Rozdział 35

252 20 3
                                    

Witajcie! Powiedzmy sobie szczerze, że próbowałam ten rozdział napisać pięć razy i za każdym razem efektem była cholerna sieczka, mieszanka wszystkiego, co mogło mi wpaść do głowy w trakcie tego opowiadania. Nie to, że nie wiem, jak poprowadzić wątki, ale kuźwa, naliczyłam w jednym rozdziale poruszenie dobrych pięciu wątków. Zmierzanie w stronę zakończenia opowiadania jest takie trudne, że to jest jakaś masakra. 

Nie oszukujmy się, jesteśmy w takim momencie, że lada chwila wszystko może wymknąć się spod kontroli. To jest takie paraliżujące, że boję się, że coś spieprzę. Wprawdzie zakończenie opowiadania mam opracowane od grudnia zeszłego roku, ale omg, głupia Sunmi depcze mi po piętach, a sieczka w głowie Jungkooka jest coraz gorsza.

No nic, trzeba wyjść ze zdenerwowania spowodowanego złym zachowaniem postaci, które sama wymyśliłam. Bawcie się dobrze.

Enjoy Chrupki!

~•~•~•~•~•~•~•~

Prowadzenie wywiadów było fajną zabawą, o ile nie słyszało się, że ktoś już był i pytał o to samo. Ze zdziwieniem przechodziłem ze stanowiska na stanowisko, szukając osób, które chciałyby odpowiedzieć na kilka pytań do gazetki. Każda osoba odpowiedzialna za dane miejsce na boisku odprawiała mnie z pobłażliwym uśmiechem. Jakby chcieli mi powiedzieć, że sam mógłbym być ciągłą sensacją. Nienawidziłem tego uczucia. Dlatego wolałbym mieć przy sobie Jungkooka. Wtedy nikt nie spojrzałby na mnie krzywo, a co ważniejsze - nikt nie spróbowałaby mnie trącić ramieniem, a to zdarzyło mi się już parę razy. Niechęć do samego siebie tego dnia była okropna.

- Jimin oppa! - zawołała za mną jakaś dziewczyna. 

Zdążyłem dojrzeć Yeowoo, nim ktoś życzliwy strącił mi okulary z nosa. Spanikowany runąłem na kolana i pomimo tego, że ktoś co jakiś czas się o mnie przewracał, czy chociaż deptał mnie po dłoniach, szukałem przedmiotu, dzięki któremu widziałem cokolwiek. Nim Yeowoo się do mnie przecisnęła, czyjś but, mniej lub bardziej, złośliwie nadepnął mnie na palec tak dotkliwie, że aż usłyszałem chrupnięcie, pomimo wszechobecnego gwaru rozmów. Zacisnąłem ręce z bólu i tym razem usiadłem na ziemi, mając gdzieś wszystkich przechodniów. Po prostu miałem dość.

Nagle ktoś wsunął na mój nos okulary.

- Dziękuję - mruknąłem przez zaciśnięte zęby.

- Boli cię coś, oppa? - zapytała zatroskana. - Wyjdźmy stąd - zakomenderowała, kiedy pokazałem jej sugestywnie rękę. Chwyciła mnie pod pachy i postawiła na nogach, żeby po chwili wyprowadzić z tłumu za wszystkie stoiska. - Pokaż to.

Niechętnie pokazałem jej dłoń. Nie spodziewałem się jednak, że będzie chciała sprawdzić, czy wszystko z nim było w porządku. Przyglądała się uważnie, jakby miała rentgen w oczach.

- Stało się coś? - Zainteresowała się Yoona, która pojawiła się znikąd.

- Znowu się zaczyna. - Yeowoo westchnęła ciężko. - Wystarczy, że książę Jeon Jungkook gdzieś na chwilę się zgubi, a jego księżniczka znowu jest w opałach.

- Nie jestem w opałach - próbowałem jakoś się bronić, jednak syknąłem z bólu, kiedy dziewczyna ścisnęła troszeczkę mocniej mój palec. - To przez przypadek.

- Tak jak to, że typ z drugiej klasy strącił ci okulary - dorzuciła swoje trzy grosze Yoona w złośliwy sposób. - Co jest grane? Wy też macie tak, że zewsząd was wypraszają, bo ktoś już podobno od nas był?

- Miałem robić wywiady - zacząłem, kiedy uwolniłem obolałą dłoń z uścisku Yeowoo - udało mi się tylko w klasie Jungkooka pogadać z Yoongim. Później praktycznie wszędzie ktoś był. 

|| Dead Inside | jjk + pjm ||Where stories live. Discover now