Skrzetuski x Bohun - дорога на небеса

463 25 5
                                    

Wybranek Heleny podchodził do niego szlacheckim krokiem pełnym gracji i majestatu. Jakby sam ubiór wart pół przeciętnej wioski na wschodnich pustkowiach nie wystarczał. Jebany szlachcic się znalazł. Przynajmniej nie wsadzą mnie na pal– przemknęło kozakowi przez myśl. Chociaż kto go tam wie, zbliżający się jegomość ma dużo więcej powodów od Wiśniowieckiego, by go nienawidzić. Porwał jego narzeczoną, był podpułkownikiem wrogiego ruchu i obiecał Kniaziównie jego głowę. Nie wyglądało to za różowo. On sam na jego miejscu pewnie wyprułby mu flaki, ugotował je i nakarmiłby nimi psy.

Kiedy wreszcie dotarł do Bohuna, ponownie zmierzył go wzrokiem. Mimo, że był o kilka centymetrów niższy, spoglądał na niego z góry. Promieniowały z niego stanowczość i zimno. Kozak jednak nie chciał skapitulować, stał wyjątkowo dumnie, jak na kogoś, kto został tu przyprowadzony za szyję, jak niewolnik na sprzedaż.

Czuł intensywność spojrzenia, z którą patrzył na niego lach przecinając więzy. Gdy wziął jego dłonie w swoje, nie mógł zrozumieć, nie tylko, co robi. Czy dotyk rąk Polaka powinien być tak przyjemny i delikatny?

– Wolny jesteś – rzekł grobowym tonem Skrzetuski.

Ich tęczówki znowu się spotkały, tym razem bez wrogości. Jurko nie zdołał powstrzymać powieki od drgnięcia. Potarł ślady więzów, a może miejsca zetknięcia z obcą skórą. Nie chciał zerwać kontaktu wzrokowego, podziwiając kątem oka idealne rysy Skrzetuskiego. Czy to dlatego Helena wybrała jego? Przecież Bohun wiedział o sobie, że był bardziej niżeli przystojny. Ale nie tak piękny, a to zasadnicza różnica. Do jasnej Anielki, gdyby tu tylko o wygląd chodziło! A przecież Skrzetuski jest idealnym kandydatem na męża z każdej strony; opiekuńczy, troskliwy, bogaty, mądry i tak boleśnie wspaniałomyślny. Mimo, że tyle bólu mu przyniósł tamten i tak go darował. Będzie nienawidzić tego faktu do końca swego życia.

– Wiesz, że do Chmielnickiego, wrócę – stwierdził bardziej, niż zapytał. Na to laszek odszedł bez słowa. Bohun mimowolnie oglądnął się za nim.

Skrzetuski bowiem po chwili wrócił, wręczając mu szorstko szablę.

Jurko uniósł brwi ni to kpiąco, ni to zaskoczenie. Jan pozostawał jednak nieugięty, nie zmieniając ani razu wyrazu swej twarzy. Bohun dopiął broń, po czym opanował go lekki smutek. Czyli jednak był niczym w porównaniu do niego. Tylko nic nie znaczącym widmem niechcianej przeszłości. 

Wsiadł na konia i obejrzał się raz ostatni na Kniaziównę. Ona wolała laszka... Nic tu po nim.

~~~

Bohun siedział w głównej siedzibie Chmielnickiego. Od tamtego wydarzenia minęły już dwa lata, a on cały czas nie pogodził się z przegraną ze Skrzetuskim. Helena już mu przeszła, zrozumiał, że uroda to jeden z jej głównych atutów. Że wolał to co reprezentowała niż to kim była naprawdę. Chyba żeby baczyć na serce, którego i tak nie pozna, w którym miejsca dla niego nigdy nie było i nigdy nie będzie. Poza tym nie była mądra czy nawet ogarnięta– zawsze ktoś inny robił wszystko za nią, więc cóż się dziwić. Aczkolwiek trudno jest pogodzić się z faktem, iż ten szlachcic miał wszystko, czego on kiedykolwiek pragnął.

Nie rozumiał tylko, co takiego miała w sobie Kniaziówna, że zawracała mężczyznom w głowach. Była zwyczajna, nic specjalnego. Niedawno dałby się pociąć za każdy jej uśmiech, którym obdarowywała Polaka. Z kolei co on miał w sobie takiego, że nawet pojawiał się w jego snach? Dlaczego prześladował go do dziś swoimi błękitnymi oczami, aż samo niebo zaczynało tracić swą barwę? Że Helena pokochała go tak łatwo, miłością prawdziwą? Czym zasłużył na to uczucie?

Chciwie pociągnął większy łyk miodu, popijając go wódką. Bohdan zapowiedział drugie powstanie, toteż tego wieczoru urządził huczną biesiadę z okazji oficjalnego ogłoszenia. Kobiety, alkohol i strawa, a wśród tego rumor i kozacy. Kiedyś się w tym lubował, teraz pragnął jak najszybszego końca owej rozrywki. Niby bez przerwy podchodzące dziewczyny łechtały jego ego, ale wciąż nie był nim.

Zbiór one shotówМесто, где живут истории. Откройте их для себя