Uniwersum Roku 2008 #5

11 0 0
                                    

Szykowała się kaszana roku, który ledwo się zaczął. Maciek, Miłosz, Natan i Tomek nie byli przygotowani na termin ostateczny z układów równań. Zanosiło się na jedynki dla każdego, gdy okazało się, że... nie ma matematyki na pierwszej godzinie, bo nauczycielka koordynowała próbę poloneza. "Widocznie zapomniała o klasówce." - pomyśleli przyjaciele, jak i reszta ich klasy. W takim układzie jak nawet zastępstwa nie było, cała klasa siedziała na korytarzu i to na tyle długo, by woźne przyczepiły się o ich pobyt. Sytuacja została jednak wyjaśniona. Dzwonek na przerwę. Wychodzą inne klasy. Z jednej z nich wychodzi Mariusz, kumpel Tomka z 3 klasy gimnazjum.

- Siema, Mariusz. - przywitał Tomek.

- Siema, sorry, nie mam czasu, bo zaraz historyk się do mnie przysra. Chciał mi obniżyć sprawowanie, na razie, lecę, cześć. - na temat wyraził się Mariusz.

- O co chodzi? - zapytał Natan.

- Historyk to jego wychowawca, do tego wydaje się być fajny, ale nie jest. Chciał mu "za udział w olimpiadach" dać nieodpowiednie zachowanie. Uwziął się na niego. - tłumaczył Tomek.

- Dobrze, że z nim nie mamy. - skwitował Maciek, aż podszedł do nich Michał i powitał przyjaciół.

- Siema Michał! Co porabiasz? - zapytał Miłosz.

- A nic, nowa szkoła, nowi ludzie, nowe możliwości. Zaraz mam chemię. - powiedział.

- My akurat historię z panią Elą. - powiedział Natan. - Jak ona coś śmiesznego powie to klękajcie narody. - dodał.

Dzwonek na lekcję. Pani Ela spóźniła się jakieś sześć minut i kazała iść wszystkim pod klasę, gdy tylko zauważyła, że nikt pod nią nie stoi. Groźną miała minę, ale koniec końców była w porządku. Na lekcji Tomek i Natan dostali jednak uwagi do dziennika, bowiem zaczęli się srogo śmiać, gdy powiedziała nauczycielka co to znaczy "rokoko" (muszla). Nie trzeba mówić z czym to się skojarzyło.

- No pięknie... - powiedział po lekcji Tomek. - To były tylko żarty... - narzekał.

- Daj spokój, Tomuś. Mam dobrą nowinę i złą. - rzekł Natan. - Dobra to taka, że historia się skończyła, a zła, że mamy zaraz z jędzą od reli religię. - kontynuował.

Na religii oczywiście nawiedzona babka przypruła się, że nie widziała w kościele nikogo z ferajny.

- Dlaczego wy nie byliście wczoraj w kościele na dziesiątą? - zapytała jędza.

- Ależ proszę Pani, byliśmy... - mówił Miłosz.

- To pokażcie podpisy! - rozkazała.

Na religię trzeba było nosić dzienniczki do bierzmowania. Zauważyła te podpisy i...

- No tym razem się Wam upiekło... - zamknęła temat ostatecznie nawiedzona jędza.

Podczas lekcji mówiła jaki Jan Paweł II był wspaniały, na co Maciek po cichu powiedział do Miłosza proroczo, że ktoś kiedyś zacznie poważnie szkalować papieża i to na szeroką skalę.

- Co tam mówisz, Maciuś? - zapytała znowu jędza.

- Nic, nic. - odpowiedział Maciek i skończyła się lekcja dzwonkiem.

Potem była jeszcze biologia na której Tomasz błyszczał. Podobnie na chemii. Miał aspiracje żeby pójść przynajmniej na Wydział Chemii na niedalekim uniwerku. Nic się nie działo specjalnego.

Duża przerwa. Do Tomka i Natana podszedł Jacek i zapytał:

- Siema, jak tam?

- A spoko, Jacuś. Nie narzekamy. - uciął Natan zanim Tomek kazał mu spierdalać.

- U mnie jak zwykle. Zajebiście. W sobotę potrzebuję kogoś, by poniósł sprzęt dla grajków. Wesele będzie. - oznajmił Jacek. - A teraz idę, bo Paweł mnie szuka. Nara.

Na tej samej przerwie Sonic i Seba podeszli do Maćka i Miłosza chcąc od nich przepisania lekcji - chuj, że byli w innej klasie.

- Ja nie odrabiam lekcji. - powiedział Miłosz.

- A ja nie dam Wam, haha! - odrzekł Maciek.

- Jak dostaniemy pały to będziecie żałować. - groził Seba. - I za tych pijaczków też nie ujdzie Wam na sucho. - groził dalej.

Ostatnią lekcją był WF. Grało się w kosza, w którego... nikt nie był dobry, ale spoceni i szczęśliwi zarazem "kumplowie" wrócili do domów swych. Po obiedzie zmówili się, że... ukradną Colę z wesela tak jak to zrobili w zeszły piątek.

- Wchodzicie w to? - zapytał Natan.

- Oby nas nikt nie ścigał. - powiedział Maciek.

- Nikt nie będzie. Plan jest doskonały. - dodał Natan.

Trzeba było tylko poczekać na weekend. Kolejne cztery dni były dosyć nudne i nic się w budzie nie działo specjalnego. No chyba, że Seba przewrócił się jak mu przypadkiem Sonic podstawił nogę, ale to godny przemilczenia szczegół. 

Uniwersum Roku 2008Where stories live. Discover now