Neunundfünfzig

1.7K 102 57
                                    

media: Avantasia - Reach Out For The Light


[CHARLES]

Okazałem się największym głupcem, pozwalając sobie na to by spędzić popołudnie w towarzystwie Caina; kompletnie zapominając, że Oliver mógłby odebrać to dość dwuznacznie. Zapewniałem go, że Cain nie stanowi żadnego powodu do zazdrości, a tymczasem zapomniałem, że mój chłopak siedział, cicho, obok. Wściekałem się za każdym razem kiedy Cain próbował spojrzeć na mojego Olivera, by po chwili zatracić się w rozmowie. Coś ewidentnie było ze mną nie tak, skoro zachowałem się jak kompletny palant.

       Przypatrywałem się śpiącemu Oliverowi, zastanawiając się jak bezszelestnie opuścić łóżko – nie budząc go ze snu. Chciałem zrobić mu śniadanie i przynieść mu je do łóżka... Rozpieszczać go cały dzień, byleby sprawić by nie przejmował się Cainem. Dlaczego miałby? To przeszłość... Tak samo jak Adam. Żaden nie jest dla mnie tak ważny jak Oliver. Nie chcę zniszczyć wszystkiego – co do tej pory zbudowaliśmy – przez jakąś głupotę bądź nieporozumienie.

      W końcu decyduje się opuścić łóżko – staram się zrobić to delikatnie; szósta rano na pewno nie jest dobrą porą na pobudkę, w końcu mój chłopiec powinien wypoczywać – od tego ma wakacje, prawda?

       Oddycham z ulgą widząc, że Oli nie zbudził się, a tylko przewrócił na drugi bok, naciągając na siebie kołdrę, która przykryła go niemalże całego. Uśmiecham się na ten widok. Doprawdy uroczy widok.

Schodzę na dół – do kuchni – tam przeżywam pierwszy szok.

– Cain? – pytam widząc rudowłosego w kuchni. Co on robi tu tak wcześnie? Kto go wpuścił?

– O, Charlie! Doberek! – uśmiecha się szeroko.

– Mogę zapytać co tu robisz? – zakładam dłonie na klatce piersiowej i przyglądam się mu. Zmienił się, sporo się zmienił. W innych okolicznościach nigdy bym go nie poznał.

– Zostałem na noc, Agatha uznała, że nie ma sensu bym wracał w deszcz, gdybyś przyszedł pić z nami to byś wiedział – uśmiecha się – Ale ty wolałeś jego – mówi nieco smutniejszy.

– To mój chłopak, dziwi cię, że chciałem spędzić z nim czas? Z tobą też przesiadywałem.

– Tak, tak, wiem – mamrocze pod nosem. Uznaję to za koniec naszej rozmowy. Kieruję się w stronę lodówki, chcąc nie chcąc muszę przejść obok Caina, który łapie mnie za przedramię i zmusza bym spojrzał na niego.

– Nie będę kłamać, ani też owijać w bawełnę... Gdybym wiedział, że z tego zakompleksionego nastolatka przemienisz się w chodzące bóstwo, nigdy bym nie pozwolił ci odejść. Trwałbym w tym beznadziejnym związku, bo dla tej chwili warto by było... Jesteś bardziej pociągający niż wtedy Charlie, wiesz o tym? – Cain robi krok w przód, a ja chcąc zachować bezpieczną odległość robię jeden w tył.

Wovon redest du, Cian? (1)– mój głos zaczyna drżeć, a Kronberg łapie mnie za drugie przedramię, uniemożliwiając mi ucieczkę.

Strach.

Tylko tyle czuję.

Boję się.

Nie wiem czego mogę się spodziewać po nim.

To nie jest ten sam Cain, którego kochałem w liceum.

Ten Cain jest inny.

Niebezpieczny.

Promised Land  //BLWhere stories live. Discover now