14. Louis i Harry Tomlinson.

8.1K 427 108
                                    

Ślub, ślub, ślub a my prosimy o komentarze!

Louis i Harry od rana byli podekscytowani. Jeden zajmował górę domu, a drugi dół. Ich świadkowie Zayn oraz Niall, byli już u nich od poprzedniego dnia, aby z samego rana zacząć przygotowania. Wszystko miało być bardzo uroczyste i dopięte na ostatni guzik. Ich rodziny powinny przyjechać tuż przed ślubem i zabrać przyszłych małżonków w miejsce ceremonii.

Harry czuł po prostu skręt w środku, kiedy myślał o tym, że całe rodziny będą ich obserwować. Cała ceremonia go przerażała. Do tego był młody i miał zostać mężem przedsiębiorcy z krwi i kości. Jasne, kochał Louisa, ale mimo wszystko dziś po raz pierwszy raz poczuł takowy stres przed ślubem. Niall starał się go uspokoić rozmową, czy też żartami. Blondyn narzekał na już widoczny brzuszek i fakt, że na pewno się spotka z pytaniami odnośnie tego.

- Och przestań, ciąża jest czymś przyjemnym, a wasze rodziny ucieszyły się na wieść o małym wilczku - Harry przewrócił oczami i poprawił swoją koszulę. Nie lubił ubierać się aż tak elegancko. To nie był on, jednak nie chciał robić wstydu swojemu zaraz mężowi.

- Jestem szczęśliwy naprawdę, jednak uwierz Harry... Pierwsze tygodnie są naprawdę okropne - skrzywił się - Dziś o dziwo mam spokój i czuję się nadzwyczaj dobrze. A zdążyłem się przyzwyczaić do pobudek z biegiem do łazienki...

- A jak Zayn? - spiął swoje włosy w ładnego koczka, by Louis miał bardzo łatwy dostęp do jego karku, kiedy przebije ponownie jego szyję, ale tym razem w miejsce, gdzie znajdował się już zrobiony przez niego znak.

- Ma świra na punkcie maluszka i przy okazji moim. Dba o nas na każdym kroku. Już dziś był tu z samego rana sprawdzić jak się czuję - pokręcił głową z czułym uśmiechem.

- Ma już swoje lata, a teraz zakłada swoją rodzinę - spojrzał na swoje odbicie w lustrze i rozbłysł swoim białym uśmiechem - Dziwne, że nie przychodził do szkoły. Wiesz, wiele alf wokół ciebie i szczenięcia.

- Myślisz, że nie walczyłem z nim o to? Mieliśmy kilka mocnych wymian zdań, ale wie, że nie można mnie denerwować i wygrywam tym - wytknął język, poprawiając kołnierzyk bruneta.

- Całe alfy - zmarszczył nos, czuć było od niego coraz bardziej zbliżającą się gorączkę - Ale czasem ci zazdroszczę tej ciąży. Czuję, że jestem gotowy, by dać swojemu alfie szczenięta.

- Będzie czas i na was Hazz. Hormony szaleją, co? Gorączki czasami mieszają w głowie, ale jeśli jesteś gotowy to wam kibicuję - z psikał perfumami bruneta. Musiał być nieskazitelny na swoim ślubie.

- Naprawdę chciałbym dzieci - wydął dolną wargę i westchnął - Chodźmy już na dół, bo się spóźnimy z tym wszystkim. Cholera, to mój ślub.

- Czekaj. Sprawdzę, czy oni już wyszli. Louis nie może cię zobaczyć przed ceremonią! - przypomniał mu Horan.

Harry zaśmiał się i posłusznie zatrzymał na środku, już mógł chyba tak nazwać, ich sypialni. Jego i Lou. Wszędzie czuł zapach Tomlinsona, co było bardzo uspokajające dla omegi.

- Droga wolna! - krzyknął Niall - Zayn właśnie odjechał z nim z podjazdu. I Twoi rodzice przyjechali, jeśli dobrze widzę.

- Najgorsza część całego dnia - naprawdę nie chciał kolejnych przykrości ze strony swojego ojca - Ale przynajmniej ty będziesz ze mną jechał, moja druhno - specjalnie użył żeńskiej formy tego słowa.

- Tak, jestem nawet w dwupaku - zaśmiał się blondyn - No dalej uśmiechnij się, zaraz będziesz miał obrączkę na palcu!

- Wiesz, że nie trawię mojego ojca - mimo wszystko, widząc podekscytowanie przyjaciela, nie mógł się nie uśmiechnąć.

Surprises of the futureWhere stories live. Discover now