26. piosenka

2.7K 108 33
                                    

Janek

Tydzień później nadal leżę w białym pomieszczeniu a ciszy towarzyszy dźwięk maszyny.
Nie byłem tutaj jednak sam. Codziennie odwiedzali mnie przyjaciele. Opowiadali mi różne historie, próbowali przywoływać pewne wspomnienia, ale najbardziej chyba cieszyła mnie ich obecność. Sprawiali, że nie czułem się sam. To miłe z ich strony nieprawdaż?

Od czasu do czasu odwiedzała mnie także pani psycholog, która zadawała mi mnóstwo pytań i również starała się chociaż trochę cokolwiek mi przypomnieć. Dzięki ich pomocy stopniowo zacząłem sobie przypominać pewne rzeczy. Może nie były one dokładne, pamiętałem je przez mgłe.

Jak zwykle o godzinie 15 z minutami do pokoju wszedł dobrze mi juz znany lekarz z wieloma teczkami w ręce. Sprawdził mi temperaturę, ciśnienie i zapytał o samopoczucie. Poklikał kolorowe guziczki maszynie, która przestała wydobywać z siebie głośne pikanie i napisał coś szybko na kartce białego papieru. Na chwilę się zamyślił po czym po chwili zaczął rozmowę.

— no dobrze proszę pana. — mówi lekarz odkładając stos teczek na szpitalne biurko. — Wydaje mi się, że jutro już będzie pan mógł opuścić szpital. Z pańskim zdrowiem jest wszystko w porządku, a przyjaciele we wszystkim panu pomogą.

Na moją twarz wkrada się uśmiech, jednak w głębi duszy pojawia się strach. Z tego co mi mówiono jestem raperem, jestem rozpoznawalny, a moja ksywka często pada wsród młodzieży. Pojawia się lęk, a w głowie myśli o tym, że sobie nie poradzę i wszystkiemu na nowo nie podołam. Zaczynam wszystko od nowa. Świetnie.

Lekarz wychodzi z pokoju i zostawia mnie samego. Wygodnie układam się na szpitalnym łóżku i poprawiam poduszkę. Powieki stają się ciężkie, zamykają się i zasypiam.

Wiktoria

Zmęczona ciągłymi podróżami ze szpitala do domu znajduję w końcu chwilę dla siebie. Umówiłam się z Kacprem, że ponownie odwiedzimy Janka późnym wieczorem pokazując mu nasze wspólne zdjęcia oraz filmy.
Idę do pokoju i biorę z komody zdjęcie obramowane w czarną ramkę. Na zdjęciu widać mnie i Janka podczas naszej wycieczki do Paryża. Uśmiecham się na samą myśl o niespodziance jaką sprawił mi chłopak  i pakuję ramkę z fotografią do torebki.

Odwracam się w stronę drzwi i kieruję się w stronę balkonu. Naglę zatrzymuję się, a wzrok wlepiam w pustą białą ścianę przede mną. Biegnę z powrotem do pokoju i wyjmuję z torebki telefon i poplątane słuchawki.
Siadam na łóżku i wkładam słuchawki do uszu, jednocześnie znajdując w telefonie piosenkę zatytułowaną ,,dla Wiktorii", która była prezentem urodzinowym od Janka.
W słuchawkach rozbrzmiewają pierwsze dźwięki spokojnej melodii. Pod powiekami zbierają się łzy, a do głowy wpada mi pewien pomysł, który pomoże przywołać chłopakowi pewne wspomnienie.

Szybko wstaję z łóżka, wybiegam z mieszkania i biegnę na autobus, który akurat odjeżdża z przystanka. Głośno przeklinam i biorę głęboki wdech. Chodzę w tą i z powrotem pod przystankową wiatą. Kilka minut później autobus zatrzymuje się na przystanku więc z uśmiechem na twarzy szybko wbiegam do autobusu i przeciskam się przez tłum ludzi łapiąc się za jedną z żółtych poręczy.
Kiedy pojazd zatrzymuje się na przystanku pod szpitalem, szybko z niego wybiegam i biegnę w stronę wejścia do budynku. Rzucam szybkie dzień dobry do miłej pani na portierni i wbiegam schodami na 4 piętro i wchodzę do pokoju gdzie leży blondyn.

Janek

Kiedy wyciągam rękę, aby wziąć leżący na stoliku telefon do pokoju szybko wbiega Wiktoria. Dziewczyna szybko oddycha i bierze spod szafy krzesło stawiając je obok łóżka. Zdziwiony patrzę na nią lekko marszcząc brwi. Dziewczyna wyciąga w moją stronę rękę z jej telefonem i słuchawkami.

— posłuchaj tego — mówi próbując złapać oddech.

— co to jest? — pytam zdziwiony i patrzę się na jej wystawioną dłoń.

— posłuchaj tego, proszę — powtarza patrząc mi prosto w oczy.

Niepewnie biorę z jej ręki telefon i wsadzam do uszu słuchawki. Klikam na przycisk, który odtwarza piosenkę. Z słuchawek rozbrzmiewa spokojna piosenka, a po chwili słychać tekst. Patrzę na dziewczynę, która łapie moją rękę i splata nasze dłonie razem. Spuszczam lekko głowę i przymykam lekko powieki. Mam wrażenie że do głowy zaczynają zbierać się wszystkie wspomnienia po kolei. Jedno za drugim. Pamiętam to.

Siedzimy na jednej z ławek Paryskiego Parku. Dziewczyna rozgląda się i robi wiele zdjęć, które potem z uśmiechem na twarzy mi pokazuje. Wyjmuję z kieszeni swój telefon i patrzę na datę, która oznacza urodziny dziewczyny. Z kieszeni bluzy bluzy podaje dziewczynie słuchawki i telefon. Każę jej odsłuchać jedną z piosenek które dla niej napisałem.
Po przesłuchaniu piosenki dziewczyna mocno całuje mnie w usta, a z jej ust nie schodzi uśmiech. Wycieram jej z policzków spływające słone łzy i przytulam ją do siebie całując ją w czubek głowy.

Kiedy piosenka kończy się wyjmuję z uszu słuchawki i oddaje komórkę siedzącej obok dziewczynie. W jej ciemnych oczach widzę łzy, a po chwili jedna z nich spływa po jej policzku. Ocieram ją kciukiem i głaszcze ją po policzku.

— pamiętam to — mówię niemalże szeptem i patrzę prosto w oczy dziewczyny. — Zabrałem Cię wtedy do Paryża na wycieczkę, dałem ci to na urodziny. — mówię lekko się uśmiechając. Po policzkach wiktorii spływa więcej łez i patrzy na mnie jak na namalowany obrazek.

— pamiętasz to wszystko?

Mówi zdziwiona dziewczyna przez łzy i przesiada się z drewnianego krzesła na moje łóżko. W odpowiedzi kiwam jedynie głową na ,,tak". Dziewczyna uśmiecha się i mocno mnie przytula. Uśmiecham się i głaszczę dziewczynę po głowie.

— co jeszcze pamiętasz? — pyta ocierając z policzków łzy rękawem swojej czarnej bluzy.

Zamykam powieki i próbuję sobie coś jeszcze przypomnieć. Słyszę, że dziewczyna zadaje mi różne pytania, ale nie odpowiadam na nie. Przed oczami pojawia się kolejne wspomnienie.

Piaszczysta plaża, szum fal i odgłosy mew.
Za horyzontem zachodzi duże czerwone słońce, a na niebie widać już malutkie gwiazdki. Obok mnie siedzi ona. Wiktoria. Głowę ułożoną ma na mojej klatce piersiowej i splata nasze dłonie razem. Wspomnienie widzę przez mgłę, ale nagle dziewczyna wstaje i siada na moich kolanach. Łapie moją twarz w dłonie i składa na moich ustach pocałunek. Mocno wtula swoją twarz w moją szyję, a ja głaszczę ją po plecach wpatrując się w falujące morze. Szepcze jej na ucho dwa słowa - ,,Kocham cię".

Otwieram oczy i patrzę na siedzącą obok Wiktorie. Patrzę jej prosto w oczy i podnoszę się do pozycji siedzącej. Wystawiam dłonie i łapię jej twarz w dłonie. Lustruję dokładnie jej twarz zatrzymując się dłużej na jej malinowych ustach. Zbliżam swoją twarz do jej twarzy stykając się z nią czołem. Składam delikatny pocałunek  na jej ustach i patrzę w jej oczy. Dziewczyna łapie mnie za kark i przybliża do siebie pogłębiając pocałunek. Uśmiechamy się przez co stukamy się zębami jak nastolatkowie którzy robią to po raz pierwszy. Dziewczyna patrzy na mnie, a z jej malinowych ust nie schodzi piękny uśmiech.

— kocham cię — mówię cicho.

———————————
Mam nadzieję, że się podoba.
Życzę miłego weekendu i wieczoru.
☺️
Ps. Z całego serduszka dziękuje za 13k wyświetleń i tyle gwiazdek! Wow jestem w szoku, naprawdę dziękuje ❤️

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz