Sprawy sądowe

53 7 14
                                    


Wracając do tematyki szkolnej..

Dzisiaj dodali fotki na stronę szkoły z jakiegoś wyjazdu uczniów do sądu i w związku z tym przypomniała mi się ciekawa historia odnośnie naszego wyjazdu sprzed pół roku. 

Nie no sąd, wszystko fajnie, obejrzany każdy odcinek Anny Marii Wesołowskiej i w ogóle to ma się tę wiedzę co nie? Z takim też założeniem poszłam do tego sądu i osobiście to umarłam z nudów. Ale to tylko na początku.

Bo za pierwszym razem jak byliśmy w mieście obok, gdzie sprawy sądowe toczyły się o jakiś niezapłacony rachunek o prąd czy jakieś ludzkie porachunki, a i tak się nic z tego nie odbyło, pomijając jedną rozprawę sądową w której gostek, który siedział w więzieniu miał przy sobie amfetaminę no i z oskarżenia publicznego został doprowadzony do wymiaru sprawiedliwości. I nie, nie wyglądało to jak w Annie Marii Wesołowskiej, nikt się nie kłócił, nikt nie zeznawał, ani nikt nie siedział na sali sądowej więc właściwie to była tylko formalność, a nie prawdziwa rozprawa.

Ale jazda zaczęła się jak już pojechaliśmy do stolicy województwa do sądu. 

Otóż po poprzednim razie wszyscy oczekiwaliśmy, że i tak pewnie nie będzie żadnej rozprawy, albo przynajmniej połowa się nie odbędzie, ale jak się okazało byliśmy w niezłym błędzie... 

Siedzieliśmy tam 3 godziny bez przerwy XD

Ale uwaga najlepszy jest przedmiot sprawy. Wyglądało to mniej więcej tak:

*na sale wchodzi policja z jakimś dziadkiem w kajdankach*

*myśli* O jakiś miły dziadek, pewnie ukradł kinder niespodziankę dla wnuczki i go od razu zamknęli

*chwilę później*

Sąd: Panie Alojzy został panu postawiony zarzut umyślnego morderstwa na panu Stanisławie. (imiona zmyślone xd)

Ja: :O 

Ogólnie chodziło o to, że pan Alojzy (zabójca) i pan Stanisław przychodzili sobie na meliniady do takiej babki, która miała na imię no może Zdzisława. No i zaznaczam, ze pani Zdzisława była niewidoma i dlatego często nasi menele przychodzili do niej żeby jej pomóc w zakupach czy coś. I uwaga. 

Pewnego razu właśnie przyszli i kupili sobie po piwku i oglądali jakieś głupie filmiki, gotując przy tym zupę. 

Wiecie jaki był powód tego zabójstwa?






Kłótnia o tą zupę. 

Tak dokładnie XD Pan Stanisław rzucił się na Pana Alojzego (zabójcę) z nożem, za to że zupa była za słona i niedobra i pan Alojzy chciał go wyprowadzić, trzymając w drugiej ręce nóż, który wcześniej wyrwał Staśkowi, a przy wyjściu niestety Stasiek się na niego nadział. No i to tyle. 

Takie tam realia w największej patologicznej dzielnicy w mieście obok XD

Ale i tak najlepsze było to, że sprawca zostawił tego umierającego Staśka i sobie poszedł, a ta pani Zdzisława siedziała 2 dni w tym mieszkaniu z tym trupem, dopóki nie wrócił pan Alojzy, który w końcu zadzwonił na policję XD Ja pierdole co za patola, jak ona nie ogarnęła, że jej trup leży w przedpokoju to ja nie wiem. Mniejsza.

Przechodząc dalej. Możne sobie tam ocenić czy to było nieumyślne zabójstwo, czy samoobrona, czy nieszczęśliwy wypadek, ale zachowanie sądu można ocenić tylko jednomyślnie.

No bo sąd. Osoba, która musiała dużo się kształcić, mieć wiele praktyki, w dodatku był to facet w podeszłym wieku.. Mądrość, doświadczenie i sprawiedliwość to powinny być jego główne cechy. Ale co do tej pierwszej to bym polemizowała. 

Proszę bardzo przykład:

(Przypomnę raz jeszcze, że pani Zdzisława była niewidoma.)

Sąd: No więc, widziała pani tę kłótnię?

Zdzisława: Nie.

Sąd: No jak pani nie widziała, jak pani tam była?!

Zdzisława: No bo jestem niewidoma. 

My: XDDDDDDD

*chwilę potem*

Sąd: Jak pani nie widziała, że trup pani leży w mieszkaniu?!

Zdzisława: Bo jestem niewidoma. 

*Jeszcze później*

Sąd: Jak wyglądała ta kłótnia?

Zdzisława: No siedzieli na kanapie koło mnie i oglądali jakieś filmiki i się śmiali.

Sąd: A jakie to były filmiki? 

Zdzisława: A skąd mam wiedzieć, skoro nic nie widzę?

My: *skiśnięci* XDDDDDDDDDDD


No także tego.. XD Tak wygląda polskie sądownictwo w praktyce XD Nie no, ale nie generalizuję, po prostu dziwny człowiek się trafił i chora sprawa. No i nie wypada się śmiać, bo jednak siedzieliśmy na sali z mordercą, ale moim zdaniem faktycznie miało to sens, że pan Stasiek nadział się na ten nóż przy próbie wyrwania się, aniżeli specjalnie został dźgnięty, ale jaki był późniejszy wyrok sądu to niestety nie wiem, bo spierdoliliśmy z tego sądu z nudów. (i to za namową nauczycielki XD) 

Miłego dzionka <3



Pamiętnik licealistkiWhere stories live. Discover now