14 # Ale przecież jestem nietykalna

10.4K 276 22
                                    

Kochani obiecałam komuś, że następny rozdział, to będzie sztos. Niestety nie udało mi się tego umieścić w tym rozdziale.


Czekam na pieprzonego Jaysona Slatera, bo nikt nie będzie mi mówił z kim mogę się spotykać. Może nie do końca powiedział, to mi ale liczy się, że to słyszałam. Dzień w pracy miałam okropny, przez niego. Nie mogłam się na niczym skupić, a Jess chodziła i była wyjątkowo rozbawiona tą sytuacją. Dla mnie oczywiście nie ma w tym nic śmiesznego, ale ona miała ubaw po pachy. Własna rodzina przeciwko mnie. Cudownie.

Położyłam Josi spać, a tego durnia dalej nie ma. Pewnie pojechał do Amal. Gzi się z nią, a Knoxowi nie pozwolił się do mnie zbliżyć. Po moim kurwa trupie.

Do Jayson:
Gdzie jesteś? Chcę pogadać

Na odpowiedź nie muszę długo czekać

Od Jayson
Jadę, zaraz będę. Czekaj na mnie;)

Dureń.

Siadam na kanapie w salonie i na niego czekam, tak jak napisał. Nie dosłownie tak, bo znając jego, to miał na myśli coś głupiego.

- Jestem- mówi jak przekracza próg swojego mieszkania. Słyszę po jego głosie, że coś pił. Ot rozwiązanie zagadki smsowej. Pijany Jay równa się wylewny Jey- Co się stało?- pyta jak zauważa mnie siedzącą na kanapie i siada na przeciwko

- Dlaczego powiedziałeś Knoxowi i reszcie, że jestem nietykalna?- walę prosto z mostu, póki mam odwagę

- Bo tak chciałem- wzrusza ramionami

- Jay jesteś bezczelny

-  A tobie co, na podsłuchiwanie się zebrało?

- Poszłam za wami, bo potraktowałeś nas jak dzieci i usłyszałam co mówisz. Nie podoba mi się, to!- podnoszę głos

- A mi się nie podoba, że podrywał cię mój kumpel

- Ale co mnie, to? My nie jesteśmy razem! Ty ułożyłeś sobie życie, a ja nie mogę? Masz Amal...

- Mamy zasadę, nie ruszamy swoich byłych. I kurwa tyle!

- A nie przypadkiem zasadę, nie ruszamy byłych od Slatera?

- Może . Nie twoja sprawa

- Moja, bo dotyczy mnie. Z resztą była dziewczyna, to była i tyle. Jezu

- Nie będziesz się widywała z Knoxem i koniec tematu!- teraz to on podnosi głos i wstaje. - I błagam cię skończ ten temat- wychodzi z salonu w stronę swojej sypialni, a ja zostaję bez słowa.

Oczywiście gdybym się nie bała, że obudzę Josi, to urządziłabym tu istny armagedon, ale nie mam zamiaru robić cyrku przy dziecku. Wiem, że ta rozmowa, nie jest jeszcze skończona.

Rano wstaję pośpiesznie i szykuję się do pracy, obiecałam Jess, że będę wcześniej, a zaspałam. Robię szybki makijaż, włosy związuję w wysokiego kucyka i wychodzę z sypialni. Josi siedzi z Jayem przy wyspie kuchennej i je śniadanie. Podchodzę do ekspresu i robię sobie kawę, nie patrząc nawet na Jaysona.

- Hej skarbie- składam pocałunek na czole córeczki

- Mamusiu- mówi z pełną buzią- Odprowadzisz mnie do przedszkola?

- Nie kochanie, bo się spieszę- mówię i upijam łyk kawy

- Ale ja chcę

- Josi proszę cię nie dzisiaj. Bądź grzeczną dziewczynką- Josi podchodzi do mnie i łapie mnie za nogę

Chcę...(ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now