Uniwersum Roku 2008 #6

4 0 0
                                    

Kolejna sobota i tym razem miało się odbyć wesele. Za mąż wychodziła siostra cioteczna Jacka. Sam Jacuś zaś miał nadzieję się nachlać wódy jak ostatnio było to na jego imprezie. Rodzice oczywiście niczego nie podejrzewali i uszło mu to płazem. Było już popołudnie. Jacek jako zadeklarowany katolik wierzący, niepraktykujący czekał pod kościołem na osiedlu i zadzwonił do Miłosza, by już zaczął z kumplami wnosić sprzęt.

Tymczasem w sali weselnej Miłosz, Maciek, Natan i Tomek wnosili akcesoria dla grajków. Chociaż wnoszenie nie było ich jedynym zajęciem.

- O kurna, zgrzewka, nie, trzy zgrzewki Coca-Coli. - powiedzial Tomek dosyć cicho do Natana.

- To ja wyniosę ją tylnym wejściem z Maćkiem, a Ty z Miłoszem noście dalej ten sprzęt. Jakby pytali o nas to dostałem rozwolnienia czy coś. Wiecie co robić. - poinstruował Natan.

Sprzęt został wniesiony po około czterdziestu pięciu minutach. Przyszli dwaj goście, których zadaniem było zadbać o catering. Zauważył, że brakuje Coca-Coli.

- Cholera! Coca-Cola zniknęła! I co teraz zrobimy!? - pytał pierwszy drugiego.

- Policzę jeszcze raz. - odpowiedział jego współpracownik.

Tak naprawdę Coca-Cola zniknęła i się nie znajdzie, bo Natan i Maciek wynieśli ją i wsadzili do dużych toreb zakupionych w markecie. Ostatnią prostą było dotrzeć do domu Tomka, którego mama pojechała do rodziny. Gdy już wszystko było prawie udane, nagle stanął na drodze czwórce Jacek.

- Co macie w tych torbach? - zapytał dosyć gniewnie.

- To nasza zapłata za wniesienie tego sprzętu. - odparł Miłosz.

- Przecież wy mieliście to za darmo zrobić, a nie... - mówił Jacek.

- Za darmo to można po ryju dostać, jak to moja mama mawia. - odrzekł Tomasz i chcieli już pójść, ale Jacek rzucił się za nimi w pogoń. Trwała ona krótko, bo zaraz się poślizgnął na oblodzonym chodniku.

- Spadamy! - dał znak Natan.

Jacek zdążył się podnieść po trzydziestu sekundach i to dopiero po tym czasie, bo był obolały. Znalazła go matka.

- Synku, dlaczego się ślizgasz zamiast być na weselu? - zapytała dosyć nerwowo.

- Te gnoje ukradli colę. - oskarżał swoich rówieśników Jacek.

- Przecież cola jest na imprezie, o co chodzi? - zapytała znowu w miarę gniewnie mama Jacka. - I żeby mi się nie powtórzyły te insynuacje, bo dostaniesz szlaban. - groziła.

Całe zajście z klatki Tomka widzieli jego przyjaciele i się uśmiali tak srogo, że starsza sąsiadka kazała im się uciszyć po wyjściu z mieszkania. Zaś w jego lokum było picie zimnej Coca-Coli.

- Kradzione nie tuczy. - powiedział Natan.

- Za to zajebiście smakuje. - dodał Maciek.

Kot Tomka, który wabił się Oskar zaczął obwąchiwać butelki.

- Śmisznego masz kota, Tomuś. - oznajmił Natan, na co Oskar odpowiedział pogodnym miauknięciem.

Następnego dnia przyjaciele mieli iść do lasu po raz pierwszy od dawna. Tak się złożyło, że było tam błota sporo, ale teraz pogoda dopisywała i można było iść. Do towarzystwa dołączył Michał, który miał wolną chwilę.

- Na pewno wiecie gdzie idziemy? - zapytał się nowy mieszkaniec osiedla.

- No tak, przecież się z Tomkiem nie zgubimy. - odpowiedział Maciek.

Wędrówka trwała tak koło czterdziestu minut i kumple dotarli do tartaku.

- Podbieramy deski? - zapytał Miłosz.

- Tak jak colę? - odpowiedział pytaniem Maciek.

- Nie no, żartuję. - odrzekł Miłosz.

- Ej, tam ktoś leży. - zwrócił uwagę Michał.

Tak było, że przy kupie wyciętych drzew leżał jakiś człowiek i był nieprzytomny.

- Halo! Słyszy mnie pan? - zapytał Michał i gdy nie otrzymał odpowiedzi, rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową u marznącego człowieka. Tomek zadzwonił po karetkę. Nie było trudno sprecyzować gdzie się znajdował ów człowiek, bo na tartak łatwo trafić drogą. Gdy tylko ratownicy medyczni sprawdzili co z tym człowiekiem wraz z lekarzem, ten ostatni odrzekł:

- Jest w nie najlepszym stanie, ale będzie żył. Kto go próbował ratować? - zapytał.

- Michał! - odpowiedzieli chórem czterej przyjaciele.

- No tak było. - dorzucił Michał.

- Jesteś wzorem dla innych. Tak trzymaj. - dodał lekarz.

Człowieka zabrało pogotowie ratunkowe, a z wrażeń cała piątka rozeszła się do swoich domów, bowiem trzeba było przygotować się do zaległej klasówki z matematyki...

Uniwersum Roku 2008Where stories live. Discover now