Bardzo gorzka rozmowa

123 19 13
                                    


Iruka obudził się, ale jeszcze nie otwierał oczu. Nie czuł takiej potrzeby ani przymusu. Wyczuwał obok czyjąś kojącą obecność, więc tym bardziej nie chciał jej spłoszyć swoim przebudzeniem. Po dłuższej chwili postanowił jednak zerknąć, kto to, ale nagle usłyszał, że ktoś jeszcze wchodzi. Niespieszne kroki zatrzymały się tuż przy łóżku. Wokół rozniósł się zapach wysokogatunkowego tytoniu. Początkowo pomyślał, że to Asuma, ale niepokoił ten chód. Wielkolud raczej tak nie stąpał.

- Co z nim, Kakashi?- usłyszał znajomy głos i w jednej chwili rozwiązały się obie zagadki.

- Jest jeszcze bardzo słaby, ale to nic dziwnego. Jestem pod wrażeniem jego siły i wytrzymałości. Zdecydowana większość dawno już by umarła. Nawet ja byłbym mocno osłabiony po czymś takim.- powiedział Kakashi tym swoim pozornie obojętnym głosem

- Tak. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Kakashi... coś cię jednak martwi.

- Ugh... nie wiem jak mu powiedzieć o tej nodze. Shizune się starała, potem Tsunade podczas tej cholernie długiej operacji. Bogowie... gdybym tylko wcześniej zrozumiał i od razu pospieszył na poszukiwania, to może... może... nie byłoby aż tak źle.- westchnął ciężko

- Nie obwiniaj się. Wszyscy go zawiedliśmy i to, co się teraz dzieje to nasza wina. Powinienem wysłać choć mały oddział by sprawdzili, czy na pewno wszyscy są martwi, a ja uwierzyłem im od razu. Zawiodłem go najbardziej.- powiedział 

- Poczekasz aż się obudzi? Chcesz z nim o tym porozmawiać?- zapytał przypatrując mu się uważnie

- Już się obudził.- stwierdził podchodząc bliżej. 

Kakashi od razu spojrzał na leżącego. Wyglądał na zaspanego, ale miał otwarte oczy, choć było w nich coś.... dziwnego.

- Dzień dobry, jak się dzisiaj czujemy?- zapytał radośnie.- Masz specjalnego gościa.

- Nie wiem, chyba zmęczony i trochę mi zimno.- wymamrotał

- Zaraz coś na to poradzimy.- powiedział wstając.

Poprawił mu pościel i mocniej opatulił. Dotknął jego czoła. Było gorące.

- Lepiej?- zapytał z wyczuwalną troską w głosie

- Trochę, dziękuję.

- Świetnie. To sobie porozmawiajcie, a ja się przejdę.

Pogładził go po policzku i niechętnie wyszedł z pokoju. W jakimś roztargnieniu zostawił na stoliku swoją książeczkę, ale wolał się nie wracać po nią. To będzie trudna rozmowa. Westchnął ciężko i poszedł szukać Tsunade. Musi jej powiedzieć, że Iruka ma gorączkę.

- Witaj w domu, Iruka. Jak się czujesz? Dobrze cię tu traktują?- zaczął dosyć neutralnie

- Wróciłem, ale... jestem bezwartościowy i bezużyteczny.- odpowiedział

- Nie mów tak.

- Dlaczego? Od samego początku nie potrafiłem zrobić nic dobrze. Teraz, kiedy straciłem nogę już się do niczego nie przydam. Nikt mnie nie potrzebuje. Nawet nie jestem godzien, by pozwolić mi wreszcie odejść.

- Nie mów tak. Kto ci naopowiadał takich bzdur i dlaczego ty w to wierzysz? Niech zgadnę, Mizuki?

- To ty kłamiesz i jesteś w tym mistrzem, a ja głupi ci wierzyłem. W tą twoją głupią Wolę Ognia! To brednie dla takich naiwnych głupców, by bez pytań szli na śmierć!

- Jak śmiesz.- uderzył go w twarz, choć tak naprawdę nie chciał. Czuł, że młodzieniec go teraz testuje, ale nie zdążył się powstrzymać.- Gdyby nie ja umarłbyś jak zwykła sierota na ulicy.

- Bardzo tego żałuję! Tak byłoby lepiej dla wszystkich! Gdyby nie ty i twoje kłamstwa w które tak wierzyłem, byłbym silnym ninja i nikogo bym nie potrzebował! Nikogo! Gdyby nie ty, mały Naruto by nie cierpiał! Gdyby nie ty, nie doszłoby do tej tragedii! Nienawidzę ciebie i całej tej zawszonej Wioski!- krzyczał przez łzy, które spływały mu strumieniami po policzkach.

- To nie są twoje słowa, choć emocje znajome, prawda?- Hokage próbował zachować spokój, ale zbyt twardy ton głosu sugerował, że całkiem mu to nie idzie.

- Wynoś się. Nie chcę cię więcej widzieć.- niby warczał na niego, ale tak błagalnym tonem, że Hokage nie potrafił ich spełnić.

Objął go i mocno przytulił, mimo, że mężczyzna szarpał się, płakał i próbował oswobodzić. Wykrzykiwał cały swój ból, rozgoryczenie i wszystko to, co leżało mu na sercu i wątrobie. Hokage zręcznie pokierował jego gniewem i rozpaczą, by wyciągnąć z niego, co się tam stało i co się działo. Z każdym jego zdaniem czuł narastające przygnębienie i faktyczne poczucie winy.

- Tak łatwo.... tak łatwo spisałeś mnie na straty, choć przy tamtych zarzekałeś się, że jestem cenny. Tak szybko i bez bólu przyjąłeś wieść o mojej śmierci, a ja ci ufałem. Wierzyłem, że jeśli długo się nie odezwę, to wyślesz po nas kogokolwiek, a ty uznałeś mnie za martwego i bardziej obchodził cię ten przeklęty zwój niż my. Jak mało musi dla ciebie znaczyć ludzkie życie. Jak mało...

- Ta wiadomość sprawiła mi wielki ból, Iruka. Jednak mam pod opieką całą Wioskę i nie mogę publicznie się obnosić z żalem po stracie jednostki. Zrozum...

- Łżesz. Byłem i widziałem więcej niż ci się wydaje. Dlaczego ten durny jounin, który mnie nienawidził od zawsze, mógł mnie zobaczyć, a ktoś taki jak ty czy Naruto nie?!

- Sharingan?- zasugerował

- Szkoda, że zdążył. - Iruka wymamrotał i całkiem opadł z sił.

Glowa mu pękała, a zmęczone oczy piekły i same się zamykały. Zdarte płaczem i krzykiem gardło drapało. Naprawdę chciał odejść, zasnąć i więcej się nie obudzić. Pragnął śmierci, która jak na złość wciąż nie nadchodziła. Zamknął oczy czując się słabo jak chyba jeszcze nigdy. Nawet tam nie czuł się tak beznadziejnie. Czuł, że dygota, ale nie był w stanie nic z tym zrobić. 
Już nawet nie chciał...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 20, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Upadły AniołWhere stories live. Discover now