#2 On

12.3K 320 18
                                    

Uwielbiam obserwować Owena podczas zabawy z moją córką. Nikt nie ma do niej takiego podejścia, nawet ja.

Przez ten czas bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Było między nami kilka dziwnych dla mnie sytuacji, ale do niczego poważniejszego nie doszło. Mam blokadę, a on bardzo się stara, żeby ona w końcu pękła. Jestem pewna, że któregoś dnia tak się stanie, bo to nieuniknione. W jego towarzystwie, czuję się dobrze, jest między nami chemia, a jak na mnie patrzy, to czuję się jak nastolatka. Adorowana i uwodzona. Owen ma do mnie podejście, wie co zrobić, żeby zmiękły mi nogi, nigdy na mnie nie naciska, bo w sumie nie musi. Jak już mi odbija, to chętnie poddaję się jego pocałunkom. I chociaż czasami mam ochotę pójść krok dalej, zawsze coś mnie powstrzymuje. On się nie obraża, ani nie chodzi sfrustrowany, rozumie. Nie wiem jak mu się, to udaje, bo sama czasami wariuje, a on po prostu uśmiecha się i zachwuje jakby nigdy nic. Nie ma nikogi, przynajmniej oficjalnie, co robi jak jest sam, tego nie wiem. Być może ma kogoś, ale takie jego prawo. Gdybym o tym wiedziała, to pewnie poczułabym zazdrość, ale tak jak wspominałam, ma do tego pełne prawo.

- O czym tak myślisz? - Owen obejmuje mnie od tyłu i tym samym wyrywa z zamyślenia

- Patrzyłam na was- próbuję go zbyć

- Wiem, ale byłaś przy tym bardzo zamyślona...

- Owen... Masz kogoś?- moje usta nie współgrają z mózgiem i słowa same się wypowiadają. Owen staje naprzeciwko mnie i przygląda mi się przez chwilę, z lekko zmarszczonymi brwiami

- Nie mam... Na razie- wypowiada, te słowa bardzo wyraźnie- Nie potrzebuję, mam ciebie i Josi. Czekam...- wzrusza ramionami i wraca do małej, a mnie zostawia z moimi myślami.

Z jednej strony chcę, żeby na mnie czekał, podoba mi się to. Ale z drugiej, nie wiem czy kiedykolwiek będę na niego gotowa. Wiem, że związek z nim byłby tylko na poważnie, on nie chce, żyć tu i teraz, chwilą obecną. On chce przyszłości, pewności, że jak się ze mną zwiążę, to będę pewna, że chcę z nim być teraz i w przyszłości, na to liczy. Przez Slatera moje życie zrobiło się bardzo skomplikowane, przez niego podchodzę do ludzi z dystansem i boję się, że jak stworzę z Owenem związek, to prędzej czy później stracę go jako przyjaciela, a tego bym nie zniosła. Nie lubię wracać do przeszłości, ale ciężko jest do niej nie wracać, patrząc codziennie i bezgranicznie kochać jej kopię. Nie mogłabym powiedzieć, że wolałabym nigdy nie spotkać Jaya, nie zakochać się w nim i nie wyjechać, bo dzięki niemu...niestety...mam ją.

- Chloe, wy nic nie rozumiecie- mówię do przyjaciółek, którym opowiedziałam o swoich wczorajszych przemyśleniach

- Rozumiemy- odzywa się Amber- Chcesz Owena, ale sama się na niego zamykasz. Miziacie się po kontach, jak się zdrowo najebiesz- jak zwykle szczera, dobra Amber- Ale odpychasz, go jak lekko otrzeźwiejesz... Już dawno kazałabym ci iść do diabła...

- Ja jestem ostrożna...- mówię

- Ostrożna? Przez tyle lat? Kurwa! Powiedz mi szczerze...czy ty czekasz na Jaysona?- pyta Chloe

- Co? Zwariowałaś? Zapomniałam już o tym co nas łączyło, no o tyle o ile jest, to możliwe

- Bo dziwne jest, to twoje powstrzymywanie się

- Ja jestem ostrożna! Powtarzam! I się boję, boję się że go stracę. Nie zniosłabym tego i Josi też nie...- spuszczam wzrok

- Uważasz, że jak by wam nie wyszło, to on by się od was odwrócił? Od Josi?

- Nie wiem...

- Ty zwariowałaś, a nie my!- krzyczy na mnie Amber- To nie jest Jayson. To Owen...

- No wiesz- wtrąca się Chloe- Jay nie wie o małej, nie wiesz co by zrobił...

- Też racja- popiera ją Amber

To niemożliwe, żeby własne przyjaciółki mówiły mi takie rzeczy. One powinny mnie wspierać i przyznawać mi rację. Ale nie one, jedna i druga częściej mnie krytykuje i poucza, niż popiera. Wiem, że mają rację. Przeważnie.

Wchodzę do pokoju mojej córeczki, nakrywam ją i całuję w czoło. Wracam do sypialni, kładę się, odsuwam od siebie dziwne myśli i idę spać.

- Mamusiu, mamusiu- budzi mnie jak co rano, milutki głosik mojej Josi, którą o tej porze mam ochotę czasami poddusić- Wstawaj!- skacze po łóżku

- Idź do siebie, zaraz wstanę- mówię zaspana

-Nie mamusiu, babcia przyszła

- Która?- siadam na łóżku

- Ja- do sypialni wchodzi Karen- Wstawaj skarbie

- Wyjdźcie stąd, za dużo tej krwi z samego rana i robi mi się słabo-Karen zaczyna się śmiać i zabiera małą z sypialni

- Zabieram ją do siebie, ogarnij się i wpadnij

- Kocham cię- wołam za nią i nakrywam się kołdrą

Po około dwóch godzinach snu, szybkim prysznicu i mocnej kawie idę do Karen. Wchodzę do domu i idę prosto do ogrodu

- Jestem, zasnęłam

- Domyślam się. Josi szaleje z dziadkiem w basenie. Możemy spokojnie porozmawiać- poprawia okulary na nosie

- Brzmi poważnie. Nie wiem czy wypiłam wystarczająco mocną kawę na tak poważną rozmowę...

- Wiesz, że Jay musi się kiedyś dowiedzieć o Josi?- wali prosto z mostu

- Karen rozmawiałyśmy o tym...

- Wiem, ale to mój syn. I dzwonił ostatnio do ojca...

- Nic nie mówiłaś

- Nie chciałam cię martwić, pytał tylko co u nas. Byliśmy w szoku, bo dawno się nie odzywał. Z resztą sama wiesz. Ciężko było ukrywać przed synem, że sam jest ojcem. Viv skarbie...

- Na razie nie chcę o tym rozmawiać. Ona jest za mała. Nie mam zamiaru jej fundować niespodzianki, w postaci tatusia

- Ale on jest jej ojcem. Ona go ma i też ma prawo o nim wiedzieć- Karen się unosi

- Ja zadecyduję kiedy się o tym dowie! To moje dziecko! A twój syn wybrał karierę!

- Bo o niej nie wiedział! Jestem z tobą Viv, wiem jaki jest Jay. Jaki był i jak cię traktował. Popierałam cię i przez lata, to przed nim ukrywałam i pewnie nadal będę, bo cię kocham. Ale musisz zrozumieć, że to moje dziecko, tak jak Josi jest twoja. Ja też go kocham i chciałabym móc cieszyć się wnuczką, w pełni. Ale ta jedna sprawa spędza mi sen z powiek...

- Karen ja wiem, że pewnie masz mnie za ignorantkę, ale potrzebuję czasu. Jeszcze trochę. Na pewno nie dowie się w najbliższym czasie...- wstaję i wołam Josi, która od razu wyskakuje z basenu i do mnie podbiega. Wycieram ją, łapię za rączkę, mała żegna się z babcią i dziadkiem i wychodzimy.

- Pamiętaj Viv, że Jay ci jej nie odbierze- krzyczy do mnie Karen, jak jestem już przed domem

- Mamusiu, kto to Jay?

- Nikt...

Chcę...(ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now