"Na stos"

23 2 3
                                    

Zabierz demony co w głowie nie przestają krzyczeć
Błagam niech ktoś wreszcie nauczy je milczeć
Bo kiedy tak słucham ich obelg bez przerwy
W mym sercu powstają zwątpienia wyrwy
Książki rwą na strzępy i znajome twarze kradną
Skoro są potężne czemu nie wierzyć iż rzeczą jestem marną

Muszę przyznać to uciążliwe gdy zabierają moje jedzenie
I jest mi bardzo przykro gdy odtrącają ciepłe dłonie
Kiedy chodzę jak w zegarku do szeptu się ograniczają
Każdy najmniejszy błąd bez chwili zwłoki mi wytykają
Przypominają gęsty dym w którym brodzę samotnie
Naprawdę pragnę zaprzeczyć ale mam to na własne życzenie

Milczę prosząco a gadam bzdury bez namysłu i krępacji
One wykrzykują że robię wszystko źle w każdej sytuacji
Lecz Ty wiesz iż to co klną bez ustanku to nie prawda
Sam powiedziałeś że nie każda moja cecha to wada
Proszę więc Boże byś rozwiązał węzły ściskające mi szyję
Chcę móc przestać przepraszać je wszystkie za to że żyję

"Wróćmy do siebie"Where stories live. Discover now