▪️Rozdział VII: Pierwsze objawy▪️

586 93 9
                                    

Rodzice zjawili się w domu przed godziną dziewiątą, a więc wraz z Jungkookiem byliśmy w stanie spożyć wspólnie śniadanie, które w pocie czoła sam przyrządziłem. Do powrotu mamy i taty byliśmy w moim pokoju, dlatego też nie musieliśmy martwić się, że nakryją nas na spędzaniu razem czasu. Ostatnim razem przyłapanie nas nie skończyło się dobrze, więc chciałbym unikać jakichkolwiek powtórek, bo wiem, że nie poprawi się nic, a może być jedynie coraz to gorzej. Spotkania z Jungkookiem często przyprawiają mnie o niesamowity stres, który staram się jak najbardziej eliminować wizją miło spędzonych godzin u boku przyjaciela. Nie zawsze mi się to udaje, gdy przechadzamy się razem przez miasto albo od mojego domu dzielą nas kilkadziesiąt metrów, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszą opcją jest staranie się unikać moich rodziców. Tata Jungkooka również mnie nie lubi i nie patrzył na mnie przychylnie, gdy do niego witałem, jednak nie jest to tak silna nienawiść, jak w przypadku mojego taty czy mojej mamy względem przyjaciela.

Tak czy inaczej, nocowanie było wspaniałe. Sama noc również nie należała do najgorszych, pomijając fakt okropnego snu, który przyprawił mnie niemal o zatrzymanie akcji serca.

Pod palcami wciąż czuję strukturę skóry twarzy Jungkooka. Gdy go dotykałem, czułem niedoskonałość, której na co dzień zwykle nie dostrzegam, ale ona nie odbierała mu uroku. Jungkook ma trądzik i dopiero wtedy to zobaczyłem, choć było ciemno, mogłem sobie zobrazować fakturę jego buzi. Łapię się nagle na lekkim uśmiechu, który szybko ściągam z twarzy i śmieję się z siebie. Pierwszy raz zwróciłem uwagę na takie szczegóły jak blizna na policzku, trądzik i pieprzyki rozsiane w przypadkowych częściach twarzy. Nie wiem, co to jest i dlaczego czuję coś takiego w moim brzuchu, ale zaczyna mnie boleć. To uczucie nie jest nieprzyjemne, powiedziałbym nawet, że podoba mi się, ale nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie, cóż to takiego. Masuję bolące miejsce ze wzrokiem utkwionym w sufit, przypominając sobie głos Jungkooka, gdy dwa razy wyrwał się z sennego letargu. W mojej głowie szumi zachrypnięta barwa, a ja się czerwienię. Wiem, bo czuję ciepło i mrowienie w okolicach policzków i nosa.

Zdarzały się podobne sytuacje, kiedy myśląc o minionych godzinach lub dniach, które spędzałem z przyjacielem, wspominam najprzyjemniejsze sytuacje, obrazuję sobie ponownie jego uśmiech, dotyk i głos, nie wiedzieć czemu, rumieniąc się i czując się tak... Dziwnie dobrze.

Lubię, gdy Jungkook mocno mnie przytula tak jak minionej nocy. Lubię czuć, że jest najbliżej jak tylko może i lubię wiedzieć, że zależy mu na mnie tak samo, jak mi na nim.

Odwracam się na bok, a mój wzrok nagle wędruje w stronę odsłoniętego okna. Zapadł już zmrok, nie wiem, kiedy minął mi cały dzień, ale zrobiło się już ciemno. Tak jak zawsze, tylko jedna przygaszona latarnia przed moim domem rzucała światłem w najbliższą okolicę, ale nic poza tym. Uśmiecham się delikatnie, ponieważ to okno przywołuje najmilsze wspomnienia, jakie posiadam. Tak naprawdę to Jungkook wpadł na pomysł, aby wspinał się do mnie, zamiast zakradać się przez drzwi. Być może mógłbym wymyślić jakąś inną opcję, jednak mój przyjaciel czerpie tak dużą frajdę ze wspinaczek, że nie mam serca mu jej odbierać.

Gryzę się w dolną wargę, obrazując sobie pierwszy raz, gdy po kąpieli wróciłem do pokoju i niemal padłem na zawał serca, widząc przewieszonego przez parapet Jungkooka, którego nogawka zaplątała się w jakąś zewnętrzną część domu. Śmieję się tak samo, jak tamtego wieczoru, ponieważ bawi mnie to, co widzę, choć sytuacja wygląda na beznadziejną, niebezpieczną, ale też komiczną. Nie powstrzymuję uśmiechu, wciągając przyjaciela do środka. Do dziś wspominam, jak zmęczony po wspinaczce był i jak wiele wody wypił, gdy mu ją zaproponowałem.

Tak bardzo lubię bliskość przyjaciela, że czasem jestem tym wszystkim przerażony. Przerażony tym, że angażuje się za mocno, że jestem nachalny albo Jungkook wcale nie chce mnie obok. Jestem dziwy i głupi, myślę, klepiąc się wierzchem dłoni po rumianym policzku. Nagle robi mi się ciepło, gdy złe myśli odchodzą zastępowane przez wspomnienia minionej nocy. Dotykałem twarzy Jungkooka i naprawdę to polubiłem, czy to coś złego? Czy wszystko ze mną w porządku? Być może byłem otumaniony złym snem do tego stopnia, że postradałem zmysły? Nigdy wcześniej nie robiłem takich rzeczy jak tej nocy, nigdy wcześniej nie podobało mi się tak bardzo, gdy Jungkook trzymał mnie mocno, wzdychając miarowo przez sen w gąszczu pasem moich włosów. Dlaczego nie czuję tego samego do reszty moich przyjaciół?

Bo Jungkookie jest wyjątkowy, myślę i uśmiecham się delikatnie.

Wyjątkowy i kompletnie nieobliczalny... - dodaję w myślach, śmiejąc się na widok mojego przyjaciela za szybą przybrudzonego okna.

Wyjątkowy i zaskakująco uroczy.

Wyjątkowy i cholernie ciepły.

Wyjątkowy.

Wyjątkowy, po prostu.

A year without Rain || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz