Rozdział 27

243 24 3
                                    

Po spotkaniu w centrum handlowym Jackson chciał odwiedzić Annabelle, ale alfa się na to nie zgodził.

Whittemore nie zdawał sobie z tego sprawy, ale w oczach Rogera stanowił zagrożenie.

Dawno temu londyńskie stado zawarło porozumienie z Łowcami, tym samym gwarantując sobie możliwość spokojnej egzystencji.

Ten swoistego rodzaju pakt o nieagresji wymuszał jednak na zmiennokształtnych pewne rygorystyczne zasady.

Jako przywódca grupy – z przede wszystkim jako ojciec – nie mógł pozwolić, aby ktoś obcy ściągnął na nich niebezpieczeństwo.

Dlatego zabronił Amerykance przyprowadzać chłopaka do swojego domu. Nie podobało mu się też jej widywanie się z Jacksonem na neutralnym gruncie.

Miał co do tego złe przeczucia.

Whittemore przypominał mu pewnego alfę, który – kilkanaście lat temu – przysporzył wiele cierpienia wilkołakom mieszkającym na tym terenie.

Potworność jego czynów nadal wzbudzała strach w sercach tych, którzy pamiętali te krwawe dzieje.

Roger poprzysiągł sobie nie dopuścić aby ta historia się powtórzyła.

Belle może nie rozumieć zasad, według których kieruje watahą. Może inaczej podchodzić do wilkołaków o błękitnych oczach.

Może się z nim nie zgadzać.

Musi jednak mieć na uwadze bezpieczeństwo swoje i innych.

A to, jest w stanie zapewnić tylko posłuszeństwo wobec zasad stada.


***


Ponieważ Diana musiała zostać dłużej w pracy, Lucy zgodziła się posiedzieć z Luną, Artemis i Belle.

Oczywiście, ciężko było znaleźć jakieś zajęcie, przy którym mogłyby wszystkie razem spędzić miło czas. Głównie dlatego, że starsza córka alfy nie była zainteresowana zacieśnianiem więzi z Amerykanką.

Okazało się jednak, że jest coś co łączy obie dziewczyny – taniec.

Artemis uwielbiała tańczyć. Nikt z domowników nie mógł wygrać z nią w gry typu Just Dance. Był to też jej sposób na radzenie sobie z gniewem.

Kiedy tylko czuła jak wzbiera w niej zwierzęca furia, wybierała najbardziej wymagające kondycyjnie układy i pozwalała ponieść się muzyce.

I nie przestawała dopóki nie mijała cała wściekłość, gniew, czy smutek.

Jako była baletnica Annabelle, doskonale rozumiała taką formę radzenia sobie z emocjami. W przeszłości sama często zatracała się w tańcu, ilekroć potrzebowała uporządkować myśli.

Sam pomysł, by wykorzystać pasje i zainteresowania osób do kontrolowania przemian w wilkołaka był genialny.

Taniec, bieganie, boks, szeroko pojęte trenowanie, czy choćby gotowanie lub pieczenie ciast – londyńskie stado wykorzystywało to wszystko do trzymania w ryzach swoich zapędów.

To było zupełnie inne podejście do tematu niż to, czego uczył ją Derek i Peter.

Tak, życie zmiennokształtnych w Beacon Hills różniło się od tego, jakie wiedli ci z Anglii. Były praktycznie swoimi przeciwieństwami.

Gdyby przyszło do dokonania wyboru między nimi, wydawało się że sprawa jest oczywista. Jednak do pełni szczęścia Annabelle brakowało Dereka.

Podążając wilczymi śladamiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang