Rozdział 15

512 36 20
                                    

Jakiś hałas wyrwał go ze snu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jakiś hałas wyrwał go ze snu. Natychmiast spiął się i uważnie nasłuchiwał, ale wokół panowała cisza. Mruknął do siebie i przewrócił się na bok, próbując zwinąć się i z powrotem zasnąć. Niestety rumor piętro wyżej kazał mu zerwać się na równe nogi. I jak zwykle zderzył się z fotelem stojącym tuż przy łóżku.

Zamieszkał w tej niewielkiej kawalerce jeszcze przed rozwodem. Dusił się w tak niewielkiej przestrzeni, więc najczęściej starał się tutaj tylko spać, a w ciągu dnia, do późnych godzin wieczornych, spędzać na komendzie. Przez co przylgnęła do niego łatka pracoholika. Przemek czasem wyciągał go do jakiegoś klubu, szczególnie gdy nie spotykał się z kolejną panienką, ale Dawid z reguły wolał skupiać się na pracy. Bo tylko ona mu zostało.

Na górze znów coś spadło, więc złorzecząc pod nosem wciągnął dżinsy i na bosaka, uzbrojony tylko w gnata cicho otworzył drzwi wejściowe. W całym budynku były tylko cztery mieszkania. Na parterze butik z jakimś szmatkami, ale Maćkowski nigdy nie zwracał na nie uwagi. Na piętrze dwa apartamenty i jego „komórka", a poddasze zamieniono w studio. Właścicielka starannie dobierała lokatorów, bo nauczona doświadczeniem z wynajmu w innych swoich domach, nie miała zamiaru znów się sądzić o niszczenie mienia, czy mieć problemy z pozbyciem się kłopotliwych mieszkańców.

Studio było przytulne, a jednocześnie luksusowo urządzone, ale Dawida nie było stać na jego wynajęcie. To znaczy było go stać, ale niepotrzebna była mu aż taka duża otwarta przestrzeń. Od pół roku lokal stał pusty, więc hałas dobiegający z góry mógł oznaczać tylko jedno – włamanie.

Skradał się po schodach, uważnie stawiając kroki w ciemnościach, wyrzucając sobie, że zachowuje się jak debil, skoro idzie na „akcję" półnagi i boso, ale nie miał zamiaru zwrócić. Na górze drzwi były uchylone a ze środka od czasu do czasu widać było blask światła latarki.

– Kurwa! Dlaczego tutaj nie ma prądu? – Dało się słyszeć z wnętrza. – Jak ta moja mądra żonka znów mnie wpuściła w maliny, to tym razem ją zabiję!

Dawid wiedział, że właścicielka po prostu odłączyła zasilenie w szafce z bezpiecznikami, żeby niepotrzebnie nie płacić rachunków za niezamieszkałe mieszkanie. I to mogła być jego szansa na zaskoczenie włamywacza. Jeżeli pozałączał światła. No i jeżeli nie był uzbrojony w coś więcej jak łom. Dłonią obmacywał ścianę, aż znalazł skrzynkę. Zmienił na ślepo pozycje bezpieczników, ale w środku dalej panowała ciemność, ale dało się słyszeć cichy szum – klimatyzacja zaczęła działać. To była jego szansa. Pistoletem uchylił bardziej drzwi i wcisnął załącznik tuż przy nich. Wnętrze zalało światło.

– Stać, policja! – krzyknął, celując w plecy stojącego pośrodku faceta i mrużąc oczy od blasku.

Ten upuścił latarkę i krzyknął przeraźliwie.

– Ręce do góry i na kolana – rozkazał Dawid.

Ten wolno wykonał polecenia, a policjant obszedł go na ugiętych nogach, wciąż do niego celując. Widząc jednak twarz intruza wybałuszył oczy.

WybraćWhere stories live. Discover now