Rośka - Hevel (part 1)

800 35 12
                                    

Wiedział. Wiedział, że to kiedyś nastąpi. Wiedział, że pewnego dnia straci Zośkę... Ale nie w ten sposób, nie tutaj, nie teraz. Mógł tylko patrzeć w osłupieniu na śpiącego Rudego i przejeżdżać wilgotną szmatką po jego twarzy, by oczyścić ją z brudu i krwi. A i tak był piękny. Trudno było przyzwyczaić się do braku jego złoto miedzianych włosów, które tak bardzo lubił przeczesywać, niby wyciągając z nich jakiegoś paprocha. Rudy miał sporo zadrapań, spośród których wyróżniała się rozcięta warga i szrama nad łukiem brwiowym - opuchlizna zeszła poprzedniego dnia. Resztę z ran Zośka opatrzył i przykrył kołdrą, zbyt poruszony, by na nie spoglądać.

To wszystko było jego winą, gdyby przeprowadził akcję odbicia Rudego wcześniej, on... mógłby mieć jeszcze jakieś szanse na przeżycie.
Lekarz opuścił dom godzinę temu, oświadczając, że niestety nic już nie może zrobić, pozostawiwszy Tadeusza w totalnej rozsypce.

Tracił swojego przyjaciela, najlepszego przyjaciela, a niemożność pomocy mu wyniszczała go od środka. Najchętniej wybiegłby jak szaleniec na ulicę, wrzeszczał niczym opętany i rzucał się z furią na każdego napotkanego na swej drodze Niemca. Miał wrażenie, że odchodzi od zmysłów.

Teraz, jednakże, musiał się zająć Rudym, ponieważ chłopak się obudził.

Zośka próbował ukradkiem zetrzeć swoje łzy, jednak nie umknęło to uwadze Janka, który patrzył na niego z ukosa.

- Nie wierzę własnym oczom, czyżby Tadeusz Zawadzki jednak miał uczucia? - powiedział, uśmiechając się smutno. Zośka chciał na to jednocześnie zapłakać jak i roześmiać się, ale ostatecznie odwzajemnił gest wzdrygając się w próbie powstrzymania szlochu. To nie było tak, że nie czuł, po prostu nie lubił dzielić się z innymi swoimi przeżyciami. Emocje dusił w sobie, by nigdy nie doprowadzić do sytuacji takich, jak ta. Jak widać, serce nie sługa.

Uwagę Zośki - pedanta, przykuło rozcięcie nad łukiem brwiowym Rudego, ostatnie, którego nie zdążył oczyścić. Wyciągnął więc rękę i począł to robić, co nie było tak łatwym zadaniem, jak zdawać by się mogło. Nie, gdy te błękitne oczy śledziły każdy jego ruch. Uparcie ich unikał, udając, iż owa rana jest niezwykle interesująca.

Janek, nie mogąc już dłużej tego znieść, pochwycił szmatkę, rzucił ją gdzieś w kąt i złapał dłoń Zośki, splatając ze swoją. Tadeusz był zmuszony usiąść na łóżku i wreszcie zwrócić swoje oczy na Rudego; nawet w tak złym stanie Bytnar był od niego silniejszy fizycznie. Tadeusz za to był znakomitym strategiem. Razem stanowią zespół idealny. Stanowili. Blondyn zdusił w sobie kolejną falę łez, po czym zwrócił się ku Rudemu. Lubił ich bliskość, tak jak lubił każdą najmniejszą rzecz, która łączyła go z Jankiem.

Drugi młodzieniec bacznie go obserwował; natarczywie lecz nie nachalnie.

Gdy nawiązali już kontakt wzrokowy, Janek przyciągnął Zawadzkiego jeszcze bliżej, całując go ostrożnie w rękę. Zośka wciągnął gwałtownie powietrze, zdając sobie sprawę, że musiał wstrzymywać oddech już od pewnego czasu.

- Już prawie czternasta, reszta powinna za chwilę przyjść - poinformował Zośka, podrywając się nieco zbyt energicznie z krzesła. - W sensie chłopaki, żeby... - Zawadzki objął swoje ramiona, wbijając przy tym boleśnie paznokcie - się pożegnać.

~~~

Rudy żegnał się czule z Moniką. Zośka w tym czasie siedział na kanapie, niby czytając książkę i przygryzał nerwowo wargę. Powinien cieszyć się szczęściem Janka, a nie być zazdrosny. Baśka i Alek opuścili małe urodzinowe przyjęcie Rudego jako pierwsi - Zośka nie miał nic przeciwko ich związkowi, aczkolwiek miło by było, gdyby nie robili tego o każdej porze dnia i nocy. Jak pieprzone króliki. Jednak zdarzały się gorsze rzeczy: Hala. W miarę ogarnięta, nawet ładna, tyle że Zawadzki, najprościej rzecz ujmując, nie był nią zainteresowany. Chciałby być, ale nie był. Przystawiała się do niego cały wieczór, ba, nawet próbowała nauczyć go tańczyć, oczywiście bezowocnie. Z drugiej strony on jest przecież za dobrze wychowany, by powiedzieć jej, żeby się odwaliła. Postanowił dawać jej znaki, ale do niej niestety nic nie docierało.

Zbiór one shotówWhere stories live. Discover now