Komplikacje

280 28 11
                                    


Rano dnia następnego wstali wypoczęci i gotowi do działania. Kapitan ku swemu zaskoczeniu odkrył, że ten młody facet musi być kimś naprawde potężnym skoro wciąż utrzymuje działanie techniki. Wydawało się, że śpi spokojnie i głęboko, ale wolał się nie przekonywać jak jest naprawdę. Wyszedł do głównej części, która służyła jako salon i jadalnia.

- Dzień dobry, Kovu-san. Już na nogach?

- Dzień dobry, Yaga-san. Jestem przyzwyczajony.

- Usiądź zatem. Zrobię herbaty i śniadanie, chyba, że wolisz kawę?

- Nie chcę sprawiać dodatkowego kłopotu.

- Jesteś dobrym człowiekiem. Pozwól mi, sprawisz przyjemność starej kobiecie.

- Dobrze. Proszę kawy.

Yaga uśmiechnęła się i poszła zająć przygotowaniem śniadania dla swoich niespodziewanych gości, którzy wprowadzili do pustego domu troche życia. Podała mu kawę i wróciła do przygotowania posiłku, kiedy zza przepierzenia wyszedł Iruka trąc zaspane oczy.

- Obudziłeś się?

- Mhm...

- Jesteś głodny?

- Chcę kawy.

- No chyba nie. Jesteś za mały na kofeinę.

- Łyczka chociaż?- jęknął

Kapitan westchnął cierpiętniczo, ale  podał mu kubek.

- Tylko ostrożnie, bo gorąca.

Iruka pokiwał mu głową i z wdzięcznością przyjął kubek. Zrobił duży łyk i oddał niechętnie naczynie. Położył się na stole, za co od razu dostał ochrzan, że stół nie służy do tego i ma siedzieć jak człowiek. Chłopak już miał coś burknąć, kiedy pojawiła się starsza kobieta.

- Dzień dobry, kruszynko.

- Dzień dobry pani. Mam na imię Honou, a nie kruszyna.- burknął.

- Słodziutki.- powiedziała uśmiechając się i stawiając przed nimi miseczki z parująca zupą miso.

Iruka naburmuszył się tylko. Czekał na resztę śniadania. Po chwili na stole pojawiły się miseczki z ryżem i grillowaną sajrą. Tuż przy porcji chłopaka pojawił się kubek aromatycznej zielonej herbaty i mała miseczka natto.

- Smacznego, moi kochani.

- Naprawdę muszę to zjeść?- jęknął niechętnie zerkając na nasiona spowite lepkim glutem i pachnące co najmniej nieapetycznie.

- Tak.- odpowiedział kapitan z wredną satysfakcją.

Iruka westchnął zrezygnowany. Nigdy za natto nie przepadał, ale dobrze wiedział jak wartościowe jest to paskudztwo, więc uznał, że może się poświęcić i tylko wyjdzie mu to na zdrowie.

- Itadakimasu.- powiedział bez przekonania i rozpoczął od zupki i ryby.

Kapitan i kobieta zaśmiali się. Dalszy posiłek przebiegł w milczeniu. Iruka zaraz po tym pobiegł na posłanie i wrócił ze swoim nadgryzionym lizakiem. Kapitan podziękował za posiłek mówiąc, że idą się rozejrzeć po miasteczku. Wziął za rękę chłopaka, który znów zdawał się być wielce zaaferowany słodkościami, które wpadły mu w rączki.

Szli tak powoli i rozglądali się za pozostałymi, choć Iruka zdawał się bardziej interesować lizakiem. Kapitan zaczynał się niepokoić, gdyż tłum na ulicach gęstniał, a on wciąż nie dostrzegał swoich ludzi.

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz