1

436 36 7
                                    

j.s. bach - prelude in c major (inventions), BWV 924

Z jakiegoś powodu Yoongi po raz kolejny skończył na dosyć opustoszałych uliczkach Bomok-dong, ciągnąc za sobą nieduży bagaż przez całą kilkunastominutową drogę z przystanku autobusowego na drugi koniec miasteczka. Nie było to wiele w porównaniu do całodniowych spacerów, które upodobał sobie już na początku szkoły średniej, ale nawet tak mała walizka potrafiła być czymś upierdliwym, więc starał się dotrzeć do swojego celu jak najszybciej.

Mały dzwoneczek oznajmił przybycie gościa od razu po tym, jak Yoongi otworzył skrzypiące drzwi i wślizgnął się do środka. Nie zdziwiła go całkowita pustka, skoro wiedział, że w poniedziałki wszyscy rybacy z miasteczka wypływali na całodniowe połowy, więc również Eobu zamykało się w celach technicznych. Wtedy zawsze Namjoon jechał do miasta po większe, firmowe zakupy, a babcia Yugyung chrapała na kanapie przy losowym odcinku ,,Zbuntowanego Anioła". I rzeczywiście Yoongi się nie mylił, bo tak było również tym razem - kilka kroków później znalazł spiącą babcię na zapleczu i karteczkę z listą zakupów na ladzie, której (znając życie) Namjoon musiał zapomnieć. Wysłał mu zdjęcie wymiętej notatki, w szybkim tempie otrzymując zwrotne ,,dzięki, hyung! ratujesz mi tyłek".

Właściwe skoro nikogo znajomego nie było w restauracji, a nie chciał przerywać babci Yugyung maratonu ulubionego serialu, uznał, że po tak wykańczającej podróży należy mu się solidna drzemka. Przyjeżdżał tu już tak często, że czuł się prawie jak u siebie i nie potrzebował niczyjej pomocy w zakwaterowaniu. Wyciągnął butelkę wody z lodówki za ladą i udał się po schodach na górę, mając za cel wędrówki swój ulubiony pokój. Był największy, posiadał balkon z przepięknym widokiem na morze i upodobał sobie go do tego stopnia, że babcia już dawno przestała przyjmować w nim gości, mówiąc o nim jako ,,pokój Yoongiego".

Dlatego jak wielkie było zdziwienie mężczyzny, kiedy zamknął za sobą drzwi i po krótkiej analizie mógł bezbłędnie stwierdzić, że ktoś spał w (teoretycznie) jego łóżku. Mało tego - po pokoju walały się różne torby, buty i po części rozpakowana już walizka.

Yoongi zmarszczył brwi, nie do końca wiedząc co to wszystko ma znaczyć, odstawił swój bagaż obok drzwi i podszedł bliżej posłania, przyglądając się śpiącemu w nim nastolatkowi. To znaczy, Yoongi przypuszczał, że to jakiś nastolatek, bo był za duży na dziecko z podstawówki, a jednak ta twarz mówiła sama za siebie. Z tymi pulchnymi policzkami i śliną, cieknącą z kącika ust po prostu nie mógł być dorosłym mężczyzną w oczach Mina.

Nie podobała mu się cała ta sytuacja, bo sprawiała, że czuł się zdezorientowany i trochę oszukany (to nie tak, że Yoongi miał jedyne prawo do tego pokoju, a jednak zdawało mu się, jakby je miał). Dodatkowo został pozbawiony możliwości rozpoczęcia drzemki i to zirytowało go chyba najbardziej.

Odwrócił się od łóżka, rozglądając się po pokoju i próbując ocenić na jak długo mógłby chcieć zostać tu ten dzieciak. Przeskanował wzrokiem na wpół otwartą szafę, dwie torby leżące pod parapetem i uchylone drzwi balkonowe, aż jego wzrok spoczął na biurku. Było prawie całkowicie puste, oprócz jednego zeszytu, który zdołał nieco zaciekawić Yoongiego.

Chciał do niego podejść, ale w momencie, w którym się na to zdecydował, poczuł tępy ból gdzieś w okolicach potylicy, który aż rozmazał mu pole widzenia. Yoongi złapał się za tył głowy, czekając, aż ten dziwny stan minie, ale po chwili jego mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa, obraz stał się całkowicie czarny, a jego ciało runęło z hukiem na podłogę i przerażony pisk był ostatnim, co Yoongi był w stanie zapamiętać.

as long as it takes you | yoonminWhere stories live. Discover now