▪️Rozdział XXI: Noc pełna prawdy▪️

432 65 20
                                    

Tej nocy niebo usłane było w ciemne, deszczowe chmury. Wiatr świszczał między koronami drzew, a gdzieś z oddali dało się słyszeć ponure odgłosy burzy, przecinającej ciszę głośnymi wrzaskami gdzieś tam daleko, gdzie nie sięgał mój wzrok. Opierałem głowę o przybrudzoną szybę okna w pokoju gościnnym, który dzieliłem z moim najlepszym, śpiącym już niedźwiedzim snem, przyjacielem. Nie potrafiłem zasnąć, gdy jego oddech owiewał moją skórę, a ciepło, które grzało wspólną pościel, kusiło, by otulić się jego ramieniem i odebrać mu wszelką przestrzeń osobistą. Chciałem być egoistą i zabrać mu ją całą, ale gdy tylko zbliżałem się ku naszemu łóżku, najzwyczajniej w świecie tchórzyłem i wracałem do tego przeklętego okna, wyczekując kolejnej błyskawicy, która przecięłaby łzawy granat skąpany mglistym kłębem obłoków. Mój wzrok uciekał ku jego obliczu, ale nie mogłem wpatrywać się w niego dłużej niż marne parę sekund, gdy fantazyjne spojrzenie zaczynało mierzyć każdy najmniejszy jego skrawek. Jungkook nie był piękny już ani chwili dłużej. Jungkook był pięknem samym w sobie; pięknem, którego nie potrafiłem pojąć.

Zaśmiałem się cicho na tę myśl, mając w głowie jej echo jeszcze przez kilka chwil. Samo myślenie w ten sposób nie było złe, prawdziwe zło wychodziło z ciemności dopiero wtedy, gdy chciałem wykrzyczeć to wszystko na głos, by poczuć tę upragnioną ulgę. Ta prawda była jak skała, która mnie przygniatała, a ja nie potrafiłem jej udźwignąć. Tylko pozwalałem, by spadała mi na serce i odbierała wszystkie zmysły po kolei; począwszy od wyraźnego spojrzenia, kończywszy na zdolności oddychania. I był to ciężar, którego nigdy wcześniej niedane mi było poznać.

Błyskawica rzuciła smugę światłą w głąb pokoju, przez chwilę padając na śpiącą twarz Jungkooka. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał i przez myśl mi przeszło, że chciałbym móc ochronić go przed całym złem, które skradało się za rogiem każdej z uliczek. Jungkook był mi tak bliski, że czasem bałem się, że pewnego dnia nie będę w stanie udźwignąć tej bliskości. Na barkach nosiłem ciężar miliarda swych uczuć, skrytych pod czarodziejską peleryną niewidką. Jak więc mógłbym znieść jeszcze więcej? Choć dzień po dniu wszystko to się piętrzyło.

I byłem już wykończony dźwiganiem.

Przeszedłem na palcach wzdłuż całego pokoju, po stoicku opuszczając pomieszczenie i wychodząc na korytarz. Rodzinny dom Namjoona nie był ogromny, jednak potrafił wywołać wrażenie. Zszedłem powoli na dół, nie spodziewając się tam nikogo innego, ponieważ godzina podpowiadała mi, że jedynym dziwakiem, który nie śpi, jestem właśnie ja.

Podłoga zaskrzypiała cicho, gdy postawiłem na niej kilka kroków, a światło w kuchni jakby automatycznie błysnęło jasną poświatą. Przez chwile stałem w miejscu, zastanawiając się, czy przypadkiem nie jestem świadkiem jakiegoś paranormalnego zjawiska, jednak już moment później znalazłem się przy szerokim blacie kuchennym, witając się z wysoką ciemnowłosą Gajoon - siostrą Namjoona. Gajoon była sympatyczna, a jej śmiech rozwiewał ciężką atmosferę, gdy tylko się go słyszało. Miała taki dar. Rozweselała i rozświetlała dzień, gdy ten zachodził ciemnymi chmurami. Była jak Słońce po burzy.

- Dlaczego nie śpisz? - zapytała łagodnie, obejmując małymi dłońmi parujący kubek. - Też nie możesz spać?

Uśmiechnąłem się jedynie, przytakując delikatnym skinieniem głowy. Oczy Gajoon cieszyły się, gdy dziewczyna przybierała na twarz swój perlisty uśmiech i było to niezwykle urocze.

- Nie mogę spać w obcym miejscu - ciągnęła rozmowę. - Pomimo tego, że to mój rodzinny dom, to miejsce jest dla mnie tak obce... - Jej oczy przeskoczyły w głąb wielokolorowego kubka. - Też tak masz?

- Mam za dużo myśli w głowie - wydukałem niepewnie. - To dlatego nie mogę spać.

- Znam to - przytaknęła, śmiejąc się cicho. - Mam tak przed egzaminami albo gdy się w kimś zabujam. Czy coś z tego cię dotyczy?

A year without Rain || TaekookWhere stories live. Discover now