School memories

117 14 7
                                    

Ogółem to wariuję przez ten strajk. Chciałam sobie pochodzić do szkoły jeszcze, a tu nara ucięli mi ostatnie miłe chwile z życia. Nadzieja jest jednak taka, że możliwe, że przełożą nam matury i może zostanę jeszcze trochę w szkółce yay c: Gorzej jeśli, ani nie przedłużą czasu w szkole, ani czasu do matur i szybko się pożegnam z marzeniami :'( 

Tak czy siak szkoła to jednak nie tylko miłe wspomnienia.. Chociaż jak teraz o nich myślę, to kręcę z tego niezłą bekę. Najlepsi jednak są nauczyciele. Jakby nie patrzeć to oni tworzą historię szkoły, wszelkie najciekawsze wydarzenia dotyczą ich, a ich życie jest tematem najczęstszych plotek w szkole.

Analizując więc dokładnie nauczycieli na przestrzeni mojej edukacji mogę wyróżnić kilka najciekawszych z nich.

1. Kandydatka numer jeden to przebojowa matematyczka "z piekła rodem" tj. z rudymi włosami, postawionymi tak, jakby ją za przeproszeniem piorun pier*olnął. Była legendą tej szkoły, wszystkie dzieci się jej bały, bo darła ryja tak, że słychać ją było w drugim budynku. Kiedyś zaplątała się jej mucha w tej "szopie" i biedna najprawdopodobniej się tam udusiła. Całkiem możliwe, że była alkoholiczką (co wyjaśnia jej ciągły wnerw na lekcji), gdyż widziano ją z reklamówką pełną wódeczki. Polak lubi wypić, a co!

2. Kandydatka numer dwa z przezwiskiem na cześć jej walorów tj. "Big Cyc". Legenda głosi, że kiedyś przez przypadek przydusiła jakieś dziecko, gdy w geście radości chciała je przytulić. Możliwe, że swoją mleczarnią mogłaby wykarmić pół Afryki. Jeśli o mnie chodzi to nic do niej nie miałam, nawet szacunku, ale z pewnością jej krzywy zgryz i piękne wystające ząbki pozostaną w moich koszmarach do końca życia. (opluła mnie kiedyś, bo siedziałam w pierwszej ławce przed nią i przez chwilę się zastanawiałam, czy nie powinnam sobie zamontować jakiejś szyby i wycieraczek)

3. Kandydatka numer trzy zwana przez nas "Grażyną" choć Grażyna na imię nie miała. Ale męża Janusza już tak xD Stara rura koło 60-tki, dawała nam dużo zadań z "pszyrki." Nigdy się nie uśmiechała, a gdy już to zrobiła to świętowaniu nie było końca. Ogółem z ciekawych historyjek to mam dla was taką, że kiedyś na rajdzie, gdy weszłyśmy na jakąś górę i chciałyśmy pójść do toalety, to kazała nam się załatwiać w lesie, po czym sama również się tam udała "na stronę". Myślę, że zakończenia tej historii również można się domyślić. Koszmary mam do dzisiaj.

Ogólnie to pozostali nauczyciele byli nawet spoko, z drugiej strony to też byłam wtedy dzieciaczkiem, to byli dla mnie dosyć wysokim autorytetem i mało kto się nabijał. Poza tym dosyć miło wspominam te czasy i niewiele też z nich pamiętam XD

Z ciekawych historyjek to było uwaga 6 klasa podstawówki, buntowniczy tryb życia, hot 13-stka i w ogóle taka dorosła, to trzeba coś odwalić.

Była sobie wycieczka, miałyśmy jako jedyne pokój w 6-stkę i trochę ciężko było utrzymać tam jakąkolwiek ciszę, szczególnie o pierwszej w nocy. Nagle jednak wparowała vicedyra i się zaczęło:

V: Spać i to natychmiast! Jak jeszcze raz się ktoś odezwie to zostawię drzwi otwarte!

M: Ale proszę pani!

V: Koniec! Zostawiam drzwi otwarte i ma być cisza!

*Stara rura prawie wychodzi*

Ja: Kurwa...

V: -10 dla całego pokoju!!!!

I tak, byłyśmy jedynym pokojem z punktami ujemnymi za zachowanie na wycieczce i byłyśmy na czarnej liście, którą oglądał każdy. Ach te "pszypały" w pedałówce. 

Pamiętnik licealistkiWhere stories live. Discover now