5

2K 82 3
                                    

Siedziałam w swoim pokoju czekając na coś co nie nastąpi. Od wizyty u Lisy minęły dwa kolejne dni, a u mnie nic się nie zmieniło. No bo co miało się zmienić? Dzisiaj postanowiłam wziąć się za tą dziewczynę. Szczególnie, że za dwa dni jest bal, na który jestem " zaproszona ". Po nim mam zamiar wrócić do Daegu. Okradzenie bogatego gospodarza, który na bank będzie miał mnóstwo ochroniarzy, wszystko monitorowane, mam mieć wspólnika, o którym nic nie wiem. Brzmi absurdalnie, ale jak to mówią żyje się raz. Wstałam z łóżka założyłam na siebie czarną bluzę i wyciągnęłam mały pistolet, który włożyłam w tylnią kieszeń spodni. Po stwierdzeniu, że niczego mi już nie brakuje wyszłam z pokoju kierując się do wyjścia hotelowego. Weszłam do windy, która zjechała na dół i po wyjściu ruszyłam do wyjścia. Jako dziecko nie jeździłam po hotelach, mało też podróżowałam. Zawsze rodzice dostarczali nas do dziadków lub ciotki, a oni sami jeździli gdzieś w sprawach pracy. Jednak nie marudziłam. Wolałam posiedzieć na wsi u dziadków niż gdzieś w mieście. Wychodząc minęłam się wzrokiem z jakimś zakapturzonym chłopakiem. Jednak nic sobie z tego nie robiąc pojawiłam się na dworze, a zaraz po tym w samochodzie. Oczywiście wcześniej wyjęłam pistolet z tylniej kieszeni. Nie było by miło gdyby mi się tak w tyłek wbił. Wyjechałam z miejsca parkingowego ówcześniej włączając gps'a.

~
Stanęłam przed obskurnym małym bloczkiem, który po prostu odstraszał. Skrzywiłam się na myśl o mieszkańcach tego budynku. Z niechęcią wysiadłam z samochodu by podejść do drzwi, za które pociągnęłam. Nie zdziwiłam się gdy otworzyły się przede mną. Wątpię by domofon lub coś tego typu tu działało. Wchodząc na drugie piętro mało co się nie zrzygałam. Nie pachniało tu kwiatami ani czekoladą, a odchodami i alkoholem. Jak ludzie mogą mieszkać w takich warunkach? Ohyda. Zakryłam ręką nos i zapukałam do odpowiednich drzwi nie zamierzając się nawet oprzeć o ścianę, którą nie można było tak nazwać. Po chwili drzwi otworzyła mi osoba, do której jechałam.

- Wejdź, korytarz to nie najlepsze i nie najprzyjemniejsze miejsce na gadanie. - powiedziała wpuszczając mnie do środka. Niestety w mieszkaniu zapach się nie zmienił. Tu zaś dodatkowo śmierdziało alkoholem.

- Ojciec alkoholik? - zapytałam, a ta pokiwała głową. - mam coś do zabrania. Chyba wiesz co, prawda? - spojrzałam na nią, a ta ponownie pokiwała głową po czym wyszła z pomieszczenia, na który można powiedzieć " salon ". Rozejrzałam się po pokoju. Syf, syf i jeszcze raz syf. Mnóstwo kieliszków i innych takich. Żal mi tej dziewczyny. Z pokoju obok można było usłyszeć chrapanie świadczące pewnie o ojcu w domu. Dziewczyna przyszła po niedługim czasie z małą srebrną walizką.

- Tu masz pieniądze. Bierz je i jedź. - powiedziała zrezygnowana dając mi przedmiot.

- Dobrze, pojadę, ale jedziesz ze mną. Bierz najważniejsze rzeczy póki twój ojciec śpi. Ludzie po alkoholu nie zawsze są mili i opanowani. - westchnęłam po wypowiedzianych słowach.

- Naprawdę? Zabierasz mnie stąd? - dopytywała.

- Leć zanim się rozmyśle. - powiedziałam łagodnie posyłając jej przyjemny uśmiech. Podskoczyła parę razy w miejscu i w podskokach poszła do swojego pokoju. Jestem głupia, totalnie głupia, ale nie zostawię jej tutaj. Należy jej się normalne życie. Po chwili przyszła z czarnym plecakiem. - gotowa? - energicznie pokiwała głową. - więc pożegnaj swoje stare życie. - objęłam ją ramieniem i wyprowadziłam z ohydnego mieszkania w równie ohydny korytarz. - jak ty tu wytrzymałaś?

- Idzie się przyzwyczaić. - odpowiedziała zmęczonym głosem. Lekko się zaśmiałam. Doszłyśmy do mojego auta, które otworzyłam by wsiąść.

- Wsiadasz? - zapytałam widząc zakłopotanie dziewczyny. Pokiwała głową i zajęła miejsca obok. Wyjechałam spod bloku dołączając się do ruchu ulicznego, który w tej okolicy nie był wielki. Praktycznie zerowy.

Cisza w samochodzie była dość niezręczna. Otworzyłam lekko okno, przez które wpadło wieczorne powietrze.

- Czemu mi pomagasz? - zapytała przerywając ciszę.

- A czemu nie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Jesteś z Gangu, gangu Irene. Nie ma tam najmilszych osób, a ona sama do nich nie należy... - westchnęła opierając się o szybę samochodu.

- Ludzie, którzy zagłębili się w tym gównie nie zawsze muszą być bez serca. Wszystkie filmy, które pokazują jak mordują z zapałem ludzi czy mają poukładane życie w realu nie musi tak wyglądać i nie wygląda. - po moich słowach dziewczyna się już nie odezwała.

~
Stanęłam przy hotelu i razem z TzuYu wysiadłyśmy z samochodu. Wzięłam to co miałam i pokierowałam się do wejścia by w końcu wejść do swojego pokoju. Dziewczyna podążała za mną rozglądając się w około. Doszłam do drzwi pokoju i je otworzyłam przepuszczając w nich Tzu. Niepewnie weszła do środka.

- Idź się umyj, potem połóż spać. Tu jesteś bezpieczna.

- Dziękuję.

- Jeszcze nie masz za co.

Jest to rozdział z środy

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Jest to rozdział z środy. Wieczorem wrzucę z dziś.

Chłopak z Przeszłości || k.thDonde viven las historias. Descúbrelo ahora