Rozdział 9

549 52 13
                                    

Przemek miał nadzieję, że Dawid przynajmniej w tę niedzielę odpuści

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przemek miał nadzieję, że Dawid przynajmniej w tę niedzielę odpuści. Teoretycznie mieli wolne, więc umówił się z obecną „narzeczoną" na wypad za miasto. Poprzedniego wieczoru zabrał ją na kolację, a potem do siebie. Wiadomo w jakim celu. Właśnie zaczął się dobierać do swojej kobiety, kiedy rozległo się jednoczesne dzwonienie i walenie do drzwi. Zesztywniał, choć pewna część ciała momentalnie zwiotczała i już wiedział, że wszelkie plany wzięły w łeb. Na progu na pewno znajdował się Maćkowski, tylko on tak się zachowywał.

– Tylko nie mów, że to ten twój popierdolony partner – jęknęła dziewczyna i złapała go za członek. – Przemek, nie waż się mnie teraz zostawiać!

– Kotku – mruknął.

– Ty mi tutaj nie kotkuj – warknęła i gwałtownie się od niego odsunęła. – Zawsze tak jest – powiedziała i wstała z łóżka. – Czasem się zastanawiam, czy nie jesteś jakimś... pedałem, bo wolisz tego faceta ode mnie.

– Nie przesadzaj. – Zaczęła go irytować. – Dobrze wiesz jaką mam pracę.

– Tłumacz się pracą. – Narzuciła na siebie koszulkę i odwróciła się w jego stronę. – Mam dość! – wrzasnęła. – Nigdy nie masz dla mnie czasu, tylko praca i praca. Odchodzę! A jak będziesz chciał sobie ulżyć, to idź na dziwki!

Pozbierała swoje rzeczy i wybiegła z sypialni. Nie miał ochoty się z nią sprzeczać, a tym bardziej przekonywać, żeby została. Jeszcze nie spotkał na swojej drodze kobiety, dla której chciałby się zmienić. Odpowiadały mu takie przelotne znajomości, które nie utrzymywały się dłużej jak pół roku. Kilka spotkań, zajebisty seks i żegnaj. Teraz jednak zaczęło mu to przeszkadzać. Może wreszcie dorósł do jakiejś stabilizacji?

Kolejna dawka hałasu zmusiła go do ruszenia tyłka z pościeli. Wciągnął tylko bokserki i potuptał do drzwi wejściowych. Z ponurą miną je otworzył i musiał się natychmiast odsunąć, żeby nie oberwać centralnie w twarz.

– Co tak długo? – warknął Dawid i bezczelnie wpakował się do środka. – Nasz ptaszek coś sobie przypomniał i musimy jechać go przesłuchać.

Poszedł do kuchni i natychmiast zajrzał do lodówki. Drgnął, kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwi wejściowych.

– Nie byłeś sam? – udał zdziwienie. – Jak jej tam było? Marzena? Marta?

– Malwina – odparł Przemek i ciężko westchnął. – I dzięki tobie zasila właśnie poczet moich byłych.

– I tak do ciebie nie pasowała – uznał i wyjął kiełbasę, w którą zaraz się wgryzł. – Ani byś się nie obejrzał a zaobrączkowałaby cię na amen. Koniec wolności.

– Idę się ubrać – oznajmił Sromek, nie mając ochoty na roztrząsanie tej kwestii. – A ty się częstuj, nie krępuj się – dorzucił z sarkazmem.

– Dlaczego znów wyłączyłeś telefon? – zawołał za nim partner.

– Żeby w spokoju pobzykać, tobie też by się czasem przydało spuścić pary, bo znów zaczyna cię nosić – odparł głośno kolega. – Rozwód to nie koniec świata, nawet jeżeli twoja była rzuciła cię dla papugi.

WybraćWhere stories live. Discover now