Siedziałam spokojnie przy barze, popijając czerwonego drinka. Małe kostki lodu błyszczały w gazowanym napoju. Reflektory zajaśniały i muzyka zabrzmiała głośniej. To znaczyło tylko jedno. Nowego klienta lub falę. Jako jedna z niewielu, nosiłam minimalistyczny zegarek. Czas w klubach upływa w sposób niekontrolowany. Weszło pięciu młodych mężczyzn. Migoczące reflektory oświetliły ich poruszające się sylwetki. Widziałam jak rój dziewczyn rzucił się na podbój. Ze smutkiem spojrzałam na najchudszego chłopaka ze stada.
- Biedny typ... - pomyślałam i wróciłam do picia napoju.
Chłopak rozejrzał się po klubie. Widać było, że lekko rozkojarzony. Podszedł do baru siadając obok mnie.
- Cześć - odezwał się cichy męski głos.
- Cześć - odpowiedziałam. - Często tu przychodzisz? - zapytał po chwili ciszy.
- Pracuje tu. - odpowiedziałam z uśmiechem. Spojrzał na mnie. Jego szafirowe oczy zabłyszczały od ruchomych świateł. Chociaż sekunda jego wzroku, a poczułam jakby mnie poznał wzdłuż i wszerz.
- Jakieś usługi? - spytał ściszonym głosem.
Zamurowało mnie. Chłopak nie wyglądający jak pełnoletni. Wysoki, ale skąpej budowy.
- Dla Ciebie żadnych, pierw dorośnij - wzięłam łyk, patrząc na kolorową słomkę. - Lubisz pracę tutaj?
- zapytał spokojnym głosem.
- Kurwa, typie. Co Cię to obchodzi? - wrzasnęłam rozlewając resztki.
Jego martwy wzrok, jednocześnie z kroplą fascynacji dał mi do zrozumienia, że jednak nic nie rozumie. Westchnęłam.
- Tak, lubię - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zapłacę Ci podwójnie albo i potrójnie - zarzekł.
Ścisnęłam słomkę w pustej szklance.
- Dobrze, chodź. - wzięłam chłopaka pod ramię. Przeszliśmy przez długi hol z różową tapetą. Stanęliśmy przy drzwiach z numerem "23". Wyjęłam elektroniczną kartę i otworzyłam zamek. Pomieszczenie z małą łazienką i dwuosobowym łóżkiem.
- Rozgość się - powiedziałam idąc do łazienki. Od razu mówię, ze pokoje są wynajmowane na godziny, więc nie pośpieszam, ale do jutra też czekać nie możemy. Chłopak wszedł do pokoju i rozejrzał się w każdym możliwym kierunku świata.
- W ogóle robiłeś to kiedyś? Spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem.
Jego oczy zbladły, a postura zmężniała.
- Dobra, to tak - odezwałam się. Pierw zdejmujesz ubranie, spodnie, koszule, a potem - przerwał mi zuchwałym gestem dłoni.
- Usiądź - rozkazał wskazując na łóżko. Chciałbym bardzo, ale bardziej niż seksu chciałbym Twojego czasu.