Rośka - Hevel (part 2)

505 28 7
                                    

Zośka nie mógł uwierzyć, w to, co przed chwilą miało miejsce. Wpatrywał się w drugiego chłopaka oszołomiony.

– Wybacz– powiedział nieco speszony i przygaszony Janek. – Myślałem, że też tego chcesz...

– Nie, to nie tak. Chcę, po prostu– tu blondyn uśmiechnął się– zupełnie się tego nie spodziewałem.

– Kamień z serca – wyznał Janek, po czym ponownie przyciągnął Zawadzkiego do pocałunku, tym razem znacznie dłuższego od poprzedniego.

– Rudy– przerwał na chwilę Zośka, lekko dysząc. – Mam nadzieję, że to nie jest tylko chwilowy wybryk... Nie do końca wierzę, że to co się dzieje, jest prawdziwe. – W odpowiedzi na to Rudy tylko trącił go lekko nosem. – Wszeżu, ja wręcz uzależniłem się od ciebie, od twojego głosu, zapachu czy nawet tak błahej rzeczy jak twoje codzienne narzekanie na psa sąsiadów.

– Nasz pies byłby wychowanym psem, nie to co ta pokraka – wtrącił Bytnar, po czym zdał sobie sprawę, że zniszczył prawie doszczętnie klimat.– Znaczy, też naprawdę bardo doceniam to, że jesteś przy mnie.– Westchnął głęboko.– To nie jest jakiś wybryk czy chwilowe zauroczenie, od dłuższego czasu chciałem twojej uwagi, twojego dotyku, na każdym wręcz kroku, poczynając od dnia, w którym cię poznałem – dodał, by przerwać i znów go posmakować.

~~~

Boże, lekcje chemii potrafią być czasem tak nużące, że nawet nie wiem, jakim cudem nauczycielka sama nie zasypia? Zapytywał samego siebie Janek. Co najmniej połowa klasy spała, ale on nie chciał lekceważyć studentki, żeby nie zrobić jej przykrości. Dlatego też wytrwale usiłował nie zamykać tych nieposłusznych powiek. No dawaj, jeśli zaśniesz, może ona porzucić swoje marzenia o zostaniu pełnoprawną nauczycielką. Boże, dopomóż mi jakoś– modlił się w myślach.

Z tyłu pomieszczenia dobiegł ich dźwięk otwieranych drzwi, wszystkie głowy nagle skierowały się w tamtym kierunku.

– Dzień dobry, czy możemy zająć tylko dwie minutki? – spytał jakiś dryblas, z którym przyszedł jakiś nieco niższy, ale ciągle nie niski chłopak. Ten drugi, po niemej zgodzie nauczycielki, odezwał się:

– Otóż profesor Domański zaprasza zainteresowanych harcerstwem w ten piątek do sali geograficznej. – Nikt nie zwracał zbytniej uwagi, na to co mówił chłopak, tylko na wyczuwalną już wtedy taką... Iskrę w oku. Na to coś.

– Jakieś pytania?

Dziewczyny szturchały się łokciami, zainteresowane samym chłopakiem.

– Jak się nazywasz? – Powiedziała jedna z atrakcyjniejszych niewiast, zarzucając zalotnie włosami i śmiejąc się teatralnie.

– To nie związane z tematem, ale Tadeusz Zawadzki – odparł niewzruszony flirtem chłopak.

Bytnar bezwstydnie się na niego gapił, wręcz od razu orzekając, iż jest on bardzo urodziwy. Gdyby zapuścił włosy, pewnie mylono by go z dziewczyną. Wszystkich już w jakiś sposób przyciągnął, a w szczególności jego. I tak od dawna chciał dołączyć do harcerstwa, wcale nie chodziło o te piękne oczy w kolorze letniego nieba.

Tadeusz Zawadzki pozostał w jego myślach do końca dnia, a nawet i dłużej.

~~~

Tadeusz uśmiechnął się zadziornie. Bytnar podniósł się i zawisł nad swoim wybrankiem, który najwidoczniej nie miał nic przeciwko. Nawet objął go, przyciągając bliżej do siebie. Przez moment zdążyli jedynie dostrzec, jak z pragnienia poszerzyły im się źrenice. Pierwszy ten ulotny kontakt wzrokowy przerwał:

Zbiór one shotówTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon