chłopcy. Każden jeden był z okolicznego gimnazjum. Jacek przyniósł coś z lodówki... okazało się, że to była wódka.

- Kto się chce napić? - zapytał dumnie Jacek.

Połowa uczestników chciała spróbować wódy, a połowa z nich wypluła wódę po spróbowaniu.

- Leszcze... - pomyślał Jacek o tych, którzy wypluli wódę.

Natomiast Natan grał w FIFĘ na PlayStation 2 z jakimś gościem, który wcześniej uchylił cztery kieliszki wódki i go ogrywał 5:0. Tomek był w łazience, a Maciek i Miłosz gadali z kumplami, tymi, którzy nie pili.

- O Ty skurczybyku jeden Ty! - krzyczał rywal Natana w FIFĘ. - Oszukiwałeś, kurna!

- Wyluzuj, to tylko gra. - odrzekł Natan.

Tomek właśnie wyszedł z łazienki i zastał nieciekawą sytuację. Chciał uspokoić przegranego gracza i zajęło mu to pięć minut, aż w końcu poszedł uchylić resztę flaszki. Maciek i Miłosz podeszli po całym zajściu.

- Kurde, jak tu nudno. - mówił Natan. - A może tak zrobimy coś szalonego? - zapytał.

- Czyli? - zapytał Maciek.

Natan w tym momencie spojrzał na butelki Coca Coli, w sumie dziesięć litrów i zaproponował je zwinąć po cichu, żeby nikt się nie domyślił. Gdy tylko się udało, przyjaciele mieli ich wychodzić, ale zatrzymał ich ten sam gość, który przegrał z Natanem w FIFĘ i dał rozkaz:

- Łapać ich! Kradną colę!

Na szczęście tylko jedna osoba rzuciła się w pogoń i to był ten typ. Reszta albo była pijana albo miała to za przeproszeniem w dupie. Meet był ponownie u Natana, gdzie została opita colą udana akcja. Bo kradzione smakuje najlepiej. 

Uniwersum Roku 2008Donde viven las historias. Descúbrelo ahora