¹¹

503 37 37
                                    

   Usłyszałem dziwny dźwięk, który spędził mi sen z powiek. Był drażniący, ale lekko przytłumiony. Na myśl przyniósł mi jakieś pracujące urządzenie, jednak nie do końca byłem pewien jakie. Podniosłem się i rozglądnąłem wokół. Obok mnie pozostało tylko puste, wygniecione miejsce. Drzwi do łazienki były zamknięte, ale przez witraż zobaczyłem zapalone światło. Najpierw pomyślałem, że brzęk wydaje szczotka elektryczna, ale takowej nie zauważyłem w toaletowych akcesoriach Josha. Poza tym byłaby o wiele cichsza.

Josh? – zawołałem cicho, ale nikt mi nie odpowiedział. Potem przypomniałem sobie o naszej wcześniejszej rozmowie i o jego chęci ostrzyżenia dla mnie włosów. W tym samym momencie podejrzany odgłos, do złudzenia zaczynał przypominać dźwięk maszynki do golenia. Podszedłem do drzwi i zapukałem – Josh? Jesteś tam?

Wchodź. – doszedł mnie ledwo słyszalny, stłumiony głos. Zawahałem się chwilę, zanim pociągnąłem za klamkę. Kiedy wkroczyłem do środka, zobaczyłem chłopaka z golarką. Jechał nią po swojej prawie bezwłosej głowie, a w powietrzu latały jego niebieskie kołtuny.

Josh... – spojrzałem na jego twarz w lustrze – Powiedziałeś, że tego nie zrobisz. – zauważyłem ze smutkiem.

Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać. – powiedział i wyłączył urządzenie, odkładając je na bok – Zrobiłem to dla ciebie.

Niepotrzebnie, nie jestem wart aż takiego poświęcenia. – mruknąłem.

Każde poświęcenie jest ciebie warte – odparł, podszedł bliżej i popatrzył mi w oczy – i nawet nie waż się tak mówić.

Ale twoje niebieskie włosy... – jęknąłem, widząc tylko czarny krótki meszek.

Taki już ci się nie podobam? – spytał, unosząc jedną brew.

Podobasz mi się – oznajmiłem pewnie – nawet więcej, ale... – urwałem – nawet nie zdążyłem ich dotknąć...

I nad tym tak bolejesz? – zdziwił się z cichym śmiechem – Daj spokój Tyler, włosy odrosną.

Wiem, gadam głupoty – szepnąłem – ale będę tęsknić za tą błękitną czupryną.

Kiedy odrosną, znów je zafarbuje – obiecał – a ty wybierzesz kolor, okej?

Okej. – uśmiechnąłem się – Mogę na chwilę zająć łazienkę? – spytałem po chwili.

Już. – mruknął – Pójdę od razu po zmiotkę. – stwierdził i wyszedł.

   Musiałem zmienić tą prowizoryczną papierową podpaskę. Oczywiście, nie obyło się bez plam na bieliźnie, ale było lepiej niż wcześniej. Miesiączka okropnie mnie obrzydzała, ale byłem zmuszony nauczyć się z nią jakoś funkcjonować. Pomyślałem, że może w łazience na dole znajdę jakieś kobiece sprzęty pomocnicze i dzięki temu będę czuł się bardziej komfortowo. Naturalnie, ból brzucha nadal mi dokuczał, ale nie śmiałem poprosić Josha o tabletki przeciwskurczowe, bo znów zaczęłyby się pytania. Wolałem przecierpieć to w ciszy.

Która jest godzina? – spytałem, wychodząc z łazienki.

Jakoś po ósmej. – wzruszył ramionami i wszedł zaraz po mnie ze zmiotką.

Jak to? – zdziwiłem się – Josh, jesteśmy spóźnieni!

Nigdzie nie idziemy. – stwierdził, zamiatając swoje włosy – Moja mama powiedziała, że powinieneś jeszcze odpocząć i ja jestem tego samego zdania.

Feel Different || JøshlerWhere stories live. Discover now