14

1.5K 66 18
                                    

Niestety dzień nie był najlepszy dla Harry'ego. Jakimś dziwnym sposobem w tym samym czasie co on, do gabinetu Severusa przyszedł Amycus Carrow. Potter nawet nie zdążył wyciągnąć różdżki, bo nauczyciel Czarnej Magii dotknął swojego przedramienia, na którym znajdował się Mroczny Znak. Harry niewiele myśląc puścił się biegiem w stronę Pokoju Życzeń, nie wiedział czemu akurat tam postanowił pobiec. Wiedział, że nie ma dużo czasu na to, żeby znaleźć ten głupi diadem, więc miał nadzieję, że spotka po drodze Hermionę z Ronem, że znalezionym już horkruksem Voldemorta.

Nie zdążył otworzyć pomieszczenia, ponieważ opadł na kolana i poczuł obecność kogoś w swoim umyśle. Wiedział, że Voldemort dowiedział się o jego obecności w szkole. Mimo wszystko co zobaczył Harry zmroziło jego krew żyłach. Czarny Pan wyglądał jeszcze gorzej. Czyli Hermiona z Ronem znaleźli horkruksa i zniszczyli, ale jeszcze gorsze było to, że rozmawiał on z Severusem. Harry nie wiedział jaki był tego powód, ale musiał jak najszybciej znaleźć go i dowiedzieć się o co chodziło. W dodatku zastanawiało go to, w jaki sposób Severus tak szybko znalazł się poza zamkiem.

Na szczęście, w tym momencie zza zakrętu Hermiona i Ronald. W ręku trzymali kieł bazyliszka, a sami byli cali mokrzy. Harry spojrzał na nich i uśmiechnął się.

- Czyli teraz został jedynie wąż – powiedział Potter, a Hermiona jedynie pokiwał głową.

- ON, rozmawia ze Snapem, nie wiem o czym, ale wiem, że mamy mało czasu, inaczej może stać się coś złego. Śmierciożercy zapewne dostali się już do szkoły i zaraz zacznie się wojna, ale nie powinniśmy się rozdzielać. Zakon także już powinien być w szkole, a ja muszę zobaczyć co się dzieje z Severusem – wytłumaczył im, a Hermiona ponownie pokiwała głową.

Chwilę zajęło im dotarcie na miejsce, które w swojej wizji widział Harry. Pokój był słabo oświetlony, ale Harry zobaczył w nim Nagini, była wewnątrz zawieszonej w powietrzu roziskrzonej kuli. Zobaczył także Voldemorta, który stał przy stole, a w ręku trzymał różdżkę. A potem usłyszał głos Severusa.

- Panie mój, słabną, długo nie wytrzymają – szepnął.

- Słabnie też Twoja pomoc, Severusie – rzekł Voldemort swoim głosem, którego Harry tak bardzo nienawidził,

- Jesteś bardzo dobrym czarodziejem, Severusie, ale nie sądzę, abyś był mi potrzebny. Jesteśmy prawie u celu... prawie.

- Pozwól mi odnaleźć chłopca. Przyprowadzę Ci Pottera. Wiem, że jestem w stanie odnaleźć Pottera, Panie, proszę – powiedział i podszedł tak blisko miejsca, w którym się chowali, że Harry bał się, żeby Severus ich nie zobaczył. Voldemort spojrzał na niego i pokręcił jedynie głową.

- Mam pewien problem Severusie. Czarna różdżka, dlaczego ona nie chce mnie słuchać? – zapytał i spojrzał na Severusa, swoimi czerwonymi oczami.

- Nie rozumiem, przecież jeszcze niedługi czas temu rzucałeś nią wspaniałe czary, Panie – odpowiedział ciągle wpatrując się w swojego pana.

- Nie, to ja jestem wspaniały, ale ta różdżka ... nie. Nie widzę różnicy między tą, którą kupiłem mając jedenaście lat, u Olivandera – odparł i zmarszczył brwi nad czymś się zastanawiając.

Harry wiedział, że coś się zmieniło. Poczuł pulsowanie w czole, Voldemort się wkurzył.

Snape milczał jakby nic się nie stało. Zastanawiał się czy Snape czuje w tym momencie strach. Może on serio miał rację, że nie przeżyje tej wojny, dopiero wtedy Harry uświadomił sobie po co tak naprawdę Voldemort wezwał do siebie jego małżonka.

Voldemort zaczął krążyć po pomieszczeniu, a Severus nadal stał w tym samym miejscu.

- Długo się nad tym zastanawiałem, Severusie, wiesz, dlaczego odwołałem Cię z pola bitwy? – zapytał, a Harry zobaczył, że Snape ciągle wpatruje się w węża.

W pewnym momencie coś się zmieniło w mimice Voldemorta. Podniósł różdżkę, ale nie skierował jej w żadnym kierunku.

- Widzisz Severusie, cały czas siedziałem tutaj i zastanawiałem się, dlaczego ta różdżka nie podporządkowała mi się. Działa jedynie, gdy włada nią jej właściciel, ktoś kto zabił ją, poprzedniego właściciela, to właśnie ty zabiłeś Dumbledore'a. Więc, aby wreszcie mieć Czarną Różdżkę, muszę zabić Cię, byłeś wiernym sługą, ale tylko ja mogę żyć wiecznie – powiedział i dopiero wtedy skierował różdżkę w stronę Severusa. Harry nie wiedział jego użył zaklęcia, ale na szyi Snape'a pojawił się rozcięcie, a on upadł na ziemię.

- Zabij – wyszeptał w języku węży do Nagini. Po chwili Voldemort zniknął wraz z gadem, a Harry niemal od razu upadł koło swojego małżonka.

- Severusie, proszę nie zostawiaj mnie. Pamiętasz, jak obiecałem Ci, że nie pozwolę Ci umrzeć, nie możesz mnie zostawić, nie mam nikogo więcej – wyszeptał, a łzy same poleciały z jego oczu. Hermiona uklękła obok niego i wyciągnęła coś ze swojej torebki. Snape obserwował każdy ruch swojej uczennicy. Ona jedynie otworzyła fiolkę i przełknęła głośno ślinę.

- Może trochę zapiec, ale zadziała, profesorze – powiedziała i zawartość buteleczki wylała powoli na ranę na szyi Snape'a. Ten jedynie skrzywił się i zacisnął zęby. W tym momencie Harry miał coś powiedzieć, ale wtedy rozległ się głos Voldemorta. Musiał użyć jakiegoś zaklęcie, to nie było normalne, żeby ktoś mówił tak głośno, a może to było jedynie w jego głowie?

- Walczyliście dzielnie. Lord Voldemort docenia wasze męstwo. Pomimo swojej zawziętości ponieśliście wielkie straty. Jeśli nie poddacie się umrzecie. Wszyscy. Mimo wszystko, nie pragnę tego. Każda przelana kropla krwi czarodziei to strata i marnotractwo. Lord Voldemort jest litościwy, więc natychmiast rozkaże moim oddziałom, aby się wycofały. Macie godzinę, pochowajcie ciała zmarłych przyjaciół i rodziny. Zajmijcie się także rannymi. A teraz zwracam się do Ciebie Harry Potterze. Właśnie przez Ciebie giną ludzie, zamiast otwarcie stawić mi czoła, pozwalasz, aby ginęli za Ciebie. Będę na Ciebie czekał w Zakazanym Lesie. Masz godzinę, jeśli nie zdążysz, nie stawisz się w tym czasie, bitwa znów się zacznie, ale tym razem ja także stanę do boju. Harry Potterze, znajdę Cię i zabiję każdego, niezależnie czy będzie dzieckiem, kobietą, czy mężczyzną, które będzie próbowało Cię uchronić przede mną. Masz godzinę – powiedział Voldemort, a Harry ponownie spojrzał na Severusa, który leżał w tym samym miejscu.

- Zostańcie tutaj z nim, a ja zobaczę co zostało mi przeznaczone – wytłumaczył, chciał coś dodać, ale pokręcił jedynie głową i wyszedł z pomieszczenia ruszając do Zakazanego Lasu. Wiedział, że to właśnie teraz wszyscy dowiedzą się czy Harry naprawdę jest tym Wybrańcem i czy ponownie uda mu się pokonać Voldemorta.

Droga do lasu zajęło mu trochę, podczas szukania swojego przeznaczenia musiał pomóc kilku z uczniów Hogwartu, którzy nie mogli poradzić sobie w walce ze śmierciożercami. Mimo wszystkich przeszkód, udało mu się na czas znaleźć w lesie.

Zanim stanął przed Voldemortem wyciągnął z jednej ze swoich kieszeni stary znicz. Dotknął go swoimi ustami i zamknął oczy, gdy już je otworzył przed nimi stał wszyscy, których tak bardzo kochał, a zginęli za niego. Rodzice, Syriusz, Remus ich wszystkich Harry tak bardzo kochał, a odeszli walcząc za niego.

- Będziecie ze mną, gdy będę z nim walczył? – zapytał, a Lily uśmiechnęła się.

- Oczywiście byliśmy zawsze – odpowiedziała.

- A to boli? Czy śmierć boli? – ponownie zapytał, ale tym razem uśmiechnął się Syriusz.

- To jak zasypianie, tylko o wiele łatwiejsze – odpowiedział i ponownie uśmiechnął się, patrząc się na swojego chrześniaka. Harry jedynie pokiwał głową i upuścił Kamień Wskrzeszenia, który cały czas trzymał w swojej dłoni. Zamknął oczy, a ich już nie było.

Dotarcie do miejsca starcia nie było jakieś trudne. Wokół Voldemorta stało bardzo dużo osób. Osób, które w tym momencie, były gotowe, aby oddać za niego życie.

- Myślałem, że nie stawisz się Harry Potterze – syknął Voldemort, ale nie spuszczał wzroku ze swojego rywala.

- Avada Kedavra – wykrzyknął Czarny Pan, a Harry jedynie zamknął oczy. Wiedział, że obiecał Severusowi, że nie pozwoli, aby Voldemort go zabił, ale coś, sam nie wiedział co, kazało mu nie bronić się. Ulegnąć temu wszystkiemu, ale Harry'emu nie przeszkadzało to zbytnio. 

** rozdział wzorowany na oryginalnej książce Harry Potter i Insygnia Śmierci

W Ogniu Miłości | w trakcie poprawyWhere stories live. Discover now