ɪɪ.

1.3K 150 108
                                    


Serce Jeongguka podchodziło mu do gardła kiedy kroczył po królewskich korytarzach zaraz za kapitanem. Owszem, to on był odpowiedzialny za doglądanie sieci ale nie tylko on był świadkiem wydarzeń, więc dlaczego padło na niego? Na nic nie zda mu się jednak teraz takie rozmyślanie. Po prostu powie wszystko to co zobaczył i będzie po sprawie.

Strażnicy otworzyli ogromne, dwuskrzydłowe drzwi do sali audiencyjnej. Jeona oślepiło przez chwile wlewające się bezpośrednio do pomieszczenia światło słoneczne. Sala była ogromna, z wystarczającą ilością przestrzeni by pomieścić dworzan, chcących uczestniczyć w audiencjach. Przez środek biegł długi, czerwony dywan, sięgający aż po stopnie prowadzące na podwyższenie, gdzie wznosiły się trzy bogato zdobione trony. Złote ramy, wysadzane lśniącymi kamieniami szlachetnymi i czerwone jedwabne obicia, czyli miejsca nie dla kogo innego jak dla rodziny królewskiej. Na ścianie zaraz za tronami widniała wyrzeźbiona ze skrupulatnymi szczegółami scena koronacji aktualnego króla.

Ten zaś zostawił kapitana i Jeona sam na sam, nakazując im na siebie czekać. Chciał osobiście dopilnować aby znalezisko załogi zostało przeniesione w odpowiednie miejsce i tak dyskretnie jak było to możliwe. Jeongguk zastanawiał się przez chwile ile razy w trakcie całego tego transportu została podana istocie dodatkowa porcja narkotyku. Zrobiło mu się niedobrze.

Odwrócił wzrok na ciężkie, drapowane zasłony, spływające nad wysokimi oknami, próbował oczyścić umysł. Nie było mu jednak dane długo ich podziwiać.

- Cała ta sytuacja wywołuje we wszystkich niepotrzebne emocje. Mam tylko nadzieje, że nie odbije się to zbyt mocno na królu. Nie powinniśmy dokładać mu dodatkowych zmartwień.

Jeon zwrócił się ku kapitanowi. Ten patrzył mu prosto w oczy badawczym wzrokiem, jego twarz wyrażała kompletną powagę. Za moment kontynuował.

- Nie patrz na mnie w złym świetle, Jeongguk. Naprawdę chciałbym móc to uwolnić, cokolwiek to było. Nie wydawało się groźne, tylko przestraszone. Mam nadzieje, że rozumiesz, iż nie mogłem tego zrobić. Wszystko co dzieje się na statku musi zostać przekazane królowi.

Jeongguk zmieszał się i spuścił lekko wzrok. Czy dał kapitanowi w jakiś sposób do zrozumienia, że źle ocenia jego postępowanie?

- Przepraszam, że cie odepchnąłem. Nie mogłem pozwolić by to coś skrzywdziło kogokolwiek z załogi, również ciebie Jeongguk. Wiem, że próbowało się bronić, wiem, że to ze strachu. Ale musiałem podjąć decyzje. Taka moja rola.

Jeon chciał coś powiedzieć, ale wtedy ogromne drzwi do sali zaskrzypiały i stopniowo otworzyły się, ukazując wyprostowaną sylwetkę. Nie był to jednak król, na którego oczekiwali. Do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna, niewysoki ale budzący prawie taki sam respekt jak jego ojciec. Książę kroczył pewnym, lecz niespiesznym krokiem po dywanie, przyglądając się pomieszczeniu i nie racząc Jeona i kapitana większą uwagą niż naścienne gobeliny. Mimo to oboje uklękli, spuszczając wzrok. Kroki księcia rozbrzmiały bliżej nich.

- Doszły mnie słuchy, że mój ojciec chce z wami przeprowadzić audiencje. Gdzie on teraz jest?

Kapitan odezwał się pierwszy.

- Król wrócił na dziedziniec, do mojej załogi i naszych wozów, Wasza Wysokość.

Cóż, pomyślał Jeon, nie było to kłamstwo. Ani cała prawda.

- Wiem już o tym co wyciągnęliście z morza, możesz oszczędzić sobie owijania w bawełnę - głos księcia był opanowany, melodyjny jakby rozmawiał o jakiejś codziennej błahostce - Ojciec poszedł dopilnować by porządnie to ukryto, prawda?

turn you gold.「ᴊᴊᴋ ₓ ᴋᴛʜ​」Where stories live. Discover now