Uniwersum Roku 2008 #8
Jak wiadomo, Miłosz wygrał w zakładzie bukmacherskim 113 złotych. W sobotę w którą odebrał pieniądze, postanowił tak trochę zaszaleć. Z nim był Maciek i propozycja, która padła od Miłosza była dosyć niecodzienna.
- Idziemy na lody z automatu! - zaproponował.
- Miłosz, przecież jest zima. - odparł Maciek.
- I co z tego? Jest taka jedna cukiernia, w której sprzedają lody z automatu cały rok. Chodź, nie pożałujesz. - namawiał Miłosz. I poszli do cukierni.
W cukierni spotkali Natana i Tomasza, którzy akurat jedli gofry z bitą śmietaną.
- Siema. - przywitał ich Miłosz. Maciek też powiedział zaraz "Siema".
- O, siema siema! - przywitał się Natan, a po nim Tomek.
- Myślałem, że dopiero się w poniedziałek spotkamy, a tu taka heca. - rzekł Maciek.
- Akurat wcinamy goferki. - odpowiedział Natan.
Miłosz postawił wszystkim lody z automatu i sobie zjedli mimo tego, że jest środek zimy. Gdy wychodzili z cukierni, napotkali Adriana i Sebę.
- Co się gapicie? - zapytał Seba.
- Na nic szczególnego, Sebusiu. - odparł ironicznie Tomek.
- Tylko nie Sebusiu! - bronił się Seba.
- Robisz sobie przypał na osiedlu to jesteś Sebuś. - kontynuował Tomek.
- A chcesz w ryj?
- Chyba se jaja robisz.
- Nie robię sobie jaj!
- To udowodnij.
Seba już chciał podejść się bić z Tomkiem, ale...
- Idą pijaki! Spadamy! - ostrzegł Adrian i zanim coś pijacy zaczęli do nich krzyczeć, zmyli się. Konflikty na osiedlu były widoczne. Pijacy podeszli się przywitać z Miłoszem. On ich znał. Tym razem tylko trochę alkoholu spożyli.
- Widzieliście tych frajerów? - zapytał jeden z nich.
- Chodzi o Adriana i Sebę? - zapytał Miłosz.
- Tak, chyba o nich. - kontynuował konsument alkoholu, a Miłosz wskazał drogę, którą poszli i przybił piątki z kumplami.
Następnie towarzystwo poszło grać w bilard w jakimś tam barze, jednak wszystkie stoły były zajęte i pomyśleli: "Następnym razem." Po wyjściu z baru spotkali panią Elę od historii.
- Mam nadzieję, że przemyślałeś moją propozycję, Tomaszu. - zaczęła pani Ela o konkursie historycznym.
- Wchodzę w to! - odpowiedział Tomek.
- Jaką propozycję? - zapytał Maciek.
Gdy pani Ela odeszła, poślizgnęła się przecznicę dalej podobno, ale już to nie było widziane. Tomek opowiedział, że miałby brać udział w konkursie historycznym, takim kuratoryjnym.
- Tak? A co jest za wygranie tego konkursu? - zapytał Miłosz.
- Prawo wyboru dowolnej szkoły bez rekrutacji. - odpowiedział Tomek.
- Ja i tak idę do zawodówki albo technikum w najlepszym razie. - rzekł Miłosz.
- Ja do technikum. - powiedział Maciek.
- A ja spróbuję do liceum, bo w końcu musim się razem trzymać, nie? - rzekł Natan.
Po drodze jak wracali, spotkali Jacusia. Chyba nie był już zły na nich, nawet się przywitał. Przed wejściem do klatki Tomka, spotkali Adiego i Sebę. Obaj mieli lima pod okiem i na widok ekipy poszli w inne miejsce. Nagle okno otworzyła jędza od reli. Mieszkała na parterze w klatce Tomka. Swoją drogą jędzy imię to Barbara.
- Adrian, Sebastian, co się stało? - zapytała katechetka.
Adrian bez chwili namysłu powiedział, że Tomek, Natan, Miłosz i Maciek spuścili im lanie.
- To nie my. Dostali od kogoś i teraz mają - rzekł Natan.
- Skąd mamy wiedzieć od kogo jak nie od nas? - zapytał Maciek.
- Maciuś, Ty nie bądź taki do przodu. Cała czwórka ma przyjść z rodzicami. Będzie obniżone sprawowanie, jeśli to prawda. - zarządziła jędza i zamknęła okno. Adi i Seba się śmiali. Tomek się jeszcze odgrażał, że za mało im ktoś dał lania, oni tylko wymachiwali środkowymi palcami. Cóż, takie z nich ciule były. Szykowała się niezła kaszana jakby w poniedziałek nie wyszła prawda na jaw.
YOU ARE READING
Uniwersum Roku 2008
Short StoryJest to opowieść o przyjaciołach, którzy cieszą się beztroskim życiem i pomimo przeciwności losu dają sobie radę.