Zaraz konieccc... Prosimy o komentarze, może chociaż te 50?
Louis zrobił sobie wolne w dniu, kiedy Malikowie wprowadzili się do własnego domu. Mieli cały dzień dla siebie, odwiózł starszego synka do przedszkola, a kiedy wrócił Harry jeszcze spał. Jego omega jak zwykle trzymała bezpiecznie brzuch podczas snu. To było piękne, jak troszczył się o ich nienarodzone szczenię. Szatyn położył się koło męża i sam go objął, całując przy okazji w kark. Kochał to, jak Harry instynktownie się przybliżał do niego.
- Mmm, gdzie byłeś? - głos omegi był bardzo senny, w końcu jeszcze kilka godzin temu wstawała, aby nakarmić bliźnięta.
- Odwiozłem Matthew do przedszkola - szepnął szatyn, czekając na reakcję męża.
- Co? A śniadanie? Nie zrobiłem śniadania - obrócił się w stronę swojego alfy, by napotkać te niebieskie oczy.
- Matthew jadł śniadanie, a my zjemy później - połączył krótko ich usta.
Harry mruknął ospale, oddając delikatnie pocałunek. Jego oczy błyszczały, mimo że nie były do końca świadome. Szatyn zaśmiał się i przyciągnął go do swojej klatki piersiowej. Liczył na jeszcze trochę lenistwa.
- Alfo, dusisz - Harry sapnął, kładąc dłonie na plecach swojego partnera. Nie wiedział, co w niego wstąpiło.
- Przepraszam - opamiętał się, pamiętając o szczenięciu w brzuchu męża - Po prostu mam was dla siebie.
- Zawsze nas masz. Jestem twoją omegą od dawna kochanie - potarł ich nosy o siebie.
- Tylko dla siebie Harry. Ostatnio miałem wrażenie, że w trzech czwartych jesteś Nialla i naszych dzieci - mruknął, dzieląc się przy tym swoimi odczuciami.
- Och kochanie, nie poczułem tego - wyznał z niepewnym uśmiechem, całując ponownie jego wąskie wargi - Kocham cię!
- Też cię kocham, ale poczułem to mocno - potarł ich nosy o siebie.
- Przepraszam, jestem już twój i naszych maluszków. Z Niallem dużo nadrobiliśmy, więc teraz będzie spokojnie - zapewniał swojego męża.
- Ciesze się bardzo i trzymam za słowo - przymknął oczy, ciesząc się chwilą. Cisza, spokój, zero pracy.
- Mój alfa, mąż - złapał jego obrączkę i zaczął się nią bawić.
- Jestem tylko twój kochanie - ruchy omegi bardzo go odprężały.
Brunet położył głowę na jego piersi i przymknął oczy zadowolony na to wszystko. Był szczęśliwy. Louis bawił się włosami Harry'ego, leżeli tak nie licząc kompletnie czasu i to było coś czego alfa chciał od dłuższego czasu. Takich chwil w ostatnich tygodniach było mało, ale planowali to zmienić. W końcu byli młodym małżeństwem mającym swoje problemy.
Obaj zdrzemnęli się jeszcze. Harry obudził się słysząc skomlenie Natalie, a zaraz po niej odezwał się Owen. Louis go wyprzedził i wziął szczenięta na ręce i podał je ich mamie, która chętnie wzięła je na ręce. Oba wilczki zaczęły szukać jedzenia u mamy, na co alfa się zaśmiał. Miały naprawdę duży apetyt i dzięki temu dobrze się rozwijały. Harry usiadł wygodnie, dając jeść swoim dzieciom. Chciał, aby te były pełne zdrowia i rosły w dobrym tempie.
Louis postanowił wykorzystać chwilę i zrobić pyszne śniadanie dla ich dwójki. Rano zdążył zrobić potrzebne zakupy i wziął się do pracy. Choć widok karmiącego bruneta był czymś pięknym, musiał ruszyć swój tyłek do roboty. Zrobił naleśniki z owocami i jogurtem, chciał aby jego partner i nienarodzone szczenię miały się dobrze. Do tego szklanka soku i na tacy zniósł posiłek do ich sypialni. Omega uśmiechnęła się szeroko na ten widok.
YOU ARE READING
Surprises of the future
FanfictionPrzecież nigdy nie możesz być pewien, gdzie znajdziesz swojego partnera, a kiedy się pojawi na twojej szyi oznaczenie... Nie zawsze na początku jest też kolorowo, ale po to się ludzie poznają, czyż nie? Harry właśnie niespodziewanie został oznaczon...