#5

1.2K 30 9
                                    

- A ta ?- Sara wskazuje na beżową, elegancką sukienkę.

- Meh.- Skrzywiłam się. To nie mój styl. Chodzimy już po galerii dobre trzy godziny. Byłam bardzo zmęczona, gdy szatynka latała do kolejnych stert z ubraniami.

- Dobra, idziemy coś zjeść bo zgłodniałam.- Rzuciłam krótko, na co ona skinęła głową. Skierowałyśmy się w stronę Maka, złożyłyśmy zamówienie i usiadłyśmy przy stoliku.

- Co ty tak właściwie kupiłaś?- Zapytała, wkładając do buzi frytkę.

- Ten biały sweterek co przymierzałam, czarne rurki z przetarciami na kolanach i tą czarną sukienkę.- Sięgnęłam po kubek z colą zero i napiłam się. Wymieszałam sałatkę i zaczęłam się nią zajadać.

- Wzięłaś ją?!- Pisnęła rozszerzając oczy. Kiwnęłam głową, biorąc kolejnego kęsa sałatki.- Dziewczyno, to jak masz już taką kieckę to trzeba ją wykorzystać, takie cudo nie może leżeć w szafie.- Uśmiechnęła się czarnowłosa. Wiedziałam co już ma na myśli.

- Czyli...

- Impreza!- Krzyknęłyśmy rozbawione. Uwielbiamy wspólne imprezy. Zresztą kto nie lubi. Chociaż zazwyczaj nie piję, przez treningi to świetnie się bawię. Co za tym idzie robię za kierowcę, ale mi to nie przeszkadza. Okazjonalnie zdarzy się, że wypije, ale to po wszystkich walkach lub w weekendy. 

- Dzisiaj jest impreza u Izaacka.- Sapnęła patrząc w telefon. Izaack był naszym kolegą, poznałyśmy go w jednym z klubów w Seattle i tak ten kontakt się utrzymuje.

- Dzisiaj odpada.- Westchnęłam zrezygnowana. Nie wiadomo czy trening będzie dlatego nie chcę się z nią umawiać, a potem wystawić.

- No nie gadaj...- Spojrzała na mnie smutno- musimy tam być!- Krzyknęła.

- Mam dziś trening jakbyś zapomniała.- Przewróciłam oczami, kończąc sałatkę.

- Przestań...- Machnęła ręką, rozkładając się wygodniej na krześle.- jeden trening w tą czy w drugą stronę, to nie wielkie halo.- Prychnęła odkładając telefon.

- Sara przecież ja za trzy miesiące mam walkę.- Odstawiłam puste opakowanie po sałatce i coli.

- Ehh..- Westchnęła zrezygnowana.- Sama nie chcę iść.- Spojrzała na mnie miną zbitego pieska.

- To weź Octavie, lub Alana.- Octavia jest kuzynką Sary, która jest świetną dziewczyną. Zabawna, śliczna i tak jak my lubi imprezy. Alan jest naszym przyjacielem, poznałyśmy go na jednej z imprez. Myślałyśmy, że nas podrywa do czasu gdy nie powiedział nam, że jest gejem.

- Yhh...ale wiesz, że z nimi to nie to samo co z tobą.- Spojrzała na mnie przybita.

- No wiem, przecież oni ci za taksówkę nie robią.- Zaśmiałyśmy się.

- Muszę kogoś poznać.- Zaczęła.- Każdy już kogoś ma tylko ja taka sama.- Rozmarzyła się podpierając na dłoni.

- A ja to co ?- Wskazałam na siebie.

- Ty już masz tego swojego trenera. Zaraz jak on miał?- Przechyliła głowę, przykładając palec do ust w geście zamyślenia.

- Michael...

- O właśnie Michaela, a ja taka sama, samotna...

- Nie !- Przerwałam jej.- Michael..- Wskazałam na chłopaka stojącego, przy jednym ze sklepów odzieżowych, patrzący w telefon. Sara spojrzała w jego kierunku.

- O kurwa, to jest ten Michael?- Odwróciła się energicznie w moją stronę. Ja nadal nie odrywałam wzroku od chłopaka. Przyglądałam się mu jak zahipnotyzowana. Jest przystojny, naprawdę przystojny. Kruczo-brązowe włosy uniesione do góry i roztrzepane, umięśniony, około dwa metry wzrostu, zarysowane kości policzkowe i ten wzrok...piękne prawie czarne oczy. Typowy "niegrzeczny" chłopczyk. Normalnie ideał. Czemu wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi? A no tak bo jest debilem zapomniałam, ale za to przystojnym debilem. Co ty gadasz?  To idiota. Pewnie panienki pchają mu się do łóżka, a on na tym korzysta. Charakter, a wygląd to totalnie dwie różne rzeczy, na które zwraca się uwagę.

Po prostu WalczWhere stories live. Discover now