Po powrocie do wesołego miasteczka Jack przez cały czas wypominał mi "przezabawną" wpadkę.
- Oj nie gniewaj się mała - Jack zachichotał.
- Mówiłam ci żebyś tak do mnie nie mówił, a teraz cię przepraszam ale zamierzam iść spać. Dobranoc. - syknełam.
Jack tylko pokręcił głową i skierował się do swojego pokoju.
Wstałam dosyć wcześnie. Szybko się ubrałam i pobiegłam do kuchni. L.J smarzył naleśniki.
- Już wstałaś? - zapytał.
- Tak. Co robisz?
- A co? Nie widać?
- Nope - odpowiedziałam z uśmiechem.
Klaun przewrócił oczami.
- Więc skoro jesteś ślepa to zrobię ci łaskę i powiem że robie nam śniadanie którymi będą te naleśniki.
- To ciekawe.
- Widzę że chumor ci się poprawił.
- Nawet mi nie przypominaj. - warknełam.
- Hahaha. Dzisiaj wybieram się do moich przyjaciół. Idziesz ze mną? W sumie i tak nie masz wyboru bo po tym co wczoraj zrobiłaś wolę mieć cię na oku.
- Kim są twoi przyjaciele? - zapytałam.
- Zobaczysz.
Po skończonym posiłku wyszliśmy z wesołego misteczka. Przeszliśmy przez las i skierowaliśmy się do miasta. Przemykaliśmy się przez ciemne uliczki żeby nikt nas nie zauważył. W końcu staneliśmy przed sklepem z zabawkami. L.J. otworzył drzwi, zadzwoniły dzwoneczki. Ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Zaczełam przeglądać regały. Głównie były na nich lalki.
- Ale one piękne - westchnełam. - Wyglądają jak ludzie. Nawet materiał wygląda i jest w dotyku jak skóra. Widzisz te pluszowe zabawki? Są tak idelne... w żadnym sklepie takich nie widziałam.
- Jasona to ucieszy. - clown się uśmiechnął.
Zrobiłam pytającą minę ale nic nie powiedziałam.
Po chwili usłyszeliśmy odgłos schodzenia po schodów. Nie mineła chwila a za ladą stanął jakiś błazen, jeśli można to tak ująć. Miał niebieskie włosy na których końcach były dzwoneczki które dzwoniły przy każdym delikatnym ruchu. Twarz miał białą, oczy zaś różowe.
- Jack! Już jesteś! - wykrzyknął błazen. - Co to za panienka u twojego boku?
- To jest Anita - Klaun wskazał na mnie ręką.
- Miło cię poznać cukiereczku, ale chwila! Gdzie moje maniery. Jestem Candy Pop ale możesz mi mówić Candy. - wyciągnął do mnie rękę. Oczywiście podałam mu ją ale on zamiast ją uścisnąć pocałował jej wierzch. Lekko się zarumieniłam.
- Chodźcie do środka. Przecież nie będę wam kazał tutaj stać.
Skierowaliśmy się za ladę. Okazało się że sklep jest połączony z częścią mieszkalną która była zadziwiająco duża. Weszliśmy do salonu który był pieknie urządzony. Jack i Candy Pop powiedzieli mi żebym usiadła na kanapie, a oni za chwilę wrócą. Przez cały czas kiedy ich nie było zachwycałam się wnętrzem. Nie zauważyłam nawet kiedy wrócili. Razem z nimi był kolejny mężczyzna. Miał czerwone włosy i miodowe oczy.
- Witaj Anito, jestem Jason the toy maker. - czerwonowłosy ukłonił się lekko - słyszałem że spodobały ci się moje lalki oraz zabawki.
- Tak, są cudne. Lalki wyglądają zupełnie jak prawdziwi ludzie, a co do zabawek to widać że przykładasz do nich dużo pracy, w żadnym sklepie nie widziałam lepszych. - odpowiedziałam szczerze
YOU ARE READING
Lost Candy - Laughing Jack
FanfictionNie każda opowieść zaczyna się kolorowo, Nie każda przeszłość jest w barwach, Nie każda osoba jest sobą, Przynajmniej ja tak miałam, Opowiem ci historię w której nie zawsze było tęczowo, Nic nie jest "jak z obrazka", Czasami z mordercą jest ciekawi...