#1

3.1K 57 7
                                    

-Jezu gdzie ja położyłam te klucze - Zapytałam sama siebie. Mam za 10 minut trening, a ja latam po całym mieszkaniu szukając przeklętych kluczy. Podbiegłam do szafy i zaczęłam szperać we wszystkich torebkach. -Mam !- Krzyknęłam uradowana. Wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania, które znajduje się na obrzeżach Seattle w nowoczesnym bloku. Nie narzekam na sąsiadów, raczej to oni narzekają na mnie do Trevora. Jest on moją najbliższą rodziną, chociaż nie jesteśmy spokrewnieni, ale nie ważne. Dojeżdżam właśnie swoim czarnym bmw pod tak jakby mój drugi dom. Czyli do klubu bokserskiego. Biegnę od razu do tylnych drzwi i napotykam srogą minę Trevora.
- Zostawiłam w domu pranie na gazie i musiałam wracać, a jak wracałam to mi pociąg uciekł i czekałam na drugą nitkę autobusu.- Wyszczerzyłam się w wielkim uśmiechu.
- Ciebie też miło widzieć Daiana- Delikatnie odwzajemnił uśmiech Trevor. - A teraz zmykaj szybko się przebierać bo i tak mamy prawie 20 minut w plecy, a mam Ci coś ważnego do przekazania. - Powiedział wchodząc na salę.
- Ale o co chodzi ? - Zapytałam z lekkim niepokojem, marszcząc brwi.
- Idź się przebrać, na sali się wszystkiego dowiesz. - Machnął ręką i poszedł w stronę materaców.
Pobiegłam do szatni , wyciągnęłam  strój treningowy czyli krótkie pudrowo różowe spodenki i białą bokserkę. Wzięłam ze sobą butelkę wody i rękawice z napisem MY LIFE i z zamiarem wyjścia z szatni chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi. Otwierając je uderzyłam w coś (a bardziej kogoś ). Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam chłopaka o brązowych włosach, które były roztrzepane jak u tych niegrzecznych chłopczyków . Jego oczy...puste, bez wyrazu, po prostu patrzył tymi brązowymi, prawie czarnymi oczami prosto na mnie. Był przystojny, jego wyrysowane policzki i szczęka na której widnieje delikatny zarost. Brwi pasujące do całej twarzy. Nos który był po prostu idealny. Był niczego sobie. Nie widziałam, go jeszcze tutaj a jestem tu praktycznie codziennie.
- A może by tak przepraszam? - Jego pytanie wyrwało mnie z rozmyślań.

- Powinieneś bardziej uważać jak chodzisz. - Spojrzałam na niego pewnie unosząc brew. Fakt mogłam przeprosić, ale kto mądry chodzi przy drzwiach. Sam sobie na to zasłużył.

- O ile pamiętam to ty mnie uderzyłaś, więc ty powinnaś uważać.- Powiedział z cwanym uśmieszkiem na jego przystojnej twarzy. Oparł się o drzwi, blokując tym samym przejście.

- A to nikt Ciebie nie nauczył, że nie chodzi się po stronie drzwi?- Skrzyżowałam ręce na klatce i lustrowałam jego twarz. Nie wyrażała nic, prócz rozbawienia tą całą sytuacją.- Dobra przesuń się.- Warknęłam. I tak już byłam spóźniona, nie chciałam dłużej ciągnąć tej konwersacji.

- Jak przeprosisz.- Na usta wpłynął mu ten łobuzerski uśmieszek i jeszcze bardziej, zasłonił przejście swoim umięśnionym ciałem.

- Pierdol się. - Zepchnęłam jego rękę, która trzymała framugi drzwi i w końcu wyszłam z szatni. Odwróciłam się w kierunku sali nawet nie patrząc na tego kretyna i wtedy nagle poczułam jak mój pośladek zaczyna piec. Odwróciłam się z wściekłą miną w stronę tego dupka. No chyba sobie kurwa żartujesz.

- Pierdolić to Ciebie mogę mała. - Powiedział zalotnie i puścił mi oczko.- Ale muszę przyznać dupę masz niezłą.- Nie wytrzymałam tego, podeszłam pewnym krokiem w jego stronę i ze słodkim uśmieszkiem zgięłam kolano i bez wahania uderzyłam go w miejsce najważniejsze dla wszystkich facetów na ziemi. Chłopak jęknął z bólu i złapał za obolałe miejsce.
- Jeszcze raz dotkniesz tego co nie twoje, a przysięgam Ci...skończysz jeszcze gorzej.- Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku sali. Trevor siedział na jednym z rozłożonych przez niego materaców i przeglądał telefon.
-  Ileż można się przebierać Di. - Wstał na równe nogi patrząc na mnie z góry.
- Przepraszam, ale napotkałam jakiegoś dupka na korytarzu. - Powiedziałam wkurzona.
- Ehh co ja się z tobą mam.- Trevor zaśmiał się, odkładając telefon na ławkę. Po chwili spojrzał w stronę drzwi wejściowych.
- Czekamy na kogoś? - Spojrzałam na niego, a w tym samym momencie wszedł dupek z korytarza. Z grymasem na twarzy szedł w naszą stronę.

-Więc Di, to jest właśnie ta sprawa o której miałem Ci powiedzieć.  - Wskazał na chłopaka , który stanął na przeciwko mnie.- Przywitaj się z nowym trenerem!- Krzyknął uradowany rozkładając ręce.

- CO Kurwa ?!- Zamurowało mnie. Stałam tam, patrząc na Trevora jak debilka. Chyba coś mu się odkleiło, że to coś ma być moim trenerem.- Trev sory bardzo, ale chyba Cię pojebało.

-Daiana !- Krzyknął zły karcąc mnie wzrokiem.- Nie znasz umiejętności Mike, jest naprawdę świetny w tym co robi.- Klepnął chłopaka po ramieniu.

- Nie nie nie.. O ile pamiętam ty jesteś moim trenerem już od prawie 9 lat i miałeś nim zostać do końca! A nie teraz nagle mówisz mi,  że jakiś dupek co uciekł z łóżka jakieś laleczki ma zostać moim nowym trenerem! - Tupnęłam nogą wściekła. Pewnie wyglądałam jak mała dziewczynka co rodzice nie chcą jej kupić  zabawki, ale mam to w dupie. Nowy trener... Trevora chyba pojebało. Patrzyłam na nich z nienawiścią.

-Di... Proszę Cię nie rób scen...- Popatrzył na mnie błagającym wzrokiem.- Pogadamy o tym po treningu, a teraz bądź tak miła i zapoznaj się z Michaelem. - Uśmiechnął się po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia pogwizdując pod nosem. Wypuściłam z siebie przeciągle powietrze i odwróciłam się nawet nie patrząc na mojego "nowego trenera". Podeszłam do worka i zaczęłam od mocnych uderzeń by rozładować gniew, który narastał z każdą chwilą. Ignorowałam tego idiotę i nie miałam zamiaru w jakikolwiek sposób go słuchać.

- Przepraszam Cię bardzo Daiana, ale to ja jestem twoim trenerem i ja ci będę mówić co masz teraz robić, a nie już zaczynasz od worka.- Podszedł do mnie łapiąc mnie za nadgarstek, który od razu mu wyrwałam. Spojrzałam na niego zła. Jego twarz była obojętna, nie dało się w jakikolwiek sposób wyczytać z niej co myśli.

-Ha ha ha ! Jesteś śmieszny, myślisz, że będę się ciebie słuchać ?- Podeszłam do niego bliżej z gniewem na twarzy. Dzieliło nas niewiele. Czułam jego oddech na swoim nosie. Był wyższy przy moim wzroście 172, wyprzedzał mnie o głowę. 

- Ja nie myślę..-Odpowiedział podchodząc do mnie jeszcze bliżej, tak że nasze klatki piersiowe się stykały.- Ja to wiem. - Uśmiechnął się perfidnie, pokazując swoje bialutkie ząbki. Pewnym wzrokiem wypalał we mnie dziurę. Kurwa jak on mnie denerwuje.

- To się kurwa grubo mylisz.- Odepchnęłam go i wybiegłam z sali. Ignorowałam to jak wołał moje imię mam go głęboko w dupie. Z impetem otworzyłam drzwi od szatni, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z klubu. Po raz pierwszy od 3 lat wyszłam z treningu, a to wszystko przez pieprzonego Michaela! Wsiadłam do samochodu i pojechałam prosto do domu.

Po prostu WalczWhere stories live. Discover now