Wstęp

611 31 5
                                    

*Pov Killer*

Siedziałem, pod jakimś drzewem, w swoim AU i trzymałem nóż przy  nadgarstku.

Zawsze miałem, jakikolwiek, nóż przy sobie. Jestem seryjnym mordercą, zabójcą i odebrałem życie tysiącom, jak nie milionom, potworów i, czasem, ludzi. Teraz, chciałem zakończyć swoje.

Zamknąłem oczy i przeciągnąłem ostrzem po ręce. Poczułem ogromny ból. Rana była głęboka i zaczęła szybko krwawić. Nie zważając na to, zrobiłem sobie jeszcze kilkadziesiąt nacięć na przedramieniu. Po chwili, wyczerpany, zamknąłem oczy, z nadzieją, że się nie obudzę. Jednak nie był mi dany spoczynek.

Otworzyłem powoli oczy. Dalej siedziałem pod tym samym drzewem. Nóż, przez który, bądź dzięki któremu, mam pocięte przedramię, leżał w mojej, bezwładnej, w tym momencie, ręce. Był zakrwawiony. Spojrzałem na drugą rękę. Zaschnięta krew na całej długości i głębokie, jeszcze nie do końca zasklepione, rany. Przeniosłem wzrok ponownie na nóż. Lekko zacisnąłem dłoń na rączce noża.

Była wykonana z ciemnego, niczym moje łzy, drewna. Samo ostrze, zrobione zostało z najtwardszego i najostrzejszego materiału znanego ludziom i potworom. Z adamantium/adamentium (kto oglądał X-Men'ów i Wolverine'a? dop. Autorki). Spojrzałem na nie z zawodem. Służyło mi najlepiej i nigdy mnie nie zawiodło, a teraz, kiedy jest mi najbardziej potrzebne, jakby jego potencjał do mordowania i zabijania spadł.

Westchnąłem cicho i wstałem. Zacząłem iść w stronę mojego domu. Przechodziłem obok drzew, które nie za bardzo mnie interesowały. Ale jedno, przykuło moją uwagę. Było do połowy pokryte jakąś… czarną mazią? Podszedłem zaciekawiony i wziąłem trochę mazi na palce. Gdy tylko to zrobiłem, poczułem nagły przypływ negatywnych emocji. Złość. Nienawiść. Depresja. Chęć mordu. To tylko kilka z tych które poczułem na raz. Zacząłem szybciej oddychać. Zaczęło kręcić mi się w głowie i traciłem równowagę. Oparłem się o to drzewo z mazią i złapałem się za głowę. Zaczęła mnie cholernie boleć. Drzewo, było już całe pokryte tą dziwną substancją. Mocniej oparłem się o pień. Nagle, maź zaczęła oplatać moje ciało. Nie mogłem się ruszyć. Po chwili, nic nie widziałem. Stałem się senny. Coraz bardziej chciałem spać. Zamknąłem oczy. Odpłynąłem.

Obudź mnie [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz