Problemy zakończeniowe

123 12 12
                                    


Jak wiadomo w kwietniu maturzyści kończą szkołę i przystępują do matury w maju jako absolwenci. Niestety z powodu strajku stoi to pod znakiem zapytania, ale szkoła zdecydowała, że do końca tego tygodnia nauczyciele muszą wystawić oceny. 

I wiecie jakie mam?

Matematyka 2 - 2% brakło do 3 (nigdy nie miałam 2 z maty)

J.polski 3 - 1% do 4 (w końcu prawie wyciągnęłam)

W-F - nkl XDDDDDDDDD

I wiecie co? Przez ten kochany strajk nie mam możliwości poprawy tych ocen, ani chodzenia do szkoły, żeby nie mieć tych nklów więc czeka mnie arcytrudny sprawdzian klasyfikacyjny. I mimo, że wyjdzie mi pod koniec 48% frekwencji, to dyrekcja powiedziała NIE, NIE PRZEPUŚCIMY CIĘ NO BO PRZECIEŻ JAK TY SOBIE PORADZISZ W ŻYCIU BEZ TEJ WIEDZY XD. Rozwaliły mnie jednak zagadnienia:

- Wiedza teoretyczna na temat rozgrzewki, siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej etc. etc.

- Wiedza praktyczna rzut do kosza, skok w dal itp.

Słysząc to omal co nie położyłam się na podłogę ze śmiechu, bo będąc w klasie maturalnej muszę marnować czas na takie głupoty i się stresować, że mnie nie dopuszczą do matury bo to przecież taki problem na jednej godzinie wuefu, gdzie mnie nie było, wpisać mi po prostu obecność żeby wyszło te 51%, no ale dobra.

 Chwilę po tym poszłam więc wkurzona do gabinetu vice dyry, żeby się poskarżyć no bo OLA BOGA KIEDY NA WUEFIE DO JASNEJ ANIELCI BYŁA TEORIA, ŻE JA MUSZĘ Z NIEJ ZDAWAĆ EGZAMIN? No bo przecież jak ktoś nie chodził na matme to pisze egzamin z tego co BYŁO na lekcji, a nie co sobie WYMYŚLI nauczyciel i że to jest niesprawiedliwe.

I wiecie co mi powiedziała?

"A to nie wiesz, że życie jest niesprawiedliwe?"

Darowałam więc sobie dalsze wojowanie i wyszłam stamtąd z miną: "no shit sherlock" po czym postanowiłam wziąć to na klatę i jakoś to pieroństwo zdać.

Pewnie powiecie: "Nooo Gabi to mogłaś chodzić do tej szkoły jak jesteś taka mądra." Problem w tym, że mam problemy zdrowotne i zwykle mdleje na wuefie, a żaden lekarz nie wie co mi jest więc jedyne co mi pozostało to umiarkowane ucieczki z wuefu, żeby jakoś PRZEŻYĆ, ale nikt tego oczywiście nie rozumie. Wuefistka niby o tym wie i często każe mi zwalniać tempa, a jednak nie chce zrobić niczego żeby mi pomóc.

Jak podejdę do egzaminu to dam wam znać jak wyglądał. 

Jakby ktoś chciał wiedzieć.

Albo do niego przystępował.

Jak coś.


Pamiętnik licealistkiWhere stories live. Discover now