Achtundfünfzig

1.8K 104 67
                                    

media: Avantasia - The Seven Angels


– Cain? Was machst du hier?

Cain? Ten rudowłosy facet to Cain?

– Charlie! Jak miło cię widzieć! Chociaż odpuść sobie mówienie po niemiecku, wiesz, że słabo go rozumiem – uśmiecha się.

Nie, to jakiś sen!

Czy jest możliwe w ciągu miesiąca spotkać dwoje byłych Charlesa? Da się tak w ogóle? Czy ja mam jakiegoś zjebanego pecha?

– Taaa ciebie też – odpowiada Charles nieco już rozluźniony.

– A to kto? – rudowłosy odstawia kawę na stolik, wstaje z kanapy i robi kilka kroków w naszą stronę.

– Oliver, mój chłopak, więc odsuń się od niego zanim połamię ci ręce – mówi agresywnie. Hę? Skąd ta agresja?

– Zazdrosny jak zawsze – śmieje się, ale posłusznie robi krok w tył – Pamiętasz o mnie byłeś tak samo zazdrosny – dodaje.

– Byłem – przytakuje mu.

– W takim razie my nie będziemy wam przeszkadzać – mówi Agatha – Przynieść wam czegoś do picia? – proponuje.

– Obejdzie się – odpowiada Charlie.

– Oliver? – kobieta spogląda na mnie wyczekująco.

– Wody – rodzice Charlesa wychodzą z salonu zostawiając nas samych.

Przez to wszystko zaschło mi w gardle. Ten cały Cain nie wygląda na niebezpiecznego i nie czeka na okazję by rzucić się na Charlesa by zaciągnąć go do łóżka, ale wolę mieć swoistą pewność, że coś takiego nie nastąpi.

– A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie to przyjechałem w odwiedziny do mamy i tak sobie pomyślałem, że wpadnę to pani Agathy na ciasto – rudowłosy wzrusza ramionami – Nie miałem pojęcia, że ty też jesteś... w dodatku z chłopakiem. Po prostu często tu bywam kiedy już tu jestem... Wiesz, że twoja mama mnie wciąż uwielbia? – uśmiecha się szeroko – Ale twój ojciec, w ciągu dalszym mnie nienawidzi.

Widzę typa pierwszy raz na oczy, słucham go z jakieś trzy minuty, a już mam go dosyć. Zachowuje się tak jakby uważał się za lepszego od wszystkich.

– I prędko to się nie zmieni – oznajmia Charles – Maluszku usiądź, a nie tak stoisz – zwraca się do mnie w czuły sposób i klepie miejsce obok siebie. Całe szczęście, że nie muszę siedzieć między Charlesem, a tym całym Cainem, bo chyba bym mu oczy wydrapał, bo tak się puszy.

Szarowłosy obejmuje mnie ramieniem, jakby chcąc mi pokazać, że teraz liczę się tylko ja. Widzę zirytowanie na twarzy Caina, więc uśmiecham się zwycięsko.

Agatha przynosi mi szklankę wody, którą kładzie na stoliku stojącym przy kanapie.

– Dziękuję – mówię.

– Drobiazg, kochany – uśmiecha się. Cain marszczy brwi, a ja z trudem powstrzymuję się od parsknięcia. Nie tylko jego kocha Agatha, ba! Ja przynajmniej zdobyłem uznanie Erwina, a on?

– Więc mówisz, że to twój chłopak... Fajny nawet.

– Owszem fajny i cały mój – mówi. Ej! Ej! Kto tu o kogo powinien być zazdrosny, co? Bo ja się gubię!

Schylam się po szklankę i wypijam połowę jej zawartości.

– Zazdrość to twoja najgorsza wada, Charlie – mówi rozbawiony – Chłopaku Charlesa mógłbyś sobie pójść? – rozkazuje mi.

Promised Land  //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz