Rozdział 24

1.1K 79 243
                                    

Kilka dni po tym jak Alec wrócił do domu ze szpitala, wszystko było w porządku, a przynajmniej mogło się tak wydawać. Chłopak w towarzystwie innych przybierał całkowicie inną maskę, nie był sobą.

Osobami, które go odwiedzały był Magnus, Sophie i Todd. Na nikogo więcej nie mógł liczyć. Rodzice wyjechali wraz z rodzeństwem i nawet nie pofatygowali się żeby chociaż raz zadzwonić i zapytać co u niego. Alec nie obwiniał o to Maxa, bo ten nawet nie miał telefonu. Miał żal do rodziców, którzy nawet w obliczu tego co spotkało ich syna, nie interesowali się nim.

Izzy dzwoniła do niego nawet kilka razy dziennie, żeby zapytać jak ten się czuje i czy wszystko u niego okej. Jego siostra była najlepsza i Alec bardzo ją kochał. Niestety nie mógł powiedzieć jej prawdy i zawsze gdy ta pytała jak ten się czuje, on odpowiadał zdawkowo, że wszystko jest dobrze. Isabelle więcej nie pytała po uzyskaniu takiej odpowiedzi, bo ufała bratu na słowo.

Dziewczyna wolała pytać o Magnusa. Odkąd dowiedziała się, że jej brat jest gejem, chciała wiedzieć o nim i Azjacie praktycznie wszystko. Alec powiedział jej o ich pierwszej randce, ale nie odważył się powiedzieć jak  poznali się tak naprawdę, bo wstydził się tego. Głupio było wszystkim mówić, że on i Magnus poznali się przez internet i odkryli, że to wielka miłość. Wiele osób mogłoby w to nie uwierzyć, plus życzyć im złego i tego Alec najbardziej się obawiał.

Gdy chłopak był sam w domu, a było to dosyć często, zważywszy na to, że Magnus nie mógł siedzieć u niego dniami i nocami, Alexander płakał. Kładł się na łóżko, owijał kołdrą i tak po prostu płakał jak przed poznaniem Bane'a. Różnica polegała jednak na tym, że teraz tulił do siebie pluszowego kota, którego dostał od chłopaka i dzięki któremu, choć trochę się uspokajał.

Tabletki, które jadł wcale mu nie pomagały. Ból może i minął, ale chłopak czuł się słabo psychicznie. Alec nie chciał tego wszystkiego czuć. Znowu miał wrażenie, że nie może z nikim pogadać. Miał Magnusa, ale bał się obarczać go tym wszystkim. Poza tym Bane'a nie było przy nim cały czas. Po szkole może i przychodził do niego, ale wtedy Alec udawał, że wszystko jest z nim w porządku.

Noce były jednak najgorsze. Alexander budził się dosłownie każdej nocy i drżał ze strachu. Codziennie wstawał o tej samej godzinie, dokładnie o tej, o której to wszystko się wydarzyło. Chłopak bał się, że to stanie się znowu. Że James przyjdzie do niego i zacznie się ten koszmar. Alec błagał żeby to się skończyło, był zmęczony całymi dniami.

Czarnowłosy siedział właśnie na łóżku, kolejną noc z rzędu. Trząsł się i płakał. Mało brakowało, a dostałby ataku paniki nad którym ciężko było mu zapanować. Chłopak nie wiedział co ma zrobić i jak sobie sam z tym poradzić.

- M... M-Mag... - powiedział przez łzy. Azjaty tu jednak nie było. Alec mimo tego, że potrzebował Bane'a i doskonale o tym wiedział, nie potrafił zwrócić się do niego z prośbą, żeby ten z nim został. Magnus pytał go wielokrotnie o to, czy może u niego przenocować, ale ten zawsze odmawiał, twierdząc, że wszystko jest z nim okej.

Alec wstał z łóżka i na drżących nogach zaczął powoli podchodzić do drzwi. Musiał iść do kuchni po leki uspokajające, które miał nadzieję, że tej nocy mu pomogą.
Kiedy znalazł się przy drzwiach, pociągnął za klamkę i wyszedł na korytarz. Wszędzie było ciemno, a w domu panowała cisza. Alec wzdrygnął się i zaczął powoli schodzić na dół. Wciąż cały drżał i o mały włos się nie przewrócił gdyby nie poręcz, której w ostatniej chwili się złapał.

Łzy wylatywały mu z oczu jedna po drugiej. Do głowy przychodziły najgorsze myśli. To było nie do zniesienia i Alec myślał, że zaraz oszaleje. W głowie mu szumiało i jedyne czego pragnął to tego, żeby wszystko było jak wtedy, gdy poznał Magnusa.

I Promise You For a Ten Fingers/ MalecWhere stories live. Discover now