Rozdział 12

442 39 13
                                    

Zamiast od razu pojechać do hotelu, postanowił jeszcze przejść się po brzegu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zamiast od razu pojechać do hotelu, postanowił jeszcze przejść się po brzegu. Woda zalewała mu buty, ale on nawet tego nie zauważał, tylko krążył z głupim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. W głowie układał plany. Gdyby nie tak późna pora, to pewnie już zacząłby się umawiać na wizyty u lekarzy. Oczywiście wiedział, że nie będzie aż tak łatwo, ale od czego są pieniądze?

Rankiem był półprzytomny, po trzech godzinach snu, ale wciąż pogwizdywał pod nosem. Nawet złośliwości serwowane mu prze Grażynę nie zdołały wyprowadzić go z błogostanu.

– Tak zamierzasz się pokazać w biurze? – zapytała w końcu obrzucając wzrokiem jego poprzecierane dżinsy. – Nowe standardy wprowadzasz?

– Na luzie jestem – odparł. – Chyba nie muszę wiecznie paradować w garniaku?

– Na luzie? Byleś za bardzo się nie wyluzował – burknęła i skupiła się na drodze. – Miałeś przynajmniej udany weekend?

– Uhm – mruknął i uśmiechnął się od ucha do ucha. – Chyba powinienem ci coś postawić, za tę interwencję.

– Raczej odwdzięcz się Tymkowi, bo słyszałam, że znów ratował ci tyłek.

Mariusz wiedział, że zawdzięcza przyjacielowi wiele i na pewno w jakiś sposób mu się odwdzięczy. W swoim czasie, bo jak znał policjanta, to ten całą sprawę zbędzie machnięciem ręki.

– A ty, co robiłaś? – zainteresował się.

– Chałupę ci obrabiałam – odpowiedziała poważnie. – Masz tam tyle dobra, że nawet nie zauważysz.

Roześmiał się na całe gardło i próbował się złożyć, mimo przytrzymujących go pasów.

– Ty jak już coś powiesz – stęknął i otarł usta wierzchem dłoni. – Poważnie się pytam.

– A ja poważnie odpowiadam. – Rzuciła mu wyniosłe spojrzenie. – I nawet nie musiałam się włamywać, wystarczyło obrobić kieszenie naszego policjanta. Nic nie zauważył.

– Graża... – zaczął.

– Nie wiem, po co ci tyle tego badziewia? – Zacisnęła dłonie na kierownicy. – Rozumiem, antyki, ale to, co ty tam masz to jakieś składowisko wszystkiego.

Przyglądał się jej w milczeniu. Wreszcie, kiedy dojeżdżali do biura, Grażyna roześmiała się.

– Aleś naiwny. Żartowałam przecież. Nogi nie postawię sama w tym mauzoleum – powiedziała. – Jeszcze jakiś upiór by mnie po pokojach ścigał. – Zaparkowała na swoim miejscu. – Byłam na treningu, a potem bawiłam się w detektywa. Sukę śledziłam.

– Po co? – zdziwił się.

– Dzwoniła do mnie ta nowa dziewczyna, Laura, którą pani Krysia przyucza na swoje miejsce, że w sobotę pani Kaszuba próbowała się dostać do biura prezesa. – Odpięła pas i przeciągnęła się. – Nasza szanowna projektantka wybrała się na spotkanie ze Marczykiem.

WybraćWhere stories live. Discover now