34. dobry humor

2.4K 79 15
                                    

Budzik telefonu rozbrzmiewa po całym pokoju. Nadszedł czas powitać nowy dzień, który nie wydaje się być wcale takim pięknym i łatwym. Pięściami z dłoni przecieram dopiero co otwarte oczy i podnoszę się z wygodnej pościeli, stawiając bose stopy na chłodnej podłodze. Dzisiaj czuje się zaskakująco okropnie. Skurcze nie ustają, a dochodzący do tego stres spowodowany wizytą matki i kłamstwem męża, nie igra z nimi parą. Na dworze świeci piękne słońce, którego promienie przechodzą przez zasłonięte rolety. Uśmiechając się pod nosem, patrzę na stojący na stoliku zegarek na którym wskazówki pokazują godzinę ósmą raną. Staram się cicho stawiać bosymi stopami kroki na drewnianej podłodze z myślą iż mój mąż może jeszcze spać. Z kuchni słychać uderzenie garnków i dźwięk gotującej się wody w czajniku, na co pewniej stawiam kroki i kieruje się w stronę pomieszczenia. Niespodziewanie w czasie drogi czuję jak zawartość mojego żołądka szybko podchodzi do gardła. Szybkim krokiem przechodzę do łazienki w której klęcząc nad toaletą pozbywam się zalegających na moim żołądku części spożytego pożywienia. Czuję na swoich plecach dotyk ciepłej dłoni, który delikatnie przesuwa się w górę i dół sprawiając, że samopoczucie trochę się poprawia.

— hej już dobrze — mówi zaspanym głosem blondyn i odgarnia moje włosy do tyłu. — chodź — mówiąc to łapie moją rękę i pomaga wstać.

Lodowatą wodą przemywam twarz, a następnie myję zęby. W dalszym ciągu mocno trzymam dłoń męża, który mimo przerwanych czynności w kuchni cierpliwie na mnie czeka. Ciągnąc mnie delikatnie za dłoń Janek zaprowadza mnie do pokoju i rozkazuje usiąść na łóżku, a następnie z szafy wyjmuję swoją za dużą bluzę, która również każe mi założyć. Lubię jak się o mnie martwi i z cierpliwością się mną zajmuje. Mimo tego, że mam z nim nie łatwo, a czasem wręcz go nienawidzę, wiem, że zawsze się mną zajmie.

— coś się stało. — bardziej stwierdza i siada obok mnie, przykrywając mnie kołdrą. Przybieram wygodną pozycję i przykrywam się ciepłą kołdrą.

Jesteśmy małżeństwem, znamy się trzy lata, a ja nadal boję się powiedzieć to co siedzi mi w głowie. Boje się, że blondyn źle mnie zrozumie, uzna to za błahy problem i z rozbawieniem w oczach wstanie i powróci do wykonywanych wcześniej czynności. Obawa pojawia się również teraz. Jan dokładnie wie o moje rodzinnej sytuacji, wie jak wyglądało moje dzieciństwo i nastoletnie życie. Wie również jaka jest moja matka i ojciec, a również jak byłam przez nich traktowana. To może przez zniszczone dzieciństwo i brak odczucia ciepłego tego jedynego rodzinnego domu, obawiam się spotkania się z rzeczywistością mnie jako matki. Nie wiem jak to jest mieć rodzinę idealną, nie wiem również co to znaczy mieć najzwyczajniej w świecie rodzinę.

Janek ze skupieniem wysłuchuje każdego słowa padającego z moich ust. W niektórych chwilach jego wzrok, który pada prosto na moje oczy powoduje, że wydaje mi się, że wie o mnie wszystko, wie czego się boje, co ukrywam, a monotonny monolog jest dla niego zbędny. Przez usta wydobywa się ciąg zdań, na język padają wszystkie myśli, które siedzą mi w głowie i zabierają możliwość swobodnego myślenia. Dziwi mnie to, że Jan nadal mnie słucha.

W pomieszczeniu rozbrzmiewają moje ostatnie słowa, które pomieszane są ze szlochem. Janek wystawia swoje ręce w moją stronę, na co najszybciej jak potrafię go do siebie przytulam. W jego ramionach czuję się bezpiecznie, wtedy wiem, że nic nie może mnie zranić, ani zaszkodzić. Jego uspokajające słowa szeptane do ucha, powodują ciarki na całym ciele,  ale i jednocześnie znacznie mnie uspokajają.

— wiem, że ci ciężko — mówi blondyn, łapiąc głęboki wdech, a następnie go wypuszczając. — wiem, że się tego wszystkiego boisz, powiem ci w tajemnicy, że ja też.

Dziwią mnie jego słowa. Jego opanowanie, pomoc i przygotowywania chociażby w pokoiku dla dziecka, wydawały się być robione w całkowitym spokoju. Od samego początku pocieszał mnie, mówił że jesteśmy w tym razem i ani on, ani ja nie możemy nie dać sobie rady.

— boisz się? — pytam patrząc na niego z wymalowanym na twarzy zdziwieniem.

— każdy się boi Wiktoria, to dla nas coś nowego. Kto by pomyślał, że pod serduszkiem będziesz miała naszą córeczkę co? — uśmiecha się i najdelikatniej jak potrafi gładzi mój ciążowy brzuszek po materiale nocnej koszuli.

— będziesz świetnym tatą — mówię, patrząc na niego z szerokim uśmiechem na twarzy.

Znowu mu się to udało, udało mu się dodać mi pewności siebie i poprawić zepsuty humor. Czasem chciałabym być taka jak on. Kiedy jest smutny, jestem zupełnie zagubiona. Jan woli być sam, pisząc smutne piosenki, które ostatecznie lądują w zapomnieniu w szufladzie. Natomiast kiedy to humor psuje się mi, on zawsze wie co robić. Kupuje kwiaty i słodycze, robi przepyszny obiad, prosi kolegę o wolne i cały dzień spędza tylko i wyłącznie ze mną.

— a ty świetną mamą — mówi i opiera głowę o moje ramie.

— nie byłabym taka pewna — odpowiadam, a z ust ulatuje cichy śmiech.

— wiem, że nie miałaś przykładu od swojej mamy, ale zobacz jaką jesteś wspaniałą kobietą. Każdy będzie zazdrościć naszej córce takiej cudownej mamy, zobaczysz.

Na twarzy pojawia się najszczerszy i najwspanialszy uśmiech mojego męża jaki udało mi się zobaczyć przez całe trzy lata. Promieniująca od niego radość, którą zaraża także i mnie, dodaje motywacji do wstania spod ciepłej pierzyny i rozpoczęcia dnia od początku. Janek szybkim krokiem wymija mnie w korytarzu i przygotowuje moją ulubioną jajecznicę z bekonem. Uśmiecham się pod nosem, biorąc łyk herbaty i dziękując chłopakowi za przygotowanie posiłku.

— Wiktoria? — mówi biorąc gryza świeżej bułki z piekarni, znajdując się tuż pod naszym mieszkaniem.

— hm — odpowiadam cicho, mając buzię pełną jedzenia.

— jak zjesz, spakuj się. Zabiorę Cię gdzieś.

— gdzie?

Nie uzyskuje żadnej odpowiedzi, co wcale nie mnie dziwi. Janek powinien dostać puchar za mistrza niespodzianek, który stał by u nas w sypialni, tuż obok jego złotej płyty. Mimo zadawania miliona pytań, mój mąż nigdy nic nie zdradza i trzyma mnie w niepewności aż do samego końca. Ciekawe co mu wpadło do głowy tym razem.

——————————
siema, wiem są koronaferie więc dam wam rozdział.
nie dygajcie, siedźcie w domu i sobie czytajcie
adios 😎

Wybory {Jan Rapowanie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz