Rozdział 27

585 49 49
                                    

Od momentu jak mama opuściła mój pokój, zostawiając mnie w nim samego z moimi myślami, minęło kilka godzin. A ja nie zrobiłem nic pożytecznego, oprócz bezczynnego leżenia i ignorowania przychodzących połączeń od Yoongiego.

W końcu zmotywowałem się i niechętnie wstałem z łóżka, po czym skierowałem się w stronę łazienki. Podszedłem do lustra i się w nim przejrzałem. Rana na dolnej wardze nie była duża.

Po tych kilku godzinach spędzonych w samotności, mogłem wszystko sobie spokojnie przemyśleć i poukładać. Yoongi nie zrobił tego specjalnie i to wiedziałem. Jednak nie umiałem po tym tam zostać. Wiedziałem, że był zły... Dobra wkurwiony, bo nie ukrywając jego kuzyn przesadził i mogły ponieść go emocje, ale mimo wszystko mógł zapanować nad sobą, jednak tego nie zrobił, przez co także ja oberwałem.

Jednak, wiedziałem, że tego żałuje, nie bez powodu wydzwaniał do mnie i wypisywał smsy, na które nie odpisywałem, chociaż prędzej czy później będziemy musieli porozmawiać.
Jutro odbywają się mecze, wiem, że Yoongi na pewno chciałby żebym przy nim był.

Nie rozmyślając zbyt długo, zrobiłem to co miałem, przebrałem się, po czym położyłem się spać. Po pewnym czasie udało mi się zapaść w sen.

* *

Rano wstałem dość wyspany. Podszedłem wolnym krokiem do okna, po czym przez nie wyjrzałem. Dzień zapowiadał się na ciepły, jednak na wszelki wypadek zarzuciłem na siebie dłuższą bluzę.

Kiedy byłem gotowy, wyszedłem z domu, po czym skierowałem się w stronę szkoły. Dość dziwnie przemierzało mi się drogę samemu. Zawsze w drodze towarzyszył mi Yoongi, jednak dzisiaj musiałem przejść się sam.

Po kilkunastu minutach znalazłem się na terenie szkoły. Kiedy wszedłem do budynku, ujrzałem prawie puste korytarze, od razu domyśliłem się, że zapewne wszyscy już znajdują się na hali sportowej i wyczekują nadejścia meczu. Bez chwili namysłu skierowałem się w stronę hali.

Im bliżej znajdowałem się wskazanego miejsca, tym bardziej docierały do mnie wrzaski i oklaski. Od razu wszedłem na hale i skierowałem się na wolne miejsce na trybunach.

Dopiero po chwili zorientowałem się jakie drużyny grają. Od razu zauważyłem biegajacego na boisku Yoongiego. Już po chwli oglądania mogłem stwierdzić, że nie gra on jak zawsze. Był jakiś nieobecny, rozkojarzony, zdarzało mu się zepsuć parę akcji. Spojrzałem na tablice z wynikami. Przegrywają. Chwila. Co? Przegrywają? Jakim cudem? Eh. No dobra. Stwierdziłem, że może jeszcze zrównają wynik do końca pierwszej połowy.

Nastąpił koniec pierwszej połowy, jednak nie zrównali wyniku. Widziałem jak Yoongi wkurzony schodził z boiska z resztą drużyny. Jednak jako jedyny skierowała się w stronę szatni, wychodząc na korytarz.

Od razu zszedłem z trybun i szybkim krokiem skierowałem się w stronę korytarza. Kiedy znalazłem się w pustym i słabo oświetlonym korutarzu, rozejrzałem się. Od razu dojrzałem na drugim końcu sylwetkę Yoongiego. Ruszyłem w jego stronę, cały czas patrząc w tamtym kierunku.

Chłopak zaczął przeklinać na tyle głośno, że mogłem usłyszeć je na drugim końcu korytarza. Po chwili podszedł do stojących szafek, po czym z całej siły uderzył w nią pięścią. Widziałem, że lekko go to zabolało, przez co zaśmiałem się cicho pod nosem, idąc dalej niezauważalne.

Po chwili chłopak oparł głową o szafkę, a zaraz potem również ręką. Stał tak przez chwilę w ciszy. Po chwili jednak odezwał się.

Be With Me [taegi] Where stories live. Discover now